Niezależnie od tego, ile uwagi im poświęcimy, aniołowie będą z nami. Będą nas wspierać w naszej drodze do Boga
Jedną z ważniejszych spraw, która stanowiła podstawę średniowiecznej nauki była hierarchia bytów. Schemat jej, na podstawie Biblii oraz filozofii starożytnej, zarysował św. Augustyn, a bazowali na nim wszyscy wielcy myśliciele epoki ze św. Tomaszem z Akwinu na czele. Uszeregowanie: „Bóg - istoty niewidzialne (aniołowie) - ludzie - zwierzęta - rośliny - reszta materii” było dla średniowiecznej nauki tym, czym dla nas jest wzór E=mc2. Warto zauważyć wysoką pozycję aniołów w tej hierarchii. Anioł jest istotą stojącą na wyższej „półce” niż człowiek i nawet najświętsi z ludzi zawsze będą niżej. Stosownie do tego wielcy mistrzowie średniowiecza poświęcali w swoich pracach wiele miejsca aniołom, a św. Tomasz za swoje wnikliwe zainteresowanie tematem otrzymał tytuł „doktora anielskiego”.
To średniowieczne zainteresowanie bytami duchowymi kontrastuje z tym, jak aniołowie obecni są dziś w przeżywaniu wiary. Poza popularnym „Aniele stróżu mój” używa się może kilku modlitw do aniołów. Pieśni o aniołach jest jeszcze mniej - jedyna szerzej znana „Niech aniołowie zawiodą cię do raju” kojarzy się właściwie tylko z pogrzebem. Można retorycznie zapytać, jak często śpiewając „Święty, święty, święty” w czasie mszy św. uświadamiamy sobie, że jest to hymn aniołów i że w tym śpiewie uczestniczymy razem z nimi, o czym wspomina ksiądz w słowach chyba każdej prefacji (czyli modlitwy bezpośrednio poprzedzającej ten hymn). Jeśli ktoś z czytelników pamięta coś o aniołach z lekcji religii, to wielka szkoda, że jego wspomnienia nie ma tu jako świadectwa. Ale podejrzewam, że takich świadectw byłoby mało. Przygotowując się do pisania tego tekstu przypomniałem sobie może dwie homilie o aniołach, które zostały w mojej pamięci i dzięki którym osobiście sam dosyć często do aniołów się zwracam. Spotkałem też kilka osób, które miały bardzo osobistą relację czy to do swojego Anioła Stróża, czy to do innych aniołów, lecz jak na byty tak potężne to moim zdaniem bardzo niewiele.
Warto zastanowić się, dlaczego w praktyce współczesnego Kościoła „aniołów” jest tak mało. W końcu, mimo że Katechizm KK mówi, że „całe życie Kościoła korzysta z tajemniczej i potężnej pomocy aniołów” - ta pomoc jest jakby zapomniana. Pierwsza refleksja jaka się tu nasuwa, to wyparcie z kultury, w której żyjemy świata niewidzialnego, duchowego. Filozofia bytu, która tak bardzo zajmowała średniowiecznych uczonych jest dziś dziedziną nielicznych pasjonatów, nawet na wydziałach teologicznych poświęca się jej stosunkowo niewiele miejsca. Czytając nieliczne odnalezione fragmenty czy omówienia średniowiecznych uczonych na temat aniołów czułem się jakbym trafił do jakiejś innej bajki, w której ktoś wymyślił jakieś nieżyciowe problemy, żeby je później rozwiązywać. To, jak bardzo nauka średniowiecza o aniołach nie przystaje do myślenia dzisiejszego człowieka ilustruje prosty fakt, że wspomniany Katechizm KK kilkunastu punktach poświęconych aniołom, w których aż roi się od cytatów ze średniowiecznych uczonych umieścił po jednym krótkim zdaniu św. Augustyna i św. Tomasza.
Odsunięcie na margines nauki całego świata nadprzyrodzonego to fragment szerszego procesu, który rozpoczął się jeszcze w średniowieczu, poprzez renesans i oświecenie trwa do dziś w czymś, co nazywane bywa „materializmem praktycznym” i nie wiadomo kiedy ani jak się skończy. W skrócie można określić to tak, że Bóg, a szerzej - cała rzeczywistość nadprzyrodzona, jest coraz mniej ludziom potrzebna. O ile przez całą starożytność i średniowiecze nie istniało praktycznie żadne spójne wyjaśnienie rzeczywistości nie opierające się na nadprzyrodzonych podstawach, o tyle dziś odwoływanie się do świata duchowego jest niezbyt często spotykane, bywa wykpiwane i ma łatkę pseudonauki (zresztą czasem słuszną). I tylko doświadczenia graniczne - śmierć, kataklizmy, inne nieszczęścia powodują, że człowiek „przypomina sobie” o tym, że nie wszystko można wytłumaczyć prawami fizyki, biologii czy chemii.
Silne odwrócenie się w kulturze od spraw nadprzyrodzonych nie mogło być obojętne dla Kościoła i sposobu przepowiadania Bożej prawdy mu powierzonej. O ile przed tysiącem czy dwoma tysiącami lat dla ogółu ludzi było oczywistym istnienie czegoś niewidzialnego, co kieruje ich życiem, to zadaniem Kościoła było pokazanie JAK to coś WYGLĄDA. Gdy nadprzyrodzone przestało być oczywiste, Kościół stanął przed trudniejszym zadaniem pokazania tego, ŻE świat nadprzyrodzony ISTNIEJE i ma realny wpływ na ich życie, a dopiero potem przybliżenie jego „kształtu”. I niezależnie od tego, że w duchowości wielu ludzi, przede wszystkim odpowiedzialnych za przepowiadanie Ewangelii, aniołowie cały czas pozostali kimś ważnym, okoliczności kulturowe powodowały, że prawda o aniołach z mniejszą siłą przebijała się i przebija do codziennego nauczania.
Warto tu zauważyć fakt, że prawda o aniołach, mimo większego zainteresowania nimi w niektórych epokach, nie była nigdy w centrum nauczania Kościoła. Nie są aniołowie wspomniani wprost w żadnym wyznaniu wiary, nie byli też „powodem” żadnej większej herezji. Stąd jeśli szczególnie dziś przepowiadanie Ewangelii musi skupiać się na sprawach najważniejszych, na te mniej ważne nie starcza czasu kaznodziejów ani zainteresowania słuchaczy.
A niezależnie od tego, ile uwagi im poświęcimy, aniołowie będą z nami. Będą nas wspierać w naszej drodze do Boga - każdego z osobna i wszystkich razem w małych i dużych wspólnotach, bo to właśnie jest celem i sensem ich istnienia. Im cały czas zależy na tym, by spełnił się Boży zamysł dotyczący naszego życia, dlatego będą nam cały czas towarzyszyć w sposób dyskretny i delikatny.