Leonard Cohen cieszy się Polsce ogromną popularnością. Świadectwem tego jest nie tylko duża sprzedaż jego płyt, ale również liczne przekłady piosenek Cohena na język polski. Obok klasycznych tłumaczeń dokonanych przed laty przez Macieja Zembatego pojawiają się nowe wersje – Michał Kuźmińskiego, Tymoteusza Kondraka.
Wszystkie te przekłady dotyczą jednak dawnych piosenek. Tymczasem Cohen tworzył do końca życia – ostatnia jego płyta ukazała się parę tygodni przed jego śmiercią, w ostatnich sześciu latach życia wydał trzy płyty. I były to płyty z utworami ocenianymi bardzo wysoko – Cohen wysoką formę twórczą zachował do końca życia.
Dlatego bardzo ważny wydarzeniem jest ukazanie się albumu „Lubię gadać z Leonardem”. Zawiera on jedenaście piosenek Leonarda Cohena jego trzech ostatnich płyt. Tłumaczem i wykonawczą jest Marcin Styczeń.
„Lubię gadać z Leonardem” to pierwszy wers piosenki „Idę tam” ("Going home"), ale tak naprawdę to główna myśl tego albumu. „Tłumaczenie piosenek Leonarda Cohena było jak rozmowa z nim. Czasami się zgadzaliśmy, czasami różniliśmy się, ale generalnie patrzyliśmy w tym samym kierunku. «Tam, gdzie nie jest smutno, tam, gdzie dziś to jutro, tam gdzie niepotrzebny żaden strój». Dla niektórych to może zaskakujące, ale dla mnie Cohen to artysta, który pomimo głębokiego wewnętrznego mroku, depresji i pesymizmu, szedł w stronę światła. Nie pocieszał, nie dawał taniej nadziei, ale też nie siał zwątpienia. Lata spędzone na medytacji nauczyły go zdrowego dystansu i akceptowania także ciemnych stron ludzkiej natury. Tak też skonstruowana jest ta płyta. Ciemność i światło przeplatają się ze sobą, jak w życiu każdego z nas” – mówi Marcin Styczeń.
Warto odnotować, że środki na wydanie albumu zostały zebrane poprzez akcję na portalu „Polak potrafi”.