Księża są tak wszechstronni, że w razie potrzeby wszystko zrobią sami i to jest największy błąd
Przy herbacie z różą
Na rekolekcjach w Rokitnie, które odbywały się w długi majowy weekend rzuciłam hasło do dyskusji: „Rola świeckich w liturgii”, no i już w czasie obiadu przy niektórych stolikach zawrzało – tak wiele myśli i spostrzeżeń na ten temat się pojawiało. W chwilę później przy kawie i herbacie z różą rokitniańską (pycha – polecamy) kontynuowaliśmy temat.
Zaczął – jak należy – pasterz Kościoła czyli biskup Marek:
– Nie wyobrażam sobie, żeby świeccy ludzie nie angażowali się w liturgię. Zwłaszcza, że posługa lektora, psałterzysty i inne to posługi, które świeccy naprawdę wykonują pięknie. W diecezji legnickiej jest szkoła stałego lektora i stałego akolity – to dla mężczyzn, jest także dla wszystkich Szkoła Liturgiczna im. ks. Marka Adaszka – to jest wielka radość. Jest pilna potrzeba, by kształtować świadomość, czym jest liturgia, rozumieć jej język, znaki, bo pogłębiona świadomość prowadzi do czynnego w niej udziału.
– Mam taką propozycję, z którą spotkałem się w Niemczech w parafii, gdzie mieszka moja siostra – dodał ks. Aleksander. – Tam z okazji odpustu proboszcz na drzewie przed kościołem wypisał wszystkie funkcje, które mogą wykonywać świeccy i które warto, by podjęli. To ważne, żeby świeccy wiedzieli, jakie funkcje są do przejęcia. Tamtemu proboszczowi chodziło o to, by każdy z parafian miał możliwość wybrania dla siebie takiej tabliczki – takiej funkcji, którą będzie mógł wykonywać. Oczywiście księża są tak wszechstronni, że w razie potrzeby wszystko zrobią sami i to jest największy błąd, jaki może być. Natomiast gdyby świeckim pokazać, że mają talenty, które mogą włączyć w liturgię, to byłoby coś fantastycznego. Mi na sercu leży – niestety upadająca w wielu parafiach – rola ministrantów, zarówno tych najmłodszych, jak i starszych oraz taka, nazwijmy to, straż świątynna. Mamy w dzisiejszych czasach wielu ludzi, którzy przychodzą do kościoła niekoniecznie w dobrych zamiarach, różni wandale, złodzieje itp. Ale chodzi o ludzi, którzy mogą także pomóc w sytuacjach omdleń, czy gdy wtargnie ktoś nietrzeźwy do świątyni itp. Pole do zaangażowania dla świeckich jest tu duże.
Ks. Marian zaczął opowiadać o niebezpieczeństwach związanych z niewłaściwym rozumieniem roli świeckich na przykładzie swoich doświadczeń posługi dla wspólnoty Polskiej Misji Katolickiej w jednym z miast niemieckich, gdzie ta wspólnota korzysta ze świątyni wraz tamtejszą parafią. Opowiadał, jak bolała go sytuacja, gdy duża grupa Polaków jeszcze nie mogła wejść do kościoła na pasterkę, bo w środku świeccy z miejscowej parafii organizowali jakieś spotkanie o Bożym Narodzeniu z poezją, muzyką i lampką wina dla garstki osób. Takie zderzenie: tu dużo osób czekających na Mszę, którzy często przyjechali z daleka, by uczestniczyć w liturgii, a tam – akcja, impreza, wydarzenie estetyczne. Z tym często się wiąże niezrozumienie funkcji wynikających ze święceń i tworzy się niebezpieczna pułapka, by wszystko było modernistyczne.
Ksiądz biskup przywołał przykłady parafii, gdzie świeccy sami już wyznaczają siebie do posług i proboszcz w ogóle nie musi się o to troszczyć.
– Warto spotykać się w grupie – mówił – by wcześniej się do tego przygotować. Dla księdza może to być okazja do tego, by z tych refleksji w czasie dzielenia ułożyć sobie już kazanie na niedzielę.
Przywoływał wspomnienia z okresu swojego bycia wikariuszem i moderatorem wspólnoty oazowej w Dzierżoniowie.
– My w parafii wiejskiej, w której mieszkamy, podejmujemy posługi, ale brakuje mi tego, żeby choć raz w miesiącu się spotkać i zająć się formacją – dodał Andrzej. – Świeckich w Kościele, których dopuszcza się do posług trzeba uformować, żeby nie tylko wiedzieli z Internetu, co mają przeczytać, ale także wiedzieli, co to znaczy. Przecież nie chodzi o to, żeby posługi podejmowali ludzie z przypadku, ale by mieli zrozumienie tego, co czynią, co się celebruje.
Ksiądz biskup ten wątek kontynuował:
– Samo piękne odczytanie Słowa Bożego na przykład przez aktora jeszcze niewiele daje, tu musi być zrozumienie, że to słowo ma także mnie przemieniać. Świadomość posługujących musi wzrastać. A dlaczego nie troszczyć się o formację tych, którzy zbierają tacę? Przecież to też jest ważne. Czy o formację tych, którzy dobierają śpiewy, żeby wiedzieli, co trzeba brać pod uwagę?
– Najowocniejsza dla posługujących jest sytuacja, gdy jest to grupa, która wyrosła na bazie podobnej formacji – stwierdziła Bożenka. – My chyba dlatego śpiewamy w parafii jako schola wspólnie tak długo (ponad 40 lat), że – nie pomijając oczywiście łaski Bożej – wyrosłyśmy na fundamencie długoletniej, bardzo konkretnej formacji w Ruchu Światło-Życie, do której do dziś możemy się odwoływać. Mamy ten sam punkt odniesienia i do dziś szukamy okazji do formacji osobistej i wspólnotowej.
Ks. Jarek dodał jeszcze:
– W naszej diecezji legnickiej jest spora grupa chłopców, którzy podejmując posługi bardzo ambitnie podchodzą do swoich obowiązków, chcą poznawać dokumenty, przepisy… A wiele nadziei niosą takie obrazki, gdy ojciec służy w liturgii wraz z synami.
– Młody człowiek powinien mieć przyporządkowanie do jakiejś wspólnoty, bo wtedy mu łatwiej iść potem w świat do nowych obowiązków, bo on wszędzie będzie szukał małej grupy, w której będzie wzrastał. Czyli najważniejsze to formacja, formacja, i jeszcze raz formacja – może trochę mimochodem podsumował ks. biskup Marek. – Dopominajcie się u Waszych duszpasterzy, żeby Was formowali.
Dzielenie się różnymi doświadczeniami przy stole w Rokitnie trwało dłużej. Każdy z nas ma jakieś doświadczenia związane z rolą, zadaniami świeckich w liturgii i gdziekolwiek taka rozmowa by się nie toczyła, to pewne elementy będą zawsze wspólne. Bo jeśli tylko nasza świadomość jest większa niż u człowieka z ulicy: „Msza święta to chyba sprawa księdza, nie?”, a z drugiej strony, gdy wychodzimy ponad myślenie kapłanów, że zaangażowanie świeckich to niebezpieczeństwo i niepotrzebny trud, bo sami potrafią wszystko zrobić, to tworzy się przestrzeń do ukształtowania rzeczy pięknych.
Lokaj w albie?
O wypowiedzi na ten temat poprosiłam więcej osób, część z tych refleksji przyszła mailami.
To tylko fragment artykułu, całość w drukowanym Wieczerniku.