Wbrew całej logice i wszystkim oczywistym powodom wyraziliśmy zgodę na pilotowanie kręgu
Przez kilka lat pełniliśmy posługę odpowiedzialnych za jedną z diakonii centralnych. W tym czasie nie przyjmowaliśmy żadnych innych posług, odpowiedzialność za diakonię centralną była bowiem bardzo obciążająca.
Dwa lata temu zadzwonił do nas telefon. Dzwoniła osoba pragnąca włączyć się w Domowy Kościół (dostała nasz numer od wspólnych znajomych z innej diecezji). Dzwoniła w imieniu kilku małżeństw – można więc powiedzieć, że zgłosił się cały, gotowy do pilotowania krąg. Kontakt oczywiście przekazaliśmy do pary rejonowej, która przy tej okazji rzuciła tak nieśmiało (wiedząc, że nie przyjmujemy żadnych posług): „a może wy byście popilotowali”, a chwilę potem skonstatowała z radością: „nie powiedzieliście nie!”
Faktycznie, nie powiedzieliśmy „nie” (choć w tym momencie nie powiedzieliśmy też „tak”). Powodowani impulsem (natchnieniem?), obudzonym nagle pragnieniem, które zrodziło się w nas obojgu niezależnie od siebie, wbrew całej logice i wszystkim oczywistym powodom, najpierw nie odrzuciliśmy tej możliwości, a w kolejnej rozmowie wyraziliśmy zgodę na pilotowanie kręgu.
Czas pilotowania był dla nas czasem ogromnej radości. Mimo, że przez pierwsze dziewięć miesięcy łączyliśmy go z dotychczasową posługą, z radością udawaliśmy się na każde spotkanie, cieszyliśmy się widząc zaangażowanie młodych małżeństw, ich udział w rekolekcjach, cieszyliśmy się narodzinami kolejnych dzieci (w czasie naszego pilotażu narodziła się piątka, szóste się poczęło). I okazało się, że udało nam się połączyć w tym czasie dwie posługi.
Pół roku po zdaniu odpowiedzialności za centralną diakonię pojawiła się nowa propozycja – kandydowania w wyborach pary rejonowej. Staraliśmy się rzetelnie rozważyć tę propozycję. Akurat uczestniczyliśmy w Seminarium Odnowy Wiary, więc mając na bieżąco ignacjańskie zasady rozeznania duchowego, przeprowadziliśmy cały proces rozeznania. I musieliśmy odpowiedzieć odmownie. Byliśmy bardzo zmęczeni (pojawiły się dodatkowe obowiązki związane z pogorszeniem się stanu zdrowia naszych rodziców), nie wyrabialiśmy się z wszystkimi zadaniami.
A potem (po dwóch miesiącach) wyjechaliśmy na Centralną Oazę Matkę. I właściwie od początku, od pierwszej Eucharystii w piątkowy wieczór i homilii ks. Tomka Opalińskiego, wracało do nas pytanie o tę posługę. Pytanie ciągle aktualne, bo ustępująca para rejonowa nie zdołała znaleźć kandydatów i wybory chwilowo odłożono do września. Pytanie to pulsowało w nas przez cały COM i sprawiło, że jeszcze będąc w Krościenku podjęliśmy decyzję i z Kopiej Górki wysłaliśmy SMS do pary rejonowej, iż zgadzamy się na kandydowanie. I tak się stało, że rzeczywiście zostaliśmy wybrani do tej posługi.
Rozpoczęliśmy ją z mocnym postanowieniem, że musimy się poddać Bożemu prowadzeniu, wsłuchiwać się w Jego głos, pełnić Jego wolę i realizować nie nasze a Jego pomysły. I ufamy, że jeśli będziemy Jego wolę realizować, On da nam czas i siły do pełnienia posługi, do której nas powołał.
Aga i Krzysztof