Miłosierdzie
(192 -kwiecień2013)
z cyklu "Wieczernik dla Ciebie"
W miłości płeć jest ważna
ks. Jacek WIOSNA Stryczek
Właśnie przygotowuję rekolekcje: Płeć, seks i to, co z tego wynika. Sam jestem autorem prostego stwierdzenia; gdyby nie było seksu, nie byłoby ślubów. Ludziom by się nie chciało. Z jednym dodatkiem. Najczęściej seks rozumie się teraz jedynie w kontekście współżycia.
Ja rozumiem, że jesteśmy seksualni w całości. Nasza płeć jest wpisana nawet w paznokcie. Jesteśmy zbudowani jakby z innego punktu widzenia. I właśnie to nas pociąga. Jesteśmy różni. Ks. Jan Twardowski napisał: gdybyśmy byli tacy sami, nikt nikomu nie byłoby potrzebny. Rozumiem, ze ślub jest wyrazem tego, że jesteśmy sobie potrzebni. Myślę jednak, że czymś innym jest zaspokajanie potrzeb, a czymś innym fascynacja odmiennością. Dlatego wierzę w płeć, w seksualność, a nie tylko w akt seksualny.
W takiej perspektywie zupełnie innego znaczenia nabiera chodzenie ze sobą, narzeczeństwo, a wreszcie małżeństwo. Jest w to wpisana jakaś pełnia. Prawdziwa kobieta i prawdziwy mężczyzna. Dwa różne światy. Jak to ktoś ostatnio stwierdził w dyskusji: to prawdziwa mieszanka wybuchowa. A wiadomo, przy takim wybuchu wyzwala się energia, która może dać życie, ale może też zniszczyć. Potrzebny jest czas, stopniowe oswajanie, by nie była to siła niszcząca. Tę energię trzeba oswoić, jak w elektrowni jądrowej. To jest niesłychanie inspirujące: właśnie kobieta i mężczyzna. Przeciwieństwa, które się przyciągają. Gdy się jednak spotkają, wszystko się zmienia. Powstaje INNA RZECZYWISTOŚĆ.
Wyobrażam to sobie tak: w ramach wyjątkowego spotkania mężczyzny i kobiety na ślubnym kobiercu, wyzwala się moc, która pozwala twórczo spędzić całe życie. Niestety wiemy, że nie zawsze. To co różni, może też zabijać. Patrząc z boku, wydaje mi się, że teraz jednym z najczęstszych przyczyn rozpadających się związków jest właśnie kryzys płci. Kobiety nie są do końca kobietami, a mężczyźni mężczyznami. Kobiety wchodząc w świat męskiej rywalizacji, z konieczności muszą się wyrzec swojej wrażliwości. Mężczyźni pozbawieni wyzwań, zaopiekowani przez "mamusię", nie rozumieją, co to znaczy męski honor, odpowiedzialność, mądrość. Im słabsi są mężczyźni, tym więcej męskich zadań biorą na siebie kobiety. Im częściej kobiety robią wszystko, tym bardziej mężczyźni pozbywają się wszelkich zobowiązań. Powstaje dziwne społeczeństwo uniseks. Jest więcej seksu, ale mniej seksualności. Współżycie zastępuje rozwój piękna kobiet i męskości mężczyzn.
Dlatego ośmielę się zakrzyknąć, właśnie do ludzi, którzy przygotowują się do ślubu: z powrotem do seksualności. Inaczej mówiąc, warto zainwestować w rozwój tego wszystkiego, co jest charakterystyczne i właściwe dla każdego z nas. Czy to znaczy, że kobiety nie powinny walczyć, a mężczyźni nie powinni być wrażliwi? Nie, ale kobiety walczą na sposób dla siebie właściwy, a męska wrażliwość nie przypomina kobiecej.
I na koniec: często, niejako w przededniu rozpadu związku, słyszę smutne wyznanie: bo my jesteśmy tacy różni. Odpowiadam: całe szczęście. To różnice dają moc prawdziwej miłości. Różnijmy się pięknie i męsko!