Wśród naszych znajomych są tacy, którzy już tam byli (i zazwyczaj wspominają ten pobyt z nostalgią, przy czym część chce wracać lub wracają tam jak najczęściej można), tacy, którzy marzą o takiej wyprawie, a nawet zbierają nią pieniądze i tacy, którzy twardo mówią: „Nigdy, to niebezpieczne, nierozważne, życie mi miłe”.
Jak to więc jest, czy naprawdę można (albo czy naprawdę nie można?) być chrześcijaninem nie dotknąwszy osobiście ziemi, po której chodził Jezus? Na ile dzisiejszy Izrael pozwala rzeczywiście dotrzeć do początków chrześcijaństwa, na ile możliwe jest jakieś mistyczne doświadczenie bliskości Boga właśnie tam – i czy to rzeczywiście jest głębsze czy lepsze (o ile można wartościować) doświadczenie bliskości Boga niż dajmy na to w Santiago de Compostella, La Salette czy Łagiewnikach? Czy rzeczywiście ta „piąta ewangelia” jest taka ważna? No i w ogóle jak ma się ojczyzna Jezusa do dzisiejszych granic państwowych? Gdzie tak naprawdę leży Ziemia Święta? I czy rzeczywiście wycieczka – a może lepiej powiedzieć pielgrzymka – na tamte tereny jest tak strasznie niebezpieczna?
Redakcja „Wieczernika” zaprasza na spotkanie z Ziemią Świętą. Będą to czasem bardzo intymne spotkania-świadectwa. Z pewnością warto się nad nimi uważnie pochylić, niezależnie od tego, do której z wymienionych na początku grup się zaliczamy.