Bóg nie potrzebuje aplauzu. Ale my potrzebujemy, żeby spontanicznie wyrazić Bogu naszą radość serca. Uwielbiamy Boga za to, że istnieje i że jest dobry. Przez to już teraz przyłączamy się do wiecznego hymnu uwielbienia aniołów i świętych w niebie.
Uwielbiam Cię, Panie!” – te słowa często kojarzą się nam ze wspólnotową modlitwą uwielbienia, śpiewem pełnym mocy, porywającym słowem prowadzących, z uczuciami radosnej wdzięczności, podniesienia na duchu, entuzjazmu. Te słowa padają w trakcie koncertów uwielbienia, kiedy wszystko zdaje się wołać: „Chwalcie Pana, bo dobrze jest śpiewać psalmy Bogu, słodko jest Go wychwalać” [Ps147,1]!
Tak jest! Modlitwa uwielbienia jest spontanicznym wyrażeniem radości z istnienia Boga, powiedzeniem Mu z głębi serca: „jak dobrze, że Jesteś!”. Jest też wdzięcznością, okrzykiem zachwytu, gdy widzimy konkretną obecność Boga, Jego działanie w naszym życiu. Tak właśnie modliła się Miriam po przejściu Izraela przez Morze Czerwone: „Pan jest moją mocą i źródłem męstwa! Jemu zawdzięczam moje ocalenie. On Bogiem moim, uwielbiać Go będę, On Bogiem ojca mego, będę Go wywyższać” [Wj 15,2]!
Modlitwa uwielbienia zakłada jednak, że wiem, Kogo wielbię. Nie uwielbia jedynego Boga człowiek, który ma serce przywiązane do zdobywania sławy lub pieniędzy; nie będzie wychwalał Pana człowiek, który sam siebie uznaje za godnego aplauzu albo ratuje sobie samopoczucie szukaniem rozrywki, czasem grzesznej również… Nie będzie też wychwalał Boga człowiek, dla który o kimś drugim mówi: „jest dla mnie wszystkim”. Uwielbia Boga człowiek nawrócony i nawracający się! „I wszystkie narody na całym świecie nawrócą się i prawdziwie czcić będą Boga. I odrzucą wszystkie swoje bożki i tych, którzy ich wiedli na manowce, i uwielbiać będą Boga na wieki w sprawiedliwości” [Tb 14,6].
Uwielbienie Boga jest jednocześnie poznawaniem Go. W zatrzymaniu nad tym, jak sam się objawia i przedstawia nam, w zapatrzeniu w Niego, podobnym do wpatrywania się w ukochanego człowieka, rośnie zachwyt i tworzy się lub umacnia więź z Ukochanym: Ojcem, Zbawicielem i Pocieszycielem. Taką modlitwę uwielbienia można oprzeć o odkrywanie Jego imion i przymiotów, np. jak św. Franciszek z Asyżu („Uwielbienie Boga Najwyższego”):
Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny,
który czynisz cuda (…)
Ojcze święty,
Ty jesteś w Trójcy jedyny (…)
Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro,
Ty jesteś miłością, kochaniem;
Ty jesteś mądrością (…)
Modlitwa uwielbienia jest też swoistą tarczą, za którą możemy się schronić w momentach trudnych, w chwilach pokus i walki, zarówno przeciw nieprzyjaciołom wewnętrznym jak i zewnętrznym. Uwielbienie Boga w strachu i poczuciu zagrożenia jest oddaniem Mu chwały już teraz za zwycięstwo, którego się spodziewamy – jest więc niezwykłym wyrazem wiary i zaufania!
„Podnieś mnie, ilekroć mnie trwoga ogarnie,
w Tobie pokładam nadzieję.
W Bogu uwielbiam Jego słowo,
Bogu ufam, nie będę się lękał: cóż może mi uczynić człowiek?”
[Ps 56,4-5]
Uwielbienia Boga uczą nas Święci, wśród których Maryja jest pierwsza. „Magnificat” został wyśpiewany w momencie, kiedy doświadczała wszechmocy Boga i Jego miłosierdzia – ale pamiętajmy, że „nie ułatwiało jej to życia” po ludzku patrząc. Eliza Cejzik (mistyczka polska z XIX wieku) idzie w rozważaniach jeszcze dalej: „Myślałam nad tym, przypatrując się obrazowi Matki Boskiej Bolesnej, czy też Ona odmawiała Swoje “Magnificat” wtenczas, kiedy stała pod krzyżem?.. I zdaje mi się teraz, że ono nigdy chyba nie brzmiało w Jej Błogosławionej duszy z gorętszym uniesieniem miłości, z większą mocą i wspaniałością, z cudowniejszą harmonią jak wtenczas, gdy Sercem konając z Boskim Synem Swoim na krzyżu widziała i czuła, że wespół z Nim życie łaski nam wyjednywa, staje się Współ-Odkupicielką rodzaju ludzkiego, najwyższą chwałę Ojcu Niebieskiemu oddaje...”
Modlitwa szczerego uwielbienia Boga w cierpieniu jest niezwykłym zjednoczeniem z modlitwą Jezusa, który właśnie na Krzyżu uczynił swoimi słowa Psalmu 22 („Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?...”). W tym Psalmie, pełnym rozdzierającego bólu i skargi, odkrywamy też uwielbienie:
„Chwalcie Pana, wy co się Go boicie,
Sławcie Go, całe potomstwo Jakuba! (...)
Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna
płynie w wielkim zgromadzeniu!” [Ps22,24.26a]
Nawet jeśli taka modlitwa na razie zupełnie nas przerasta, może się okazać, że Duch Święty będzie chciał nas kiedyś do niej doprowadzić i wzbudzić ją w sercu właśnie w momencie, kiedy wyrywa się z ust krzyk bólu. Pozwólmy Mu! Modlitwa uwielbienia to przedsionek Nieba.