Ku dojrzałości w wierze
(153 -wrzesień -październik2007)
z cyklu "W szkole animatora"
Konflikty
Jan Halbersztat
Konflikty, spory, „zderzenia” to codzienność w naszych grupach. Pisałem o tym w poprzednim numerze. Teraz chciałbym pokrótce się zastanowić, co w sytuacjach konfliktowych powinien robić animator, a czego zdecydowanie robić nie powinien.
Najgorszą metodą rozwiązywania dowolnego konfliktu jest „udawanie, że go nie ma”. Niestety, ta „najgorsza metoda” bardzo często bywa stosowana w naszych grupach i wspólnotach. Animatorka wie, że dwie z jej uczestniczek pokłóciły się bardzo ostro - ale jakby nigdy nic zaczyna spotkanie usiłując sztucznie osiągać tę samą „słodką atmosferę”, co na pierwszych spotkaniach. Animator udaje, że nie zauważa różnicy zdań między uczestnikami, albo wręcz „kamufluje je” ogólnikami o braterskiej miłości i wspólnotowych ideałach. Niestety, w ten sposób konfliktu się nie rozwiąże, a co gorsza prędzej czy później zacznie on narastać.
Fatalnym pomysłem jest także stawanie po jednej stronie konfliktu. Nawet jeśli uważam, jedna osoba zdecydowanie ma rację, nie powinienem jednoznacznie stawać po jej stronie. To szczególnie ważne w przypadkach sporów wywołujących duże emocje.
Absolutnie nie powinniśmy dawać odczuć naszym uczestnikom, że lekceważymy problem. Oczywiście, z mojego punktu widzenia gorący spór o wyższość jednego rapera nad innym może być śmieszny - ale jeśli pokażę to nastolatkowi, to ON poczuje się zlekceważony czy wyśmiany. A jeśli spór dotyczy spraw naprawdę poważnych, tym bardziej istotne jest, aby uczestnicy czuli że szanujemy ich i bierzemy poważnie - nawet, jeśli jesteśmy zmuszeni powiedzieć im, że ich interpretacja danego fragmentu Pisma jest błędna.
Warto studzić emocje. Kiedy obie strony sporu czy konfliktu są „rozgrzane do czerwoności”, trudno o spokojną dyskusję. Zamiast argumentów, choćby i najsłuszniejszych, usłyszymy tylko podniesiony ton głosu („...słyszę, że głośno krzyczysz”).
Na pewno należy uważnie wysłuchać obu stron. Zwłaszcza, jeśli chodzi o spory związane z tematyką spotkania, rozumieniem Pisma czy sprawami wiary. Czasami wydaje nam się, że ktoś zupełnie nie ma racji - ale kiedy wyjaśni swoje stanowisko okazuje się, że to my źle zrozumieliśmy jego intencje. Czasami zupełnie błędne wnioski wyciągane są z absolutnie poprawnych przesłanek - warto je „wyciągnąć” i przeanalizować.
Lepiej powstrzymać się przed wygłaszaniem autorytatywnych wyroków. Próby rozwiązywania konfliktu między uczestnikami „z pozycji autorytetu animatora” lepiej zastąpić umiejętnym poprowadzeniem obu stron konfliktu do uczciwej dyskusji prowadzącej do zrozumienia.
Kompromis nie zawsze jest „zgniły”. Wbrew temu, co usiłują nam często wmawiać politycy, w wielu sytuacjach w życiu rozsądny kompromis jest rzeczą bardzo cenną. Nie mówię oczywiście o problemach wymagających jednoznacznego rozwiązania i wyjaśnienia, takich jak kwestie doktrynalne czy nauka Kościoła - ale w wielu sprawach życia codziennego wspaniałą rzeczą jest doprowadzenie skłóconych ludzi do stwierdzenia: „Pozostaję przy swoim zdaniu, nie zgadzam się z tobą, ale szanuję to, co mówisz, więc spróbujmy ustalić wspólne rozwiązanie - takie, abyśmy obaj trochę ustąpili i obaj mogli być zadowoleni”. A życie we wspólnocie zawsze musi dopuszczać rozwiązania kompromisowe.
W sytuacjach skrajnych - nie bójmy się „iść wyżej”. Jeśli konflikt w grupie narasta do takich rozmiarów, że uniemożliwia normalne prowadzenie spotkań, porozmawiajmy z moderatorem, poprośmy o pomoc innych członków wspólnoty - ale (to bardzo ważne!) z zachowaniem pełnego szacunku wobec naszych uczestników (nie możemy prezentować postawy „A, bo te dzieciaki się kłócą o głupoty i już nie wiem, jak sobie z nimi poradzić”. Nie możemy także przy okazji prośby pomoc zdradzać na przykład spraw powierzonych nam w tajemnicy).
Oczywiście - modlitwa... Nawet w najgorszej sytuacji, w najbardziej ognistym sporze, wśród największych zranień musimy pamiętać, że to Jezus jest Księciem Pokoju. Nie zaniedbując - oczywiście - wszystkich „ludzkich” wysiłków, oddawajmy Mu trudności i konflikty, prośmy także innych o modlitwę za naszą grupę. On może wszystko - to bardzo pocieszająca myśl w trudnych sytuacjach.