Bywa tak, że Bóg powołuje nas do zadań wbrew naszym predyspozycjom, czy wyobrażeniom o własnych możliwościach
Kiedy stajemy przed decyzją podjęcia posługi, czy to w Ruchu, czy szerzej – w Kościele, często nachodzą nas pytania i myśli; dlaczego ja, czy dam radę, inni zrobią to lepiej, nie jestem godzien itp. Jednak Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć (1 Kor 1, 27).
Historia zbawienia pełna jest przykładów tej Bożej strategii. Koronnym przypadkiem jest ociężały w mowie Mojżesz, którego Jahwe posyła do rozprawy z faraonem. Bóg to co po ludzku słabe, przeciwstawia temu, co w naszych kryteriach stanowi potęgę. Ludzie pozornie bez znaczenia, bez władzy, bez koneksji, bez środków finansowych, ale wierni Bogu dokonują wielkich dzieł, mimo ogromnych przeciwności. Co więcej, wczytując się w teksty biblijne odnosi się wrażenie, że Bóg nie powołuje ludzi słabych dla urozmaicenia swoich wyborów. On konsekwentnie wybiera to co niemocne. Osoby przez Niego wezwane, zawsze w ocenie własnej lub otoczenia nie nadają się do swej roli, albo znajdują się w położeniu, które po ludzku nie pozwala na realizację bożych zamierzeń. Ludzie niemocni, słabi, cierpiący są cenni w oczach Pana.
Kiedy Pan złożyłAbrahamowi i Sarze obietnicę, że rozmnoży ich potomstwo, oboje byli już w sędziwym wieku, a Sara uchodziła za niepłodną (por. Rdz 17,17nn). Nie przeszkodziło to Bogu uczynić z nich protoplastów Narodu Wybranego.
Józef został sprzedany przez braci w niewolę, a będąc już w Egipcie na skutek intrygi trafił do więzienia. Jego ojciec Jakub był przeświadczony, że Józef nie żyje, ale to właśnie jego powołał Bóg do tego, by ocalił swój ród w czasach głodu (zob. Rdz 45, 5-9).
Wspomniany wcześniej Mojżesz, został powołany mimo swej wady wymowy. Mówił o sobie: Wybacz, Panie, ale ja nie jestem wymowny, od wczoraj i przedwczoraj, a nawet od czasu, gdy przemawiasz do Twego sługi. Ociężały usta moje i język mój zesztywniał (Wj 4, 10), a mimo tego Bóg sprawił, że przemawiał do faraona i objawiając dzieła boże zmusił go do uległości.
W podobnym duchu przebiegał dialog między Gedeonem a Aniołem Pańskim: Wybacz, Panie mój! – odpowiedział Mu – jakże wybawię Izraela? Ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mego ojca. Pan mu odpowiedział: Ponieważ Ja będę z tobą, pobijesz Madianitów jak jednego męża (Sdz 6:15-16).
Narodziny największy biblijnego siłacza Samsona, który uwolnił Izraela spod ucisku Filistynów, też po ludzku były niespodziewane. W Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pana ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna (Sdz 13, 2-3).
RównieżAnna i Elżbieta matki proroków Samuela oraz Jana Chrzciciela uchodziły za niepłodne. Warto dodać, że dla Izraelitów niepłodność wiązała się nie tylko z cierpieniem jakie powoduje brak potomstwa, była ona odczytywana jak brak Bożego błogosławieństwa. Niemożność posiadania potomstwa była rozumiana jako kara Boża i mogła być przyczyną odrzucenia społecznego. Niepłodnością były również dotknięte Rebeka żona Izaaka oraz Rachela umiłowana żona Jakuba (por. Rdz 30.22-23).
Dawid w oczach swego ojca i braci też nie zapowiadał się na wielkiego króla. Jesse przedstawił Samuelowi siedmiu swoich synów, lecz Samuel oświadczył Jessemu: Nie ich wybrał Pan. Samuel więc zapytał Jessego: Czy to już wszyscy młodzieńcy? Odrzekł: Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce. Samuel powiedział do Jessego: Poślij po niego i sprowadź tutaj, gdyż nie rozpoczniemy uczty, dopóki on nie przyjdzie (1 Sm 16, 10-11). Jego niepozorna postura stała się wręcz symbolem przeciwstawiania się przeważającej sile, uosabianej przez Goliata.
Wielki prorok Jeremiasz, podobnie jak wcześniej Mojżesz i Gedeon, nie był przekonany o swojej przydatności dla Bożej misji: I rzekłem: Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem! Pan zaś odpowiedział mi: Nie mów: Jestem młodzieńcem, gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić (Jr 1, 6-8).
Prorok Jonasz był tchórzem. Postanowił uciec przed bożym głosem i Pan musiał siłą go zaciągnąć do Niniwy – miasta gdzie miał głosić słowo nawrócenia. Mimo oporów Jonasza i braku wiary we własne siły, mieszkańcy Niniwy przyjęli słowo boże i nawrócili się (zob. Jon 3, 3-5).
Apostołowie w większości byli prostymi ludźmi. Piotr, Jakub oraz ich bracia byli rybakami, nie mieli wykształcenia teologicznego, jak uczeni w piśmie albo faryzeusze, a jednak to na nich Chrystus zbudował swój Kościół.
Przy studni opodal jednym z samarytańskich miast Jezus spotkał grzeszną kobietę. Miała pięciu mężów, a później żyła w wolnym związku. Dzięki słowu tej Samarytanki mieszkańcy owego miasteczka poznali Jezusa, właśnie ona została do nich posłana i uwierzyli jej świadectwu.
Biblijne historie uczą nas, że Bóg jest sprawcą chcenia i działania (por. Flp 2, 13) oraz tego, że dla Niegonie ma rzeczy niemożliwych (por. Łk 1,37). Z drugiej strony myślę też, że ta głupota i niemoc, którą wybiera Bóg oraz ta mądrość i siła, którą On chce obnażyć, często siedzą w jednym człowieku. Bywa tak, że Bóg powołuje nas do zadań wbrew naszym predyspozycjom, czy wyobrażeniom o własnych możliwościach. Sądzę, że chce przez to burzyć fałszywy obraz samych siebie, jaki często nosimy. Łatwiej przychodzi nam budować poczucie własnej wartości na tym co osiągnęliśmy, co zrobiliśmy, na tym co potrafimy, niż na świadomości, że jesteśmy dziećmi Boga. On wybiera w nas to co słabe, aby pokazać, że Pan jest mocą swojego ludu (por. Ps 28,8).