Sakramenty – widzialne znaki działania niepojętej Tajemnicy. Wczytując się w historię Mojżesza nieodmiennie zastanawia mnie jego wrażliwość i zaciekawienie otaczającym światem. Krzew, który płonie, a nie spala się, zaintrygował Izraelitę, skłonił do zatrzymania się w drodze tworząc warunki do nawiązania dialogu i w dalszej konsekwencji zbudowania relacji pomiędzy Bogiem a człowiekiem.
Dla mnie Sakramenty Święte są wciąż wielką tajemnicą, która podobnie jak krzew gorejący intryguje, skłania do zatrzymania się i zaprasza, aby w znakach i poprzez znaki odczytywać Obecność. Jednocześnie dzięki sakramentom mogę budować coraz głębszą i pełniejszą relację zarówno z Bogiem jak i z tymi, którzy mnie otaczają.
Szczególnie w Eucharystii przepełnionej wielością znaków i symboli mogę otworzyć się na Słowo, wejść w dialog, spotkać się z moim Przyjacielem. Te spotkania są bardzo ważne – dają mi pewność, że On jest obok mnie.
Sakrament pojednania, choć tak trudny jest dla mnie przede wszystkim tym, co ja mogę dać od siebie dla zbudowania przyjaźni ze Zbawicielem. Stanąć w prawdzie, pokornie przyznać się do winy, wysłuchać słów (kapłana), które nie zawsze są przyjemne czy oczekiwane – to piękna szkoła tworzenia wzajemnej więzi.
Tak, jak w małżeństwie, które również jest sakramentalną tajemnicą. Od dwudziestu dwóch lat staram się ją poznać. Sakrament niezwykły, trwający nieprzerwanie aż do śmierci. Każdego dnia zadziwia mnie jego moc i piękno, każdego dnia czerpię z niego siły i wciąż uczę się go odczytywać. Buduje nie tylko naszą małżeńską miłość ale jednocześnie rozszerza ją na innych – dzieci, rodzina, znajomi,… coraz szersze kręgi. Wciąż żywe są we mnie słowa przysięgi małżeńskiej, wciąż staram się być im wierny i wiem, że Chrystus jest między nami nie dzieląc ale ucząc jak budować naszą jedność.