Jak kształtował się kanon Pisma świętego
Biorąc do ręki Pismo Święte lub słuchając czytań w czasie liturgii traktujemy zwykle święty tekst jako coś danego, ustalonego. Skoro Kościół zdecydował, że czytane są właśnie te czytania i że drukowane są właśnie te księgi, to tak ma być i koniec. Tymczasem ukształtowanie się Biblii jako Pisma Świętego, Starego i Nowego Testamentu to bardzo ciekawa historia.
Stary Testament
chrześcijanie przejęli od Żydów. Najpierw sam Jezus, później Jego apostołowie traktowali Pisma (czyli cały Stary Testament) jako słowo Boga, natchnione przez Ducha Świętego. W polemikach Jezusa z faryzeuszami i saduceuszami słowa Biblii miały dla obu stron najwyższy, Boży autorytet. Dlatego wszystkie księgi traktowane jako święte przez Żydów zostały przejęte przez Kościół — tego chciał sam Chrystus.
Problem ze Starym Testamentem polega na tym, że w czasach Chrystusa nasi starsi bracia we wierze nie mieli jeszcze określonego sztywno zbioru ksiąg świętych. Przykładowo saduceusze przyjmowali jedynie Torę – Pięcioksiąg Mojżesza, natomiast faryzeusze uznawali za natchnione mniej więcej te same księgi, co obecnie Kościół katolicki. Ostateczne ustalenie żydowskiego kanonu biblijnego nastąpiło w Jamnii ok. 100 lat po narodzeniu Chrystusa. Uczeni żydowscy, pod wpływem nacjonalistycznych nastrojów, uznali za święte jedynie te księgi, które znali po hebrajsku. Odrzucili więc natchnienie siedmiu ksiąg przyjmowanych przez katolików: Księgę Mądrości, Syracha, 1 i 2 Księgę Machabejską, Księgi Tobiasza, Judyty i Estery. Kościół przyjął te księgi za natchnione ze względu na to, że są do nich wyraźne nawiązania w Nowym Testamencie, a w pierwszych gminach chrześcijańskich uznawano ich Boży autorytet. Teologia nazywa owe księgi deuterokanonicznymi.
Nowy Testament
w przeciwieństwie do Starego, ukształtował się ostatecznie po śmierci ostatnich apostołów. Jego autorami byli bądź sami apostołowie, bądź ich uczniowie, a ich pisma miały niejako zastąpić przekazywane przez apostołów orędzie Ewangelii. Podstawowym kryterium uznawania natchnienia ksiąg Nowego Testamentu nie był apostolski autorytet (kanon ukształtował się po śmierci apostołów). O uznaniu danej księgi za świętą decydowało jej używanie przez pierwsze gminy chrześcijańskie, w szczególności używanie w liturgii.
Tu, podobnie jak w przypadku Starego Testamentu, jest problem z siedmioma księgami, które znane były w większości starożytnych gmin, ale nie we wszystkich. O ile bowiem co do pozostałych ksiąg była powszechna zgoda, że są święte we wszystkich Kościołach już w II wieku, o tyle starożytni pisarze toczyli spory o List do Hebrajczyków, List św. Jakuba, List św. Judy, 2 List św. Piotra, 2 i 3 List św. Jana oraz Apokalipsę. Analogicznie do wskazanych wyżej ksiąg Starego Testamentu są to księgi deuterokanoniczne. Ostatecznie w IV wieku kanon Pisma Świętego Nowego Testamentu był ukształtowany.
Tak w największym skrócie wyglądało kształtowanie się kanonu Biblii. Wspomnę jeszcze, że zarówno w przypadku Starego, jak i Nowego Testamentu wątpliwości co do natchnienia dotyczyły nie tylko całych ksiąg, ale także ich poszczególnych fragmentów. Sam kanon zaś był wielokrotnie już w starożytności kwestionowany przez założycieli różnych sekt, którzy w zależności od głoszonych przekonań dobierali sobie do nich święte księgi, pozostałe odrzucając. Największą jednak próbą dla kanonu Pisma Świętego były czasy reformacji. Luter, Kalwin i inni twórcy Kościołów protestanckich odrzucili wiarę w natchnienie ksiąg deuterokanonicznych (nie wszystkich — było z tym różnie w różnych Kościołach). Ostatecznie protestantyzm zachował wszystkie księgi Nowego Testamentu, natomiast Stary Testament przyjął za żydowskim synodem w Jamnii. Za naukami reformacji w późniejszych wiekach poszły niektóre Kościoły prawosławne. Odpowiedzią na naukę reformacji było dogmatyczne stwierdzenie Soboru Trydenckiego, określające jednoznacznie, które księgi wchodzą w skład kanonu Pisma Świętego.
Zustalaniem kanonu biblijnego związane jest kilka ciekawych zagadnień. Pierwsze z nich to kwestia tłumaczeń. Teologia mówi, że natchniony jest oryginalny tekst biblijny: hebrajski i grecki, a nie jego tłumaczenia. Przez długi czas, od Soboru Trydenckiego do XX wieku w Kościele katolickim ogromnym szacunkiem otaczano przekład św. Hieronima na łacinę — pochodzącą z IV wieku Wulgatę. W tym czasie praktycznie wszystkie katolickie przekłady Biblii na języki narodowe były tłumaczeniami Wulgaty. Wynikało to z faktu, że wspomniany dogmat trydencki ustalający kanon biblijny do Wulgaty się odwoływał. Taka postawa była częścią postawy całej teologii katolickiej rozwijającej się w polemice z protestantyzmem. Oczywiście protestanci tłumaczyli Biblię z języków oryginalnych. Mimo wszystko jednak nigdy nie uznano tekstu Wulgaty za natchniony. Natomiast w niektórych Kościołach prawosławnych za natchniony uznaje się starożytny przekład Starego Testamentu na język grecki — Septuagintę.
Nie oznacza to, że każdy chrześcijanin musi znać hebrajski i grecki, by móc spotykać się z natchnionym tekstem. Katolickie przekłady Biblii (w tym polski) są zatwierdzane przez komisje wyznaczone przez biskupów, które zaświadczają o zgodności przekładu z tekstem oryginalnym. Jednak zajmowanie się teologią biblijną bez podstawowej przynajmniej znajomości języka oryginału może prowadzić do pseudonaukowych odkryć, które wynikają z niedoskonałości tłumaczenia.
Kolejna sprawa związana z kanonem Pisma Świętego to księgi, które do niego nie weszły — apokryfy. Mianem tym określa się pobożne księgi żydowskie i chrześcijańskie o tematyce związanej z księgami natchnionymi. Teksty apokryficzne powstały zwykle później niż teksty z kanonu, ich tematyka rozwija myśli zawarte w Biblii. W niektórych starożytnych rękopisach księgi apokryficzne występują razem z księgami natchnionymi, co świadczy o tym, że w niektórych gminach chrześcijańskich dana księga mogła być uważana za słowo Boże, jednak ponieważ nie była przyjmowana powszechnie w całym Kościele, ostatecznie do kanonu nie weszła. W symbolice chrześcijańskiej jest bardzo wiele tematów, które pochodzą z pism apokryficznych. Przykładowo w wielu kolędach wykorzystywane są motywy z tak zwanej Protoewangelii św. Tomasza, która opisuje szczegółowo życie Maryi i narodziny Jezusa (poczynając od pobożnych rodziców Maryi Joachima i Anny po „niezwykłą ciszę, która zaległa nad całym stworzeniem” w momencie narodzin Zbawiciela). Również sporo wyobrażeń końca świata, aniołów, życia po śmierci pochodzi z dziewięciu apokryficznych apokalips (żydowskich i chrześcijańskich).
Odwoływanie się do orzeczeń soborów czy nawet do starożytnej tradycji Kościoła mogłoby oznaczać, że to sam Kościół określił, co jest Pismem Świętym. Stwierdzenie takie jest niezgodne z wiarą chrześcijańską. Słowo Boże jest nim od momentu wygłoszenia czy zapisania go. Jezus odchodząc do Ojca obiecał swoim uczniom Ducha Świętego i wierzymy, że to, co zapisali w swoich księgach uczniowie powstało z Jego natchnienia. Tak samo później w całej historii Kościoła, ten sam Duch towarzyszył przekazywaniu Bożego słowa i pilnował, by nie znalazło się w nim nic mniej ani więcej. Dlatego żaden papież ani sobór nie mógłby obecnie zmienić kanonu Biblii — usunąć czy dodać doń jakiejś księgi. Nawet gdyby, co można sobie wyobrazić, w wykopaliskach na Bliskim Wschodzie lub w Grecji znaleziono jakiś list św. Pawła, wszelkie badania historyczne i językowe potwierdziłyby jego autentyczność (czyli fakt, że to św. Paweł był autorem), to list ten nie mógłby stać się 28 księgą Nowego Testamentu. Bo gdyby Bóg chciał, żeby ten list był w Piśmie świętym, to nie dopuściłby do jego zaginięcia. Kościelna tradycja i sformułowane dogmaty nie tworzą więc kanonu, tylko językiem ludzkim wyrażają Boży plan dotyczący Bożego słowa. Bóg w swoim miłosierdziu zbawił człowieka i w ułomnym ludzkim języku słowami Biblii przekazuje wszystkim ludziom swój dar zbawienia.