Okładka tego numeru wieczernika być może kogoś zaskoczyła czy nawet zaszokowała. Numer poświęcony Biblii a na okładce są… nogi. Należałoby się przecież spodziewać raczej pokazania księgi Pisma świętego.
Ale może właśnie ten rysunek pobudzi nas do refleksji. Dziś już Biblia nie jest rarytasem, jest obecna w zdecydowanej większości domów katolickich. Na pewno zaś mają ją wszyscy oazowicze — jest przecież potrzebna na spotkaniach.
Czy jednak Biblia nie jest czasem tylko książką? Oglądaną, książką do której się sięga, gdy jest taka potrzeba, ale tylko książką. Czy naprawdę zawsze pamiętamy, co to znaczy, że w Piśmie świętym znajduje się Słowo Boże?
„Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich, Panie, i światłem na mojej ścieżce” — ten psalm pokazuje rolę, jaką ma w naszym życiu pełnić Biblia. W naszym Ruchu posługujemy się określeniem „słowo życia”. Wskazuje ono, że Słowo Boże ma stać się słowem dającym życie, to znaczy. sprawiać w nas wiarę i nieść w sobie moc, przemieniającą działanie, myślenie oraz być orężem w walce duchowej.
Dwukrotnie w ostatnich latach Jan Paweł II z uznaniem podkreślał, że formacja oazowa oparta jest na Piśmie świętym. W liście z czerwca 2003 r. na rozpoczęcie naszego roku jubileuszowego pisał: „Poznanie, więcej — przeżywanie treści Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu — to pierwszy i nieodzowny krok do poznania Chrystusa, do kontemplacji Jego oblicza i do podejmowania na co dzień wyzwań, jakie przed każdym wiernym i przed całym Kościołem stawia konfrontacja dokonująca się nieustannie między rzeczywistością tego świata i Ewangelią”. Papież więc jasno wskazuje, że nie wystarczy, by Biblia była poznana, musi być ona rzeczywiście przeżywana.
Prawda ta być może jest dla nas oczywista. Czy jednak jest realizowana w praktyce?