Chrześcijanin w życiu publicznym
(188 -wrzesień -październik2012)
z cyklu "Ze wszystkich narodów"
Zbawienie po węgiersku
ks. Paweł Sobstyl, Agnieszka Fedorowicz
„Polak, Węgier, dwa bratanki / I do szabli, i do szklanki / Oba zuchy, oba żwawi / Niech im Pan Bóg błogosławi". („Lengyel-magyar két jó barát / Együtt harcol s issza borát / Vitéz s bátor mindkettője / Áldás szálljon mindkettőre”.). Proponuję intelektualno-duchową wyprawę na ziemię bratanków. Przewodnikami w niej będą kobieta i mężczyzna: historyk i duszpasterz. Przyjrzymy się przeszłości i teraźniejszości węgierskiego Kościoła. Kto wie, może ten tekst stanie się inspiracją dla tych z nas, którzy chcą się zaangażować w dzieło ewangelizacji Węgier po „oazowemu”.
Agnieszka Salamucha
Na ziemiach Pani Węgier
Ks. Paweł Sobstyl:
Moja przygoda z Węgrami rozpoczęła się w 2007 roku, kiedy pierwszy raz pojechałem do Budapesztu, aby zaprosić młodzież na wspólne pielgrzymowanie do Częstochowy. Owocem spotkania jest odrodzona grupa polsko-węgierska Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej. Zaczęliśmy od 12 osób, w tym roku przyjedzie około 50! Dzięki tym młodym przyjaciołom rozpocząłem naukę języka węgierskiego, żeby im służyć spowiedzią i rozmową.
Młodzi Węgrzy wnoszą wiele prawdziwej, chrześcijańskiej radości. Dająświadectwo swojej ogromnej wiary, włączają się we wspólne modlitwy i śpiewy, dzielą się swoimi spostrzeżeniami. Pamiętam wypowiedź Gitty, która była zachwycona ilością młodych księży i studentów. Dla niej było to ważne doświadczenie – przeżyć 10 dni w tak wielkiej i młodej wspólnocie uczniów Chrystusa!
Chociaż język jest nie lada wyzwaniem i barierą, to jednak nie jest w stanie przeszkodzić tworzeniu się wielkich przyjaźni – Duch Święty przychodzi z pomocą. Ludzie szybko „łapią” kilka słów po węgiersku, po polsku, używają rąk i mimiki twarzy. Czują się jedną rodziną, zgromadzoną wokół Stołu Pańskiego, wokółEwangelii. Pielgrzymka staje się dla wielu młodych Węgrów czasem szczególnym, kiedy mogą zaczerpnąć mocy na cały rok. Jeden ze wspaniałych gitarzystów grupy węgierskiej – Peti – zaraz po powrocie do kraju rezerwuje sobie urlop na kolejny rok tak, aby pierwszą połowę sierpnia spędzić w drodze, która nadaje sens jego życiu.
W początkach rodzącego się chrześcijaństwa na Węgrzech, król – św. Stefan – oddał ziemie węgierskie pod władanie Najświętszej Maryi Panny, zawierzając jej przyszłość ojczyzny. Wielu świętych i błogosławionych połączyło w historii Węgry i Polski: bł. Jolanta, św. Kinga, św. Jadwiga królowa. Można powiedzieć, że świętość Polski budowana była na świadectwie życia świętych Węgrów.
Agnieszka Fedorowicz:
Korona Św. Stefana przez około 500 lat stanowiła południowo-wschodnie przedmurze chrześcijaństwa. Jej potęga została złamana w 1526 roku, po przegranej z Turcją bitwie pod Mohaczem. Odtąd kraj został podzielony pomiędzy państwo Habsburgów a Turcję. Po około 150 latach tereny Węgier dostały sięcałkowicie pod zwierzchnictwo Austrii, stając się jedną z prowincji ogromnego i silnie scentralizowanego państwa, i tracąc stopniowo swoją autonomię narodową. W miarę osłabiania się monarchii Habsburgów sytuacja Węgrów ulegała zmianie. Podczas Wiosny Ludów Węgrzy zorganizowali powstanie narodowe, co prawda zakończone klęską, jednakże zaowocowało ono zakorzenieniem się w świadomości narodowej dążenia do suwerenności kraju. Okazją do ich realizacji było utworzenie w 1867 roku Monarchii Austro-Węgierskiej, gdzie Węgry stanowiły równoprawny człon państwa.
Przegrana państw centralnych w pierwszej wojnie światowej i postanowienia traktatu wersalskiego sprawiły, że powstało państwo węgierskie - suwerenne, lecz o powierzchni zredukowanej do około 1/3 względem dawnego terytorium. Stało się tak również dlatego, że mniejszości etniczne zamieszkujące Węgry - Słowacy, Serbowie, Chorwaci i Rumuni - po pierwszej wojnie światowej uzyskali niepodległe państwa. Od tej pory odzyskanie ziem utraconych, stała się jednym z najważniejszych postulatów Madziarów. Przejawiało się to nie tylko w działaniach politycznych, lecz również w świadomości narodowej. Poczucie krzywdy i okaleczenia stało się ważnym, jeśli nie dominującym czynnikiem mentalności społecznej, nadającej patriotyzmowi węgierskiemu znamię agresywności wobec nowo powstałych państw sąsiedzkich.
Dążenia do rewindykacji ładu wersalskiego w naturalny sposób zbliżyły do siebie Węgry i Trzecią Rzeszę. I choć zdecydowana większość Węgrów nie popierała żadnych form faszyzmu, kierunek polityki, którą obrało państwo, niewątpliwie było opłacalne. W latach 1938-1940 działania Hitlera doprowadziły do odzyskania części ziem węgierskich kosztem Słowacji, Siedmiogrodu i Rusi Podkarpackiej, Prawie cały okres drugiej wojny światowej Węgrzy przeżyli niemalże bez strat. Dopiero rok 1944 przyniósł Madziarom niemiecką okupację i eksterminację blisko 500 tysięcy Żydów. Jednakże prawdziwą klęską okazało się wkroczenie na terytorium Węgier Armii Czerwonej a w dalszej konsekwencji włączenie kraju w skład państw bloku sowieckiego. Wówczas definitywnie upadły dążenia do odbudowy potęgi Węgier.
Kościół zraniony
Agnieszka Fedorowicz:
Węgierski Kościół od czasów Monarchii Habsburskiej był związany z państwem. W czasie panowania cesarza Józefa II uformował się model relacji państwa z Kościołem, który obowiązywał z większym lub mniejszym natężeniem, aż do czasów współczesnych. Model ten polegał na podporządkowaniu struktury kościelnej przez władzę państwową. Oznaczało to w praktyce, że cała działalnośćKościoła została włączona w oficjalną ideologię państwową. To z kolei sankcjonowało zależność Węgier od monarchii austriackiej i zniechęcało wiernych, ponieważ zamiast wspierać naród w dążeniach niepodległościowych, służył on państwu jako instrument kontroli i realizacji decyzji władzy państwowej. W momencie pojawienia się ruchów niepodległościowych Kościół nie wziął w nich udziału. Niepochlebnym opiniom na temat Kościoła sprzyjałtakże jego status materialny (obok państwa był to największy posiadacz ziemski), jak również stosunkowo niski - w porównaniu z protestantami - poziom duszpasterstwa i ogólne zapóźnienie kulturalne.
Nie mniej kondycja Kościoła nigdy nie była dramatycznie zła, ponieważ mimo wszystko w świadomości Węgrów stanowiłnieusuwalny element kultury: Kościół od 500 lat był ten sam, integrował wszystkie ziemie „dawnych Węgier”, zwłaszcza, że ziemie utracone w wyniku traktatu wersalskiego, trafiły w „ręce” państw jemu niechętnych – laickiej Czechosłowacji, prawosławnej Rumunii i Jugosławii. Przez całe wieki Kościół nie musiał szukać w społeczeństwie pomocy czy oparcia. Oparciem tym miała być władza świecka.
Ten specyficzny bagaż dziejowy skutecznie wykorzystali komuniści. Ich polityka ateizacji państwa najwyraźniej widoczna jest w statystykach: w 1949 r. na Węgrzech było 7 mln katolików, (co stanowiło ok. 70% społ.), w latach 80 już tylko 2 mln. Spośród nich tylko 20 % uczęszczało na niedzielne Msze. Komuniści do realizacji swoich celów stosowali podobne metody jak w Polsce czy Czechosłowacji. Utworzono m.in. Urząd Bezpieczeństwa Państwowego (AVH) z wydziałem ds. Wyznań oraz w 1947 r. „Ruch księży na rzecz pokoju”, stworzonych z duchownych wspierających nową władzę. Ponadto od 1948 r. rozpoczęły się prześladowania księży, zakonników, zakonnic, a także wiernych. Wykorzystując księży z „ruchu pokoju” komuniści doprowadzili do sytuacji, w której władza kościelna musiała uzgadniać z państwem kwestię inwestytury na wszystkich szczeblach.
Od 1964 r. zauważyć można pewną liberalizację polityki obu władz. Było to związane zarówno z sytuacją ogólno narodową (zimna wojna) jak i nawiązaniem stosunków dyplomatycznych Węgier ze Stolicą Apostolską. Wskutek tego Kościół odzyskał pewną swobodę w nauczaniu religii oraz doprowadził do uwolnienia wielu księży z więzień. Polityka ta, zwana „metodą małych kroków”, mimo pewnych sukcesów, została niekorzystnie oceniona przez historię, ponieważ spotęgowała upadek autorytetu społecznego i moralnego Kościoła. Ponadto posoborowe wspólnoty nie utrzymywały się długo przy „życiu” nie z powodu polityki państwa, lecz raczej z powodów niezrozumienia ducha czasu przez władzę duchowną.
Na przestrzeni lat pojawił się kolejny poważny problem, a mianowicie brak kapłanów, wywołany spadkiem powołań i kontrolą seminariów przez państwowo. Problem ten okazał się bardzo niebezpieczny w momencie przełomu systemowego. Z powodu spadku powołań oraz obsadzenia ważnych stanowisk księżmi z „ruchu pokoju”, Kościół jako instytucja nie zaangażował się w transformację tak, jak to miało miejsce w Polsce, co nie pozostało bez znaczenia dla opinii społecznej oraz aktualnej oceny rzeczywistości. Kościół na Węgrzech, to niewątpliwie Kościół zraniony. Lecz jako taki, w szczególny sposób przypomina obraz cierpiącego Chrystusa, a to nie pozwala stać biernie obok.
Milion za ojczyznę
Ks. Paweł Sobstyl:
Świetlany przykład walki o tożsamość chrześcijańską narodu zostawił wielki prymas Węgier József Mindszenty, nieugięty wobec komunistycznego reżimu, wzór Dobrego Pasterza. Stracił zdrowie w więzieniach, ale zyskał ogromne uznanie katolików, za których poświęcił wszystko, co posiadał. Wypowiedział kiedyś znamienne słowa, że jeśli milion Węgrów będzie się modlić za ojczyznę, to Kościół się odrodzi, i Węgry nie stracą swojej tożsamości. Po wielu latach ludzie przypomnieli sobie te słowa i rozpoczęła się krucjata modlitewna, która trwa do dziś – i Węgry się odradzają.
Obecnie Kościół na Węgrzech posiada 15 diecezji i Ordynariat Polowy. Około 50% społeczeństwa to katolicy, 30% stanowią inne wyznania chrześcijańskie, 20% deklaruje brak wyznania. Regularnie praktykuje ok. 30% katolików. Od kilku lat wzrasta zainteresowanie wiarą, wspólnotami, modlitwą, nie tylko w Kościele rzymsko-katolickim, ale także w kościołach protestanckich. Premier Viktor Órban, członek Kościoła reformowanego, uczestniczy co tydzień w nabożeństwie i przystępuje do Eucharystii. Wraz z żoną, katoliczką, uczestniczył w ostatnim Adwencie we wszystkich Mszach świętych roratnich. Ostatnio powiedział, że z radościąobserwuje wielu młodych ludzi, którzy regularnie przychodzą na nabożeństwa.
Dbanie o materialną stronę działania parafii leży w kwestii rady parafialnej – ona decyduje o tym, na co są przeznaczane pieniądze. Od ponad 10 lat Węgrzy mają możliwość przekazania 1% podatku na organizacje społeczne i 1 % na wskazany Kościół. Księża diecezjalni mają także wypłacaną niewielką pensję przez państwo.
Ogromną bolączką Kościoła na Węgrzech jest brak księży i osób zakonnych. Dzisiaj w różnych parafiach pracuje ponad 30 księży diecezjalnych i zakonnych z Polski. Żeńskie zgromadzenia zakonne również wysyłają swoje siostry do pomocy w starzejących się wspólnotach. Statystycznie jeden ksiądz obsługuje 3-4 parafie. Nie jest łatwo, ale wspólnoty odżywają. W samym Budapeszcie znajduje się parafia polska, którą obsługują księża chrystusowcy. W Kaplicy Skalnej w Górze Gellerta umieszczona jest kopia wizerunku Jasnogórskiego – to część kaplicy polskiej. Co roku 26 sierpnia odprawiana jest tam Msza św. w języku polskim.
Nie sposób nie wspomnieć o ważnych miejscach, w których spotykają się węgierscy katolicy. Bardzo ważnym sanktuarium jest Csigsomlyo (obecnie na terenie Rumunii), węgierska Częstochowa. W uroczystość Zesłania Ducha Świętego przybywają tu Węgrzy z całego świata (każdego roku około 500.000 osób). 5 czerwca 2012 roku przeor Jasnej Góry pojechał do tego sanktuarium, aby ofiarować kopię cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Mária Győd to centrum duszpasterstwa młodzieżowego, do którego licznie i bardzo chętnie przybywają młodzi Węgrzy. Sanktuarium Maryjne Mária Nostra to z kolei miejsce pieszych pielgrzymek. W pierwszy weekend maja młodzi Węgrzy wyruszają na pątniczy szlak, aby przeżyć krótkie, ale owocne rekolekcje w drodze. W latach osiemdziesiątych licznie uczestniczyli w tych pielgrzymkach studenci z Polski – może uda się przywrócić tę tradycję? Zobaczymy.
Na terenie całego kraju działają szkoły i przedszkola katolickie – nauka w nich jest bezpłatna, ponieważ są one finansowane przez państwo oraz fundacje powoływane przez szkoły. Opłata na cele fundacji od jednego ucznia to około 50 PLN. Niedaleko Budapesztu, w miejscowości Pillis Csaba, znajduje się nowoczesny Uniwersytet Katolicki, w którym studenci kształcą się na wielu kierunkach, odpowiadających zapotrzebowaniom współczesnego społeczeństwa. W Vác natomiast funkcjonuje Katolicka Wyższa Szkoła Pedagogiczna. Od września 2012 wraca do szkół religia. Uczniowie niewierzący będą uczyć się etyki. Każdy uczeń będzie musiał dokonać wyboru – nie będzie można stwierdzić, że nie chce się ani tego, ani tego.
Młodzież katolicka podejmuje wiele akcji ewangelizacyjnych. Jedną z większych była zorganizowana kilka lat temu ewangelizacja Budapesztu. Katolicy z różnych wspólnot napisali scenariusz przedstawienia, które następnie wystawiali na placach miasta. Celem akcji było opowiedzenie Ewangelii współczesnym językiem, tak, by dotarła do słuchaczy, którzy w wielu przypadkach słyszeli ją pierwszy raz w życiu.
Moi węgierscy przyjaciele wiele opowiadali o wspólnotach działających w ich kraju. Prężnie rozwija się Neokatechumenat, Odnowa w Duchu Świętym, Emmanuel. Wielkim uznaniem cieszą się także tradycyjne grupy formacyjne i stowarzyszenia – Koła Różańcowe, Sodalicja Mariańska.
Jedną z bardzo ciekawych wspólnot jest Regina Pacis. Obecnie ma cztery domy: macierzysty w Veronie, oraz w Brazylii, Medjugorie i Budapeszcie. Każdy dom ma swój charyzmat. Budapesztańska wspólnota zajmuje się ludźmi starszymi, samotnymi. Zorganizowana jest w trzy kręgi. Pierwszy to krąg wewnętrzny – tworzą go osoby mieszkające razem, składające śluby, pracujące w domu lub na zewnątrz, przyjmujące wspólny strój. Drugi to krąg zewnętrzny. Osoby składająśluby czasowe, mieszkają poza domem wspólnotowym. Podejmują codzienną modlitwę osobistą i rodzinną, raz w tygodniu spotykają się na modlitwie wspólnotowej, raz w miesiącu na wspólnej Eucharystii, a raz w roku na rekolekcjach. Trzeci krąg to przyjaciele wspólnoty, którzy bez zobowiązań podejmują różne dzieła i modlitwy w konkretnych intencjach.
Bóg ułatwia zbliżenia
Agnieszka Fedorowicz:
Wielość podobieństw historii państwa i Kościoła między Polskąa Węgrami pozwala „wczuć się” w kontekst sytuacji, zwłaszcza biorąc pod uwagęwydarzenia ostatniego półwiecza. Problemy z Urzędem Bezpieczeństwa, rozbudowaną siecią agentury, represjami wobec duchownych, „ruchem pokoju”, którego w Polsce odpowiednikiem byli tzw. „księża patrioci”, zbrojne wystąpienia przeciwko władzy oraz bezkrwawa transformacja i bolesna lustracja, zbliżają nasze narody bardziej, niż można przypuszczać.
Według ludzi wierzących najlepszą integracją jest komunia, rozumiana jako wspólnota, w której wszyscy się znają, wspierają i dążą do świętości. Dlatego też „bratanie się” najlepiej jest rozpocząć się od ewangelizacji, która będzie stała powyżej barier językowych czy różnic kulturowych. Tym bardziej, że doświadczenia z naszego kraju w tej dziedzinie są bardzo zachęcające: w Polsce aktualnie działa ok. 140 wspólnot formacyjnych i charytatywnych, a w nich zaangażowanych jest ok. 2.5 mln wiernych. Wykorzystując bogactwo oraz różnorodność w odnajdywaniu drogi do Boga i ludzi, z wielką radością można podzielić się tym darem z Węgrami. Kto wie, może w ten sposób uda się przynieść Madziarom tak cenną od wieków wolność, a przy okazji zmienić obraz Kościoła, jako instytucji skostniałej i lojalnej władzy państwowej?
Dzieląc się doświadczeniem Boga, radością, jaka płynie z sakramentów i zwykłego, codziennego obcowania z Nim, można byćświadkami zmiany priorytetów - ambitni z natury Węgrzy będą walczyć nie o ziemie utracone, lecz jeszcze nie zdobyte w ojczyźnie niebieskiej. Specyfika Kościoła na Węgrzech wymaga jednak działań ostrożnych. Przecież każdy, zwłaszcza po skomplikowanych i bolesnych doświadczeniach, ma problemy z zaufaniem. Poza modlitwą i chęcią ewangelizacji, warto pamiętać o wielkich postaciach kościoła węgierskiego, zwłaszcza o życiu i działalności prymasa Jozsefa Mindszenty’ego. Jego niezłomna postawa wobec bolszewików, nazistów, a potem komunistów, gorący patriotyzm i oddanie powinny być wzorem wytrwałości, tak jak dla nas takim wzorem jest kardynał Wyszyński. Przywołanie jego osoby, oraz jemu podobnych, jak zawsze, gdy pamięćświadków jest żywa i obecna we wspólnocie, nie tylko wpłynie na jej umocnienie i rozwój, lecz również najlepiej zmotywuje do samodzielnego odkrywania Bożej miłości.
Parafrazując hasło jednej z reklam można powiedzieć, że Bóg ułatwia zbliżenia. I to na każdej płaszczyźnie: między sąsiadami, narodami, państwami, polityką a nawet historią. Zachęcam zatem gorąco wszystkich – integrujmy się! W myśl hasła roku czujmy się w Kościele jak w domu, i pomagajmy także odczuć to innym, może Węgrom?
WOLNOŚĆ + ZAANGAŻOWANIE + RADOŚĆ + SAMODZIELNOŚĆ = ZBAWIENIE PO WĘGIERSKU