Założenia spotkań ProChrist były proste: po pierwsze dotrzeć z orędziem Jezusa do jak największej liczby ludzi; po drugie, aby w tym głoszeniu wszyscy chrześcijanie stanęli w jednym szeregu i pokazali, iż mogą być jednością! Jeden i drugi cel wydawał się trudny do realizacji, a mimo to udało się. I chwała za to Panu!
Krótka wiadomość tekstowa (czyli sms!) z zapytaniem czy pojadę na szkolenie związane z akcją ProChrist. Równie krótka odpowiedź, iż oczywiście - i jadę...
Dzięgielów to mała miejscowość na Śląsku Cieszyńskim, gdzie mieści się Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Tam też odbywały się warsztaty. Oprócz oazowej ekipy z diecezji biesko-żywieckiej (w skład której wchodziłem) na szkoleniu spotkali się przedstawiciele Ruchu z archidiecezji katowickiej oraz około sześciu Kościołów i wspólnot chrześcijańskich.
Prelekcje odbywały się w trzech grupach tematycznych, dotyczących spraw technicznych, ewangelizacyjnych oraz związanych z pracą duszpasterską podczas spotkań i po ich zakończeniu. Było to wielkie i wspaniałe doświadczenie jedności chrześcijan. Choć zamieszkuję diecezję, w której istnieje duża różnorodność wyznaniowa, spotkanie w Dzięgielowie było moim pierwszym tego typu.
Punktem odbioru transmisji z Katowickiego Spodka, w diecezji bielsko-żywieckiej, była parafia rzymsko-katolicka pw. Trójcy Przenajświętszej w Rajsku. Animatorem w tamtejszej wspólnocie oazowej jest Kamil, który podjął się zorganizowania całego przedsięwzięcia. Z racji swoich obowiązków studenckich zaplanował trzy spotkania ProChrist w Rajsku - w niedzielę 6 kwietnia, w piątek 11 kwietnia i w niedzielę 13 kwietnia. Natomiast czwarte spotkanie (chronologicznie trzecie) miało odbyć się w sobotę 12 kwietnia w Bielsku podczas diecezjalnej Kongregacji Ruchu.
I zaczęło się! Poszukiwanie osób, które podjęłyby się posługi, może przedstawiły jakąś scenkę, powiedziały świadectwo, coś zagrały...
- Kamil, to się nie może udać... - przyznaję się, powtarzałem to w kółko. Wiedziałem, że przyjadę do Rajska, choć wieszczyłem najgorsze.
- Szymon. Ufam Jezusowi, Jemu to powierzam, jak będzie chciał to da ludzi! - odpowiadał Kamil, powtarzając te słowa niczym mantrę... I co?
Pierwsze łączenie... Przybyło kilkadziesiąt osób, głównie przedstawiciele Oazy Rodziny oraz Oazy Młodzieżowej z rejonu oświęcimsko-brzeszczańskiego. Nie zabrakło również kapłanów, nawet z drugiego krańca diecezji.
Rozpoczęliśmy zawiązaniem wspólnoty, następnie dane zostały dwa świadectwa. Ich wspólnym mianownikiem była odpowiedź na niby proste pytania, a mianowicie: kim dla mnie jest Jezus Chrystus? Jak działa w moim życiu i co dokonało się we mnie za Jego sprawą?
3... 2... 1... Łączenie ze Spodkiem czas zacząć...
„Wolność Tomku w swoim domku” - to pierwszy temat, jaki został poruszony przez ks. Parzanego. Na zakończenie tego wieczora rozmawiałem z zaprzyjaźnioną parą z Oazy Rodzin z Brzeszcz i usłyszałem: „Niby o takich oczywistościach mówił, a jednak nie myśli się o tym na co dzień... Bardzo dobrze robić sobie takie powtórki!”
Jakby nie patrząc, nawet przez pryzmat całości Pro Christ, w wyżej cytowanym zdaniu mieści się to, co głównie odkryłem podczas tych spotkań. Mam na myśli owe oczywistości, tyle razy omawiane podczas formacji w Ruchu. Mimo to należy sobie je uświadamiać jak najczęściej, aby zapadły w pamięć i żyły...
Nie sposób zapomnieć o wspólnej modlitwie pod krzyżem Jezusa. Oddanie Mu życia, aby nim kierował, aby był jego Panem, jest właśnie taką oczywistością, do której warto wracać każdego dnia.
Dodatkową zachętą do wybrania się do Spodka w czwartek, czyli w piąty dzień ProChrist, był koncert Krakow Gospel Choir, w którym śpiewa Magda, pochodząca z diecezji bielsko-żywieckiej.
Spodek jest ogromny... I od razu, kiedy tylko wszedłem do środka pojawiła się myśl: kto tu przyjdzie? W rezultacie byliśmy my i jeszcze wielu, wielu, wielu innych ludzi (w tym paru znajomych).
- Oj, człowieku małej wiary! - w duchu pomyślałem o sobie.
Słowa prowadzącego o tym, jakie było pierwotne przeznaczenie katowickiego Spodka, kto go budował i dlaczego, uzmysłowiły mi, iż warto wierzyć, warto zawierzyć Jezusowi. Tylu „wielkich” już było na świecie, głosili tak piękne idee, poruszali tłumy, ale tylko na chwilę. Jedynie Chrystus potrafił tak zachwycić sobą, iż ciągnie się to już od ponad 2000 lat...
Tym razem ks. Parzany poruszał problemy związane z pieniądzem, „wyścigiem szczurów” oraz tym, jak w obliczu tego wszystkiego móc cały czas być przy Bogu.
Kolejne łączenie, co prawda w dużo mniejszej salce i w bardziej kameralnym towarzystwie, jednak w podobnej atmosferze - chęci wspólnej modlitwy oraz wsłuchiwania się to, co mówi do nas Pan Bóg, odbywało się ponownie w Rajsku.
Główny temat krył się za znanym przysłowiem „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma!” Wiąże się to nie tylko z przemieszczaniem fizycznym, ale także dotyka duchowości człowieka i nieustannych ucieczek, jakie podejmuje. Gdzieś między wierszami orędzia ks. Parzanego usłyszałem, iż Bóg czeka na nas, cały czas ma wyciągniętą rękę, abyśmy w każdej chwili mogli Go za nią chwycić.
Sobotnie popołudnie stało pod znakiem nowego tematu roku „Czyńcie uczniów”. Wspólnoty oazowe całej diecezji zjechały się do kościoła pw. św. Pawła Apostała w Bielsku-Białej, aby wspólnie rozważać hasło na 2008 rok oraz wdrażać je w życie.
Rozpoczęliśmy Eucharystią, sprawowaną przez ks. Marcina Aleksego - moderatora diecezjalnego, który jednocześnie dziękował Bogu za 25 lat posługi kapłańskiej. Następnie zebrani przystąpili do praktyki. Wraz z przygotowanymi transparentami, w „Marszu dla Jezusa”, wyruszono, aby pokazać innym ludziom miłość Boga.
Myślę, że temat orędzia idealnie współgrał z przeżywaną przez oazowiczów kongregacją. „Drzewa nie istnieją osobno”, czyli rzecz o wspólnotach ludzi, w których przecież wzrastamy, formujemy się, żyjemy na co dzień.
Na koniec, kiedy w Spodku podchodzono do krzyża, my podjęliśmy modlitwę uwielbienia Boga. Dar wspólnoty, jaki został ofiarowany każdemu z nas jest dla współczesnego człowieka szalenie ważny.
Następnie w cichej, indywidualnej modlitwie, ponownie pod krzyżem Chrystusa, każdy mógł oddać Panu swoje życie...
Transmisję z ostatniego przekazu Pro Christ przeżywałem w Rajsku. Z racji tego, iż był to dzień świąteczny, grono słuchaczy nieco się powiększyło, goście przybyli również z większego terenu.
Łączenie z Katowicami poprzedziła pantomima, wzorowana na popularnej wśród Internatów interpretacji scenicznej piosenki „Everything” zespołu Lifehouse. Zapewnienia Kamila, co do zaangażowania się innych osób, nie były płonne. Oazowicze z Oświęcimia i Kóz, pod wodzą Sabiny (pomysłodawczyni i reżyserki w jednej osobie) doskonale wprowadzili obecnych w treść słów ks. Parzanego.
Przebaczenie nie jest łatwe, a rany zadawane nam przez innych często są odczuwalne miesiącami, jak nie dłużej... Trzeba nam ponownie uświadomić sobie pewną oczywistość: Bóg nam przebaczył, a my mamy Go naśladować. Choć to bywa bardzo trudne, w myśl słów modlitwy Pańskiej „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, jesteśmy wezwani do przebaczania.
I ponownie stanęliśmy pod krzyżem Chrystusa, aby raz jeszcze wyznać Mu, iż jest On naszym Panem i Zbawicielem.
Akcja ProChrist uświadomiła mi przede wszystkim, iż należy ufać Panu, gdyż On nigdy nas nie opuszcza. Jezus czeka na nas w każdej chwili naszego życia, gotów pomóc. A miłość Jego jest wielka! Trudno jest być prawdziwym chrześcijaninem we współczesnym świecie, gdzie na każdym kroku spotykamy pokusę czy to w postaci łatwej miłości, pieniędzy, możliwości robienia kariery, sławy.
Doświadczenie jedności chrześcijan, wspólnoty ekumenicznej było dla mnie niepowtarzalnym i nowym. Oby takich więcej...