Przed każdym wierzącym chrześcijaninem stoi zadanie głoszenia Ewangelii Jezusa Chrystusa. Do wszystkich wołał Jan Paweł II: „U progu trzeciego milenium cały Kościół - pasterze i wierni - musi bardziej uświadomić sobie własną odpowiedzialność wobec nakazu Chrystusa: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu (Mk 16, 15), i w nowym porywie ożywić swą pracę misyjną. Kościołowi zostało powierzone wielkie, wymagające zaangażowania, wspaniałe zadanie nowej ewangelizacji, której świat tak bardzo potrzebuje. Świeccy katolicy muszą się czuć aktywnymi i odpowiedzialnymi uczestnikami tego dzieła, będąc wezwani do głoszenia Ewangelii i życia według niej w służbie wartości oraz potrzeb osoby i społeczeństwa"1. Te słowa, jak i wiele innych, motywują wyznawców Chrystusa do gorliwej pracy w dziele głoszenia Ewangelii.
Niestety, jest coraz więcej takich chrześcijan, którzy w sytuacji, gdy zachodzi potrzeba mówienia lub świadczenia o życiu chrześcijańskim, zastanawiają się czy robią właściwie, podejmując się tego zadania. Myślą bowiem, że mogą „urazić" swoich słuchaczy, dodatkowo ściągając na siebie opinię, iż są „chrześcijańskimi doktrynerami". Wielu też „komentatorów" życia Kościoła poddaje w wątpliwość konieczność prowadzenia działalności misyjnej i ewangelizacyjnej. Słyszy się wtedy stwierdzenie, że taka działalność sprzeczna jest z zasadą wolności religijnej.
Rodzi się więc spontanicznie pytanie: czy słuszną rzeczą jest ewangelizować? Czy mamy prawo proponować Chrystusa współczesnym nam ludziom? Odpowiedź jest jedna i zasadnicza: mamy prawo i obowiązek głoszenia Jezusa Chrystus, gdyż wypływa to ze zrozumienia ięcia Objawienia. Zawarte jest Ono choćby w tych słowach: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem (J 14, 6) lub Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 12). Również Kościół nieustannie przekazuje dokładnie to samo przesłanie: „Chrystus jest jedynym Zbawicielem wszystkich. Tym, który sam jest w stanie objawić Boga i do Niego doprowadzić"2. Dlatego też „rzesze mają prawo do poznania bogactw tajemnicy Chrystusa, w którym, jak sądzimy, cała ludzkość znaleźć może w nadspodziewanej pełni to wszystko, czego szuka po omacku na temat Boga, człowieka i jego przeznaczenia, życia i śmierci, a także prawdy (...). Dlatego Kościół zachowuje swój zapał misyjny, a także pragnie go zintensyfikować w obecnej chwili dziejowej"3.
Kościół zatem ma prawo głosić Ewangelię. Głoszenie i dawanie świadectwa o Chrystusie, gdy dokonują się z poszanowaniem dla sumień, nie naruszają wolności. Wiara jest propozycją pozostawioną wolnemu wyborowi człowieka. „Kościół proponuje, niczego nie narzuca: szanuje ludzi i kultury, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia"4.
Jak wobec tego głosić Chrystusa, mówić o wymaganiach Ewangelii? Jaką powinna być ewangelizacja skuteczna a jednocześnie wolna od oskarżeń o nietolerancję i prozelityzm?
Myślę, że taka ewangelizacja powinna charakteryzować się przede wszystkim miłością. To właśnie miłością ewangelizujemy. Miłość natomiast musi się wyrażać poprzez słuchanie i umiejętność zaakceptowania sytuacji i przeżyć osoby, z którą rozmawiamy.
Słuchanie jest znakiem dla naszego rozmówcy, iż rzeczywiście jesteśmy nim zainteresowani. W tym momencie trzeba zapomnieć o sobie, aby być pomocnym drugiemu. Już samo słuchanie kogoś z otwartym sercem, nawet w sytuacji, gdy nie możemy w sposób otwarty mówić o Chrystusie, jest aktem ewangelizacji. Jeśli zatem chcę kogoś ewangelizować, muszę najpierw go wysłuchać, dać mu się wypowiedzieć nawet wtedy, gdy jest agresywny. Przez słuchanie zaczynam współodczuwać, zaczynam rozumieć głębsze przyczyny postawy bliźniego, staję się jemu bliski. Tu trzeba uświadomić sobie nieraz częste braki w komunikowaniu się z innymi: brak umiejętności skupienia uwagi, drażliwość, pragnienie przekonywania...
Innym przejawem miłości w stosunku do osób, którym chcemy przekazać Dobrą Nowinę jest zaakceptowanie ich i zdolność przystosowania się do nich. Jest to związane najpierw z dostosowaniem się do warunków, które się spotyka. Istnieje tu zatem konieczność pewnego zaakceptowania kultu-ry i przyzwyczajeń tych, do których chcemy się zwrócić. Oni przecież także mają prawo oczekiwać, że ktoś wejdzie w rzeczywistość, jaką przeżywają.
Wyżej wymienionym przejawom miłości wobec osób, z którymi chcemy rozmawiać o„najważniejszych sprawach" naszego życia muszą towarzyszyć również pokora, przebaczenie i zaufanie.
Pokora przyczynia się do tego, że w kontakcie z drugim człowiekiem jesteśmy gotowi do przyjęcia również ich bogactwa. Ponadto pozbawieni pychy potrafimy się wystrzec elitarności i samozadowolenia ze swej działalności apostolskiej, co niestety powoduje u rozmówców barierę nie do przekroczenia.
Zdolność przyjęcia przebaczenia od Miłosiernego Ojca sprawia, że sami jesteśmy zdolni do tego, by innych nie potępiać. Postawa pełna miłosierdzia nigdy nie rujnuje człowieka, zawsze go podnosi i uskrzydla (niczemu nie służy czynienie rozmówcy wyrzutów).
Inną naszą powinnością powinna być również postawa zaufania wobec człowieka. Jeżeli Bóg pokłada w każdym człowieku ufność, to znaczy ma nadzieję na ludzką przemianę, to my również powinniśmy się odznaczać taką samą cechą. Żadna sytuacja w życiu człowieka nie jest zanadto katastrofalna i zbyt beznadziejna, żeby nie mieć nadziei na zmianę. Często zaufanie okazywane bliźniemu dopinguje go i sprawia, że jest zdolny do pójścia swoją drogą już w inny sposób.
Wypada na koniec zachęcić wszystkich ewangelizatorów do odwagi i ufności w dziele głoszenia Ewangelii i dać zapewnienie, iż miłość jaką obdarzają ludzi, do których idą, zaowocuje pozytywną odpowiedzią na wezwania Boga: Wybierajcie więc życie! (Pwt 30, 19).
1Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Christifideles laici, 64.
2Jan Paweł II, Encyklika Redemptoris missio (RM), 5.
3Paweł VI, Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, 53
4RM 39. Tym, którzy niepokoją się o zachowanie wolności sumienia, już Sobór Watykański II odpowiadał: „Osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej (...). Wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi" (Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae, 2).