Realizację znaku świątyni udało się prowadzić szlakiem początków historii Kościoła w Polsce poczynając od Gniezna po Ziemię Chełmińską. Równolegle udało się połączyć dobór tytułu kościoła stacyjnego wynikający z programu rekolekcji z chronologią ich budowy. Tak po prostu wyszło, że zaczynając od kościołów romańskich przechodziliśmy do kościołów gotyckich, by na zakończenie oazy celebrować w kościołach najnowszych. Jedna jest tylko uwaga do tej metody. Jest ona bardzo trudna w realizacji i wymaga wielu lat pracy, by się dotarła. Wymaga dużej ascezy przy nawiedzaniu świątyń, by oglądać tylko to, co jest korzystne z punktu widzenia rekolekcji. Jednocześnie mam świadomość, że dla wielu uczestników jest to jedyna w życiu okazja, by być w tych miejscach związanych z początkami Kościoła w Polsce. Ten etap pracy zaowocował książką „Kościół na Ziemi Chełmińskiej” wydaną w roku 750-lecia powstania diecezji chełmińskiej, która wyłoniła się z diecezji płockiej w roku 1243.
Po dziesięciu latach pracy z dorosłymi i młodzieżą w naturalny sposób oazami w Toruniu zainteresowały się rodziny. Zrodził się wówczas drugi praktyczny problem: pracy w grupach. Materiały okazały się zbyt obszerne oraz nie uwzględniały w dostateczny sposób wymiaru małżeńskiego w budowaniu wspólnoty. Z pomocą wówczas przyszli Krystyna i Tomasz Jaśniewscy - para Domowego Kościoła z Torunia. Przeredagowali oni pytania do pracy w grupie, dostosowując je do specyfiki życia w małżeństwie. Przez następne 10 lat trwało szlifowanie tych materiałów w praktycznej realizacji „Drogi do wspólnoty” podczas rekolekcji.
W ostatnich latach wyodrębniła się jeszcze jedna grupa osób samotnych, które zbliżają się już do kresu swojej ziemskiej pielgrzymki - przeważnie są to wdowy. Metoda pracy w małej grupie była podobna do pracy w grupie młodzieży pracującej, ale jakże inna perspektywa życiowa, jakże inne wymiary dzielenia się swoimi problemami. Często takie pojedyncze osoby tkwią w kręgach Kościoła Domowego, w których wzrastały, gdy żył współmałżonek, ale są i takie, które dopiero w starszym wieku rozpoczynają swoje uczestnictwo w rekolekcjach oazowych.
Możliwość przeżycia rekolekcji w takiej wielopokoleniowej wspólnocie stanowiła o szczególnej wartości tych rekolekcji. Dla młodzieży była to wyjątkowa okazja do rozważania swojej decyzji wyboru powołania życiowego. Dla małżonków wielką wartość przedstawia możliwość przeżycia tak intensywnych rekolekcji, jakimi są rekolekcje Ruchu Światło-Życie III stopnia, razem z własnymi najmłodszymi dziećmi, które przez kilka godzin dziennie mają swój własny program formacyjny (oczywiście z większą ilością zabawy). Dla najstarszych uczestniczek rekolekcji wielką łaską było doświadczenie wspólnoty, w której czuły się w pełni zaakceptowane, co pomagało im w odkrywaniu na nowo swojego miejsca i powołania w Kościele. Dzięki wspólnemu rozwojowi w jednym ruchu odnowy posoborowej w sposób naturalny przełamuje się mit istnienia nieprzekraczalnych barier międzypokoleniowych.
Przy realizacji znaku Maryi zdało egzamin prowadzenie tego elementu przez parę moderatorską. Dodatkowym elementem ubogacającym nasze medytacje są myśli z encykliki „Redemptoris Mater”. Aby móc jednak zrealizować spokojnie ten punkt programu ważne jest dopracowanie jego szczegółów jeszcze przed przyjazdem na rekolekcje. Jest to swoista perełka modlitewna, o ile będzie dopieszczona w najdrobniejszych szczegółach: wybór miejsca, lektura krótkich tekstów i dobór metody medytacyjnego odmówienia dziesiątka Różańca świętego.
Realizacja znaku Piotra podprowadziła nas do słuchania przy porannym posiłku fragmentów homilii papieskich wybranych ze wszystkich pielgrzymek Jana Pawła II do Ojczyzny. 15 minut słuchania Jana Pawła II w całkowitej ciszy będącej przedłużeniem ciszy modlitewnej towarzyszącej Jutrzni okazało się czymś bardzo naturalnym dla młodzieży i małżonków. Najmniejsze dzieci realizowały wówczas osobno swój poranny program.
W ciągu 20 turnusów wzięło udział w oazach w Toruniu ponad 1000 uczestników (od młodzieży poprzez osoby dorosłe samotnie przeżywające Ruch po całe rodziny). Rekolekcje prowadzili księża diecezjalni z diecezji katowickiej, krakowskiej, toruńskiej (chełmińskiej), tarnowskiej oraz ojcowie redemptoryści. Pomocą służyły moderatorki świeckie oraz pary moderatorskie z Domowego Kościoła. Od ostatnich dziesięciu lat w skład zespołu prowadzącego wchodzą osoby wyłącznie po pełnej formacji Ruchu Światło-Życie.
Na zakończenie chciałbym się podzielić doświadczeniem organizowania oazy, także tej młodzieżowej, przez kapłana moderatora wespół z parą moderatorską z Kościoła Domowego. Przyzwyczailiśmy się na oazach młodzieżowych do schematu „kapłan + moderatorka świecka nie żyjąca w małżeństwie”. To było czymś naturalnym, gdy powstawały oazy, ale dziś, gdy najprężniejszą częścią Ruchu jest gałąź małżeńska czymś bardziej naturalnym jest dla mnie osobiście układ „kapłan + małżeństwo”. W szczególności, gdy w Toruniu były kręgi rodzin razem z grupami dziewcząt i chłopców, ten układ moderacji i doświadczenie bycia tak blisko siebie młodzieży i rodzin był nadzwyczaj owocnym. Teoretycznie to nic nowego. Czymś takim jest w swoich teologicznych założeniach idea „oaz wielkich” składających się z kilku różnych „oaz średnich”. Jednak w praktyce przejmowanie odpowiedzialności za oazy młodzieżowe, jak i oazy Dzieci Bożych, przez zespół „kapłan + małżeństwo” wydaje się być jeszcze czymś niemal szokującym dla wielu. A tymczasem jest to czymś najzupełniej normalnym w życiu świeckim, gdzie małżonkowie z Kościoła Domowego potrafią prowadzić szeroko zakrojoną działalność społeczną także na płaszczyźnie pracy wychowawczej. Dlaczego więc to jeszcze nie jest czymś „normalnym” w stosunku do pracy z własnymi dziećmi w ramach działalności wychowawczej Ruchu Światło-Życie?