Początek życia. Cóż może być piękniejszego niż fakt, że oto zaczyna się życie? A jednak z tym pięknym momentem paradoksalnie wiąże się wiele problemów, kontrowersji, punktów drażliwych a nieraz prawdziwych dramatów.
Nie mamy tutaj bynajmniej do czynienia z problemami akademickimi, o których można by dyskutować w zaciszu gabinetów. Początki życia dotyczą każdego z nas – każdy z nas przecież został kiedyś poczęty, każdy się narodził, większość będzie chciała stać się rodzicami, rodzicami są lub chcą być nasi bliscy, ludzie żyjący wokół nas. Wszelkie radości i problemy w tej sferze dotykają nas bardzo głęboko, nie sposób się od nich zdystansować.
Rozwój nauki daje współczesnemu człowiekowi oszałamiające możliwości. Za oczywiste uznajemy zdjęcia dziecka w łonie matki, śledzenie jego ruchów na USG, a przecież pojawiło się to w ostatnich dziesięcioleciach. Jeszcze są dla nas nowością operacje leczące dziecko przed jego urodzeniem. Trudno się z tego nie cieszyć. Ale problemy, prawdziwe dramaty nadal pozostają. Śmierć dziecka na etapie prenatalnym, dramat niepłodności dotykający tak wiele małżeństw.
Stajemy wobec pytań fundamentalnych. Jak wykorzystać możliwości nauki dla rzeczywistego dobra człowieka? Co jest tutaj dobrem, a co nie powinno mieć miejsca? Jaką postawę powinniśmy przyjmować wobec samej płodności, wobec życia przed urodzeniem?
Świat nie słucha lub słucha w niewielkim stopniu odpowiedzi dawanych przez wierzących. Sami chrześcijanie niekiedy się gubią, chodzą błędnymi drogami. Jaką powinniśmy rozmawiać z tymi, którzy myślą i żyją inaczej niż my? Jak pokazywać piękno życia w taki sposób, by nikt nie czuł się odrzucony?
Pytań jest wiele, znajdowanie odpowiedzi nie zawsze jest łatwe. Nie może to nas jednak zniechęcać. Jesteśmy przecież wezwani do odczytywania i realizowania woli Bożej.