Finanse - nasze, Kościoła, Ruchu
(142 -luty -marzec2006)
z cyklu "Biblioteczka"
Wracajcie do domu
Katarzyna Maciejewska
Gdy usłyszałam o książce Zbigniewa Sujkowskiego: „Wracajcie do domu. Refleksje o sakramencie pojednania", zainteresowałam się nią z dwóch powodów: Po pierwsze - autor, znany ojciec duchowny poznańskiego seminarium, ceniony spowiednik i moderator Ruchu, a przede wszystkim kapłan - wykładowca, na którego zajęcia z teologii życia wewnętrznego uczęszczało się z największą przyjemnością. Po drugie - tytuł - od dłuższego czasu szukałam czegoś nowego o sakramencie pojednania, a ta pozycja swoim tytułem wręcz zachęcała do zagłębienia się w jej treść.
I nie zawiodłam się. Już od pierwszych stron autor wskazuje na dwie postawy przystępowania do sakramentu pojednania - z czym ja przychodzę do spowiedzi oraz kto i z czym wychodzi ku mnie. Pierwsza postawa - wskazanie na siebie, druga - radość, że Chrystus przychodzi do mnie. I ta druga postawa jest mocno zaakcentowana w treści całej książki. Człowiek w sakramencie pojednania jedynie odpowiada na wezwanie Boga - „Bóg wychodzi do mnie pierwszy! Bóg mnie szuka!". „Mogę przyjść do Niego z całą swoją biedą, mogę przyjść jako niewidomy, zniewolony, nie muszę się bać".
Autor bardzo dokładnie wyjaśnia istotę poszczególnych warunków sakramentu pojednania, omawia słowa rozgrzeszenia, wskazuje na zbieżności między formułą rozgrzeszenia a Credo oraz porównuje kolejne elementy Eucharystii z sakramentem pokuty. Ponadto w tej małej, liczącej 100 stron książce znajdziemy odpowiedź na pytania dotyczące stałego spowiednika, kierownika duchowego, miejsca spowiedzi (czy zawsze konfesjonał?) oraz spowiedzi generalnej.
Czytając książkę coraz bardziej odkrywa się wielką miłość Pana Boga, który zaprasza nas do swojego domu, do domu miłującego Ojca, który czeka z otwartymi ramionami, który w momencie przebaczenia grzechu, już do niego nie wraca.
Co zrobić, gdy wciąż przychodzę do konfesjonału z tym samym grzechem? Ksiądz Sujkowski radzi: „Musimy nauczyć się patrzeć na Ojca, a nie w swój grzech. Zresztą, to wcale nie znaczy, że człowiek upadając, nie rozwija się duchowo. Przez naszą słabość Pan Bóg prowadzi nas do wielkich rzeczy, może najważniejszych: pokory, modlitwy, poprawy w innych dziedzinach życia i wielkich pragnień".
Patrząc tak na ten sakrament, będziemy mogli za autorem powtórzyć słowa: „Sakrament pojednania jest Wielkanocą serca". Czego Czytelnikom i sobie życzę przy przeżywaniu każdego sakramentu pojednania.