Michael David Rosenberg, brytyjski muzyk folk-rockowy znany jako Passenger, to barwna postać. Urodzony w 1984 r., własne piosenki zaczął pisać mając 14 lat, a dwa lata później rzucił szkołę, postanawiając zacząć karierę muzyczną. Z początku nic nie wskazywało na to, że odniesie sukces: przez pierwsze trzy lata zarabiał na życie jako uliczny grajek.
W 2003 r., mając 19 lat, założył grupę Passenger. Grupa istniała 6 lat, zdążyła wydać jedną płytę – i rozpadła się. Jednak sam Rosenberg nie zrezygnował z kariery piosenkarza: od 2009 r. występuje solo, nadal jednak używa nazwy swojego dawnego zespołu jako pseudonimu scenicznego. Gra folk-rocka, ale kiedy wsłuchamy się w teksty i nastrój jego piosenek, spokojnie możemy go umieścić w nurcie, który u nas – w Polsce – nazywamy „poezją śpiewaną”.
Do 2014 r. Passenger wydał pięć albumów studyjnych pełnych spokojnych, nastrojowych ballad. Ostatnia z tych płyt, zatytułowana, „Whispers” (czyli „Szepty”) cieszyła się bardzo pozytywnym przyjęciem zarówno ze strony publiczności, jak krytyków. Ascetyczne instrumentarium (głównie bardzo akustycznie brzmiąca gitara, trochę smyczków, czasami fortepian i naprawdę delikatna perkusja) w połączeniu z bardzo poetyckimi tekstami stworzyło niezwykle nastrojową mieszankę.
W tym roku Rosenberg wydał kolejną płytę, która – ku pewnemu zaskoczeniu komentatorów – okazała się drugą częścią poprzedniej. „Whispers II” to rzeczywiście poniekąd „ciąg dalszy” tego, co usłyszeliśmy na poprzednim albumie. Wszystkie dziesięć utworów – tak teksty, jak muzykę – napisał sam piosenkarz.
O czym śpiewa Passenger? O życiu. O wszystkich jego przejawach. O drobnych radościach i dużych smutkach, o tęsknocie za utraconą miłością, o lęku przed lękiem („Fear of Fear”), o trudnościach z odnalezieniem się w świecie, który bez wytchnienia pędzi do przodu i w którym najważniejszą wartością są pieniądze. Bohaterowie jego ballad to często ludzie odrzuceni przez ten świat, niemogący znaleźć swojego miejsca, ludzie którym nie powiodło się w życiu, którzy nie odnieśli tak modnego dziś sukcesu…
A jednak – choć nostalgiczne i melancholijne – ballady Passengera niosą w sobie wyciszenie, spokój i nadzieję. Pomagają uświadomić sobie, że świat, w którym żyjemy, to nie tylko dziki pęd i nowoczesność, że wokół nas – i w nas – rozgrywają się historie i opowieści czasami radosne, czasami smutne i bolesne, ale zawsze prawdziwe i znacznie ciekawsze, niż plastikowy świat telewizyjnych seriali.
„Whsipers II” to płyta, która przynosi chwilę wytchnienia w codziennej gonitwie. Odrobina poezji we wszechobecnej prozie. Twórczość Passengera najlepiej chyba podsumowują słowa, które znalazły się w jednej z jego ballad na pierwszej płycie „Whsipers”, w tytułowej piosence:
You see, all I need’s a whisper
In a world, that only shouts…
(Bo widzisz, ja potrzebuję szeptu / w świecie, który bez przerwy krzyczy).