Wolni i wyzwalający
(227 -czerwiec -sierpień2019)
z cyklu "Dusza mnie pyta"
Spory o język
Błażej Kmieciak
Nie wtykaj języka...
Zaproszono mnie ostatnio do radia i telewizji prowadzonej przez pewien zakon. W trakcie dłuższej audycji miałem rozmawiać na dość emocjonujący wielu temat edukacji seksualnej. W mojej pracy naukowej dość rzadko poruszałem ten temat. Przeczytałem jednak w pewnym momencie międzynarodowe standardy dotyczące tego zagadnienia i uznałem, iż jako rodzic i pedagog nie mogę milczeć widząc realne zagrożenie. No właśnie – zagrożenie…
W języku debaty publicznej słowo to jest traktowane przez jednych bardzo poważnie, a przez innych z równie poważnym przymrużeniem oka. Jedni zaznaczają, że „zło czai się wszędzie” i niczym „lew ryczący chce nas pożreć” – by zacytować Św. Pawła. Inni natomiast dodają, że nic złego się nie dzieje wskazując, że pewne projekty i programu są naturalnym elementem rozwoju społeczeństw. Sam uznaję, iż to przede wszystkim rodzice wpierw winni być w podobnych tematach głównymi uczestnikami dialogów dotyczących dziecięcej seksualności. Jest to ich nie tylko prawo, ale i obowiązek. Pisząc to chcę się jednak zatrzymać na czymś innym, a mianowicie na języku.
Gdy wypowiadałem się we wspomnianej telewizji, starałem się w sposób precyzyjny przedstawić pewne fakty. Gdy dyskutowaliśmy na temat homoseksualizmu i zaburzeń seksualnych, chciałem oddzielić człowieka (jednostkę) od działań podejmowanych przez np. partie polityczne mające na sztandarach znany już zwrot LGBT. Kilka osób zarzuciło mi wówczas, iż zmiękczam język. Podkreślano, że „zboczenia należy nazywać zboczeniami”. Dostałem wręcz wiadomość, w której przypomniano, bym nie cenzurował Biblii, która w kilku miejscach używa takiego właśnie określenia.
Podobne widomości uświadomiły mi w jak specyficznej sytuacji dzisiaj jesteśmy, zwłaszcza jako osoby wierzące, obserwujące społeczną rzeczywistość dotykającą przedstawionych przeze nie tematów. Jedni obrażają wszelkie osoby, które zachowują się w sposób, który jest niestandardowy i zaskakujący. Inni – także przyznając się do katolickiego fundamentu – podkreślają, że konieczne jest wyjście do drugiej osoby z perspektywy szacunku. Przy tej jednak okazji całkowicie zapominają, by przypomnieć w tym zakresie nauczanie Kościoła, zwłaszcza nauczanie dotyczące czystości. Jedni i drudzy zaczynają tworzyć własny system językowy, w którym pewne zwroty są nakazane lub zakazane. Zadziwia mnie jednak pewien element tych sporów. Dostrzegłem bowiem, że coraz częściej mają one miejsce w gronie osób określających siebie jako osoby wierzące i praktykujące.
Nie ukrywam, że z coraz większym niepokojem obserwuję polską dyskusję społeczną, w której pojawiają się trudne do uniknięcia i zbagatelizowania zagadnienia. Temat edukacji seksualnej jest w mojej ocenie istotny. Mam nieodparte wrażenie, że prawdą jest, iż powoli kluczowe tematy i zagadnienia odbierane są rodzinie, zwłaszcza rodzicom. Papież Franciszek w swojej książce „Rodzina uratuje świat” zaznaczał że to właśnie rodzic jest najlepszym ekspertem od wychowania dziecka. Zapewne nie jest niczym złym gdy uzyska ono wsparcie ze strony specjalisty mającego wiedze na temat np. psychoseksualnego rozwoju młodzieży. Musi to być jednak osoba zaufana, osoba, która uszanuje np. jego wrażliwość oraz system wartości przyjęty w rodzicielskim wychowaniu.
Po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza, wszyscy zarzekali się, że język debaty ulegnie pozytywnej zmianie. Uległ, ale niestety tej negatywnej. Zastanawiam się w jakim kierunku jako społeczeństwo, naród i wspólnota pójdziemy. Jako osoby wierzące szczególnie dzisiaj poddawani jesteśmy swoistemu, społecznemu audytowi. Czy jesteśmy spójni? Czy nasze hasła są zgodne z naszą postawą? Ja widzę tutaj także inne pytanie: Czy nasze poglądy i głoszone tezy mają w sobie prawdę? Czy prawda ta jest jednak połączona z szacunkiem? To właśnie prawda i szacunek muszą iść w parze ze sobą by rozwijać, a nie niszczyć. W trakcie ostatniego łódzkiego seminarium Domowego Kościoła Monika i Marcin Gajdowie powiedzieli pewne dość ważne obecnie zdanie: „Mamy złą wiadomość dla wielu osób. Chcesz zmienić drugą osobę? Zacznij od siebie. Tylko bowiem na siebie masz wpływ!”.