Sentire cum Ecclesia(odczuwać z Kościołem) - to powiedzenie św. Ignacego z Loyoli. Kardynał Angelo Sodano na synodzie biskupów w 1994 roku podkreślił, że sentire cum Ecclesia powinno oznaczać zawsze „postulat myślenia z Kościołem, osądzania z Kościołem i posiadania kryteriów zgodnych z Kościołem".
Założyciel Ruchu Światło-Życie, ksiądz Franciszek Blachnicki od samego początku swojej kapłańskiej drogi niósł w sobie taką właśnie pastoralną intuicję, dzielił się nią na polu naukowym i duszpasterskim oraz skutecznie nią zarażał innych. Ks. Blachnicki kochał Kościół.
Słuchał
Nasłuchiwanie Bożego głosu i dążenie do wypełniania odkrywanej woli Bożej to łaska, którą przyjmował i z którą współpracował, dojrzewając w wierze i wydając owoce nawrócenia. Podejmując stały wysiłek poddawania życia światłu słowa Bożego, wskazywał na praktykę Namiotu Spotkania. Mówił, że jest to klucz do tajemnicy żywego Kościoła. Natomiast przyczyną wszystkich niedomagań w życiu Kościoła, przyczyną wszystkich kryzysów i nieposłuszeństwa w Kościele jest niewłaściwe traktowanie słowa Bożego a w konsekwencji mijanie się z wolą Bożą.
Jak rozumiał owo pełnienie woli Bożej? W czym ona mu się objawiała? Odpowiedź znajdujemy w jego pamiętniku: "Najpierw w tym wszystkim, co jest w moim wnętrzu i czego nie mogę zmienić i co jest niezależne od mojej woli. A więc moja nędza, moja oziębłość, oschłość - zmienne nastroje i uczucia, które jak fala niosą mnie ze sobą mimo oporu. Po drugie objawia mi się wola Boża w tym wszystkim, co jest w cudzym wnętrzu (...) Muszę wyczuwać delikatnie, co Bóg mówi w duszy bliźniego, a potem muszę ugiąć się przed jego wolą. Jaka to ważna rzecz w kierownictwie duchowym - nie mieć własnych planów - lecz odgadywać wolę Bożą w stosunku do danej duszy. Wreszcie po trzecie - wola Boża objawia mi się w tym, co z zewnątrz do mnie przychodzi. Wola Kościoła i przełożonych, różne przypadki i koleje życia. O Panie, naucz mnie pełnić wolę Twoją!"
I choć droga konsekwentnego wsłuchiwania się w słowo Pana i w głos Kościoła wiodła przez różne trudności, wewnętrzne i zewnętrzne, nie uciekał od nich, lecz odczytywał w świetle łaski. Taka postawa pozwalała mu wzrastać w dojrzałym przeżywaniu posłuszeństwa woli Bożej, prowadziła go do odkrywania tajemnicy Kościoła - Matki.
Bardzo ważnym światłem i wielkim darem w życiu ks. Franciszka było odkrycie potrzeby stałego kierownictwa duchowego. Borykając się z różnymi duchowymi i apostolskimi problemami, szukał pomocy i światła rozeznania u ojca Piotra Rostworowskiego na Bielanach w Krakowie: "Po spowiedzi u o. Piotra dojrzało postanowienie, aby obrać go (nareszcie) za stałego spowiednika i kierownika duchownego. Skończyć z tymi spowiedziami „po drodze"...! Deo gratias! (30.12.1974).
Matko, która nas znasz, przyjdź i drogę wskaż! Odpowiedź przyszła tym razem prawie natychmiastowo... Potem przyszedł jak Anioł Światłości ojciec Piotr i swoją mądrością rozjaśnił i rozwiązał wszystkie problemy. Ale już przedtem byłem przygotowany wewnętrznie na przyjęcie światła. Magnificat! (1 stycznia 1975)".
Związek z Chrystusem pozwolił ks. Blachnickiemu umiłować Kościół, być wewnątrz Kościoła, w jego sercu. Bez takiej postawy niemożliwe byłoby usłyszenie nauki Kościoła i wprowadzenie jej w życie.
Słuchał w Kościele
Ojciec Franciszek nie tylko sam stanął wewnątrz Kościoła, ale sprawił, że niezliczona liczba ludzi odkryła piękno Kościoła - Matki, usłyszała jego głos i znalazła w nim swoje miejsce. Już w pierwszych latach posługi kapłańskiej ks. Franciszek wyznaczył sobie drogę, której bezwzględnie pragnął się trzymać „ze względu na Pana": "Wszystkie inicjatywy muszą być poddane urzędowi w Kościele, hierarchii Kościoła, w celu uzyskania aprobaty (...) Charyzmat to łaska dana darmo, która jeszcze nie uświęca tego, kto ją posiada. Z tego wynika obowiązek pokory i czujności o własne uświęcenie. Jeśli będę pamiętał o tych dwóch zasadach, mogę iść bezpiecznie drogą charyzmatu".
Nazywając Sobór potężnym słowem Boga skierowanym do współczesnego Kościoła, wskazywał, że odpowiedź na to słowo domaga się nie tylko wiary, lecz także nawrócenia, poprzedzonego odważną i krytyczną oceną niektórych, dotychczasowych postaw w Kościele, także form jego funkcjonowania. Tę wizję reformy i odnowy realizował w posłuszeństwie nauczaniu Kościoła. Mimo różnych przeciwności, jakie czasem napotykał, także ze strony Kościoła, a także mimo przeżywanego niezrozumienia dla tworzonego przez siebie dzieła, starał się być mu posłuszny. Nawoływał jednocześnie do miłości Kościoła i posłuszeństwa hierarchii. Był przekonany, że krytyka nie może wypływać z pychy, ale z miłości.
"Na więziennych rekolekcjach dokonuje się we mnie wielka przebudowa świadomości i postawy wewnętrznej (...) W minionych 10 latach zawsze miałem postawę wewnętrzną „reformatora" Kościoła i duszpasterstwa - ale reformatora „subiektywnego" i w gruncie rzeczy pysznego, bo nie było we mnie czystej miłości Kościoła i dusz, nie było szczerego posłuszeństwa (z gotowością do rezygnacji ze swoich pomysłów), nie było opierania się na wartościach obiektywnych nauki Kościoła. Obecnie sytuacja moja jest taka, że już w zasadzie odrzuciłem przeszłość, wszystkie „moje idee" już nie są wartością, która by mnie absorbowała. A co będzie w przyszłości, co wyniknie z tych przemian, jeszcze nie wiem, to się dopiero okaże (być może, że odnajdę „swoje idee" na płaszczyźnie czy z postawy obiektywnej)". (27 kwietnia 1961 r.)
Jedność z hierarchią, posłuszeństwo jej decyzjom i nauczaniu Kościoła ks. Franciszek przeżywał jako dar i równocześnie jako gwarancję chodzenia w świetle.
Cała naukowa działalność, zawiązana szczególnie z pracą na KUL. była dla ojca Franciszka miejscem słuchania głosu Kościoła. Pisze o tym w testamencie: "Dar drugi, to dar wizji ,,żywego Kościoła" jako wszystko obejmującego programu życia i działania. W ramach tego daru muszę wymienić dar drugich studiów teologicznych - z moimi pracami: licencjacką, doktorską, habilitacyjną. W nich chodziło nie o zdobywanie wiedzy dla wiedzy czy stopni naukowych. Była to okazja, aby zaspokoić potrzebę pogłębienia, skonfrontowania wewnętrznej wizji dojrzewającej w doświadczeniu, z kolei stawiającym problemy i pytania. Nigdy potem nie odczuwałem potrzeby „poprawiania", uzupełniania wyników tych studiów - ale weszły one (ich wyniki) do programu realizacji do końca życia".
Owoce słuchania
W życiu Kościoła ks. Franciszek znajdował inspirację do dzieł, które tworzył, inicjatyw, jakie podejmował. Traktował je jako dar, nie zaś swoje dzieło.
Cały Ruch Światło-Życie uznawał po prostu za realizację Soboru: "Dar II Soboru Watykańskiego i jego wizji Kościoła - Communio. Wchłonięcie tej wizji i położenie jej u podstaw działania! Działanie to zamyka się w charyzmacie Ruchu Światło-Życie, ruchu Żywego Kościoła, „eklezjologii Vaticanum II zamienionej na język pewnego ruchu i działania" (kard. Karol Wojtyła). Przynajmniej do roku 1963 (pierwsza oaza młodzieżowa w Szlachtowej) trwa we mnie - nie zmieniając się zasadniczo, tylko dojrzewając, rozwijając się organicznie - ta przedziwna ,,entelechia", jakby sterująca mną od wewnątrz - wizja Kościoła - stającego się Kościołem żywym przez wcielanie się w konkretne wspólnoty. Lata 1969-1981 to szczególnie okres niezwykłego rozwoju Ruchu. Patrząc na jego rozwój, owoce, na tę rzeczywistość w życiu Kościoła w Polsce - nie mogę w tym nie widzieć daru - charyzmatu. To nie zostało przeze mnie wymyślone, stworzone, ale zostało mi dane i zadane. Wiele w tym było przymieszki własnych, niedojrzałych pomysłów, przeszkadzałem często jak mogłem temu dziełu. Ale właśnie fakt, iż mimo to trwało ono i rozwijało się według pewnej stałej, wewnętrznej logiki, świadczy o tym, że jest to dar" (Testament).
Ordo initiationis christianae adultorum (OICA) - wydany w 1972 r. przez Kongregację Kultu Bożego dokument, który przywrócił stopnie katechumenatu już w 1977 roku stał się fundamentem programu formacyjnego Ruchu Światło-Życie. Ojciec Franciszek bardzo szybko odkrył, że odczytanie na nowo z instytucji katechumenatu pewnych podstawowych praw życia i rozwoju pojedynczego człowieka oraz wspólnoty chrześcijan jest znakiem czasu dla Kościoła. Dlatego też wprowadził wówczas nowy program formacyjny - wzorowany na katechumenacie i oparty właśnie na OICA. Do dziś te program jest realizowany w różnych grupach wiekowych i stanowych (dzieci, młodzież, studenci, dorośli, osoby samotne, zakonnicy, kapłani, małżonkowie).
Szczególnym światłem dla Ruchu stała się adhortacja Evangelii nuntiandi Pawła VI z roku 1975, która pomogła wyraźniej zobaczyć ewangelizacyjny charakter Ruchu Światło-Życie i zainspirowała Ruch, by położyć większy akcent na ewangelizację indywidualną i zbiorową. Zachęta Pawła VI została podjęta szczególnie podczas III Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych. Bp Tadeusz Błaszkiewicz, delegat Konferencji Episkopatu Polski do spraw Ruchu Światło-Życie powiedział wówczas: „Osobiście bardzo się cieszę, że Ruch Światło-Życie (...) czuje się odpowiedzialny za to, co się dzieje w Kościele powszechnym, dając świadectwo swojego zaangażowania w życiu całego Kościoła, a szczególnie w życiu Kościoła naszej Ojczyzny".
Jan Paweł II w orędziu skierowanym do Polaków 23.10.1978 r., wkrótce po swym wyborze, wezwał: „Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu". Natychmiastową odpowiedzią na apel Jana Pawła II było powołanie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
"Istotną treścią spotkania Ruchu Światło-Życie z Papieżem było przyjęcie podwójnej misji: ewangelizacji i diakonii wyzwolenia. (...) Czyż działalność na rzecz ewangelizacji i wyzwolenia nie powinna się stać kamieniem węgielnym całej działalności Ruchu Światło-Życie w przyszłości? Czy koncentrując się na tym zadaniu nie położymy kamienia węgielnego pod budowę żywego Kościoła w naszej Ojczyźnie?" - mówił ks. Franciszek Blachnicki podsumowując pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski, podczas której Krucjata została pobłogosławiona przez Papieża (Godziny Taboru, Lublin 1989, s. 118).
Ojca Franciszka inspirował ewangelizacyjny dynamizm Jana Pawła II, wyrażony, w dniu inauguracji pontyfikatu, 22 X 1978 r., wołaniem: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!". Odpowiedzią Ruchu na pierwszą encyklikę Jana Pawła II Redemptor hominis i jednocześnie konsekwencją świadomości ewangelizacyjnej było podjęcie w 1980 r. dzieła wielkiej ewangelizacji według planu Ad Christum Redemptorem. Powszechna akcja ewangelizacyjna ACR była odpowiedzią na programową papieską triadę, dlatego przebiegała w trzech fazach. Pierwsza, modlitewna, pod hasłem „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!", była oparta na oazach modlitwy. Drugą, ewangelizacyjną, pod hasłem: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!", realizowano z filmem „Jezus" na podstawie Ewangelii wg św. Łukasza. Natomiast faza trzecia, przebiegająca pod hasłem: „Nie lękajcie się!", była szerzeniem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
W 1980 r. Jan Paweł II ogłosił Encyklikę o Bożym Miłosierdziu Dives in misericordia. Ks. Franciszek formułując wskazania VI Krajowej Kongregacji Ruchu z 1 marca 1981 r., napisał: "Odkryliśmy tę encyklikę jako przewodnika naszej pracy. Pragnęlibyśmy, aby wszyscy uczestnicy Ruchu i wszystkie istniejące w nim wspólnoty, a także wakacyjne oazy - wzięły do ręki, a potem do serca tę encyklikę, jako dar papieża i światło, które musimy starać się uczynić życiem".
Jest to dziś wciąż aktualne wezwanie, oczekujące na podjęcie przez Ruch.
Uczył słuchania
Kardynał Henryk Gulbinowicz wspominając swe spotkania z ks. Blachnickim napisał: "Wyjątkowość ks. Franciszka Blachnickiego polegała na tym, że nie tylko sam przyswoił sobie naukę Soboru Watykańskiego II, stwarzając wizję „Żywego Kościoła", ale potrafił położyć ją u podstaw konkretnej praktyki duszpasterskiej... Parę dni patrzenia z bliska na pracę centrali Ruchu Światło-Życie zaciekawiło mnie i dało wiele do myślenia. Zdałem sobie sprawę, że w pluralistycznym społeczeństwie nie da się już utrzymać w całości monolitu dotychczasowych form pracy duszpasterskiej. Idą czasy, które odczytał Sobór Watykański II jako konieczność „aggiornamento". Nie wszyscy uświadamiali sobie, że monolityczne formy społeczne ulegają pewnym przemianom i że trzeba szukać nowych form bycia wspólnotą w Kościele. Ujmując najlepiej jak można, chyba prawidłowo odczytałem, że ukazywano Kościół jako wspólnotę"
Rok 1979. To były moje początki w Ruchu Światło-Życie. Od moderatora diecezjalnego otrzymałam zaproszenie do udziału w IV Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie miałam pojęcia, jakiej rangi jest to spotkanie. Najpierw się ucieszyłam, ale gdy doczytałam szczegóły wpadłam w przerażenie: „Przygotowanie delegacji do uczestnictwa w Kongregacji powinno polegać na przestudiowaniu IV i V rozdziału Konstytucji o Kościele i całego Dekretu o Apostolstwie Świeckich"
Nie wyobrażałam sobie, że przez to przebrnę. Dziś dziękuję Panu Bogu za to, że pociąg z Wrocławia do Kalwarii Zebrzydowskiej jechał tak długo, a my jako diecezjalna delegacja mogliśmy to zadanie wspólnie wypełnić w kolejowym przedziale. Pamiętam fascynację Zuzanny i Henryka Nowaków, pierwszej pary diecezjalnej DK, zadanymi tekstami i konsekwentne „odrabianie" zadań zleconych przez Ojca. I wtedy się zaczęło... Chłonęłam słowa dokumentów soborowych i „połknęłam haczyk". Podczas pierwszej sesji IV KKO Ojciec Franciszek powiedział do nas: "Nie chodzi o to, żebyśmy tu coś sami wymyślili, czy określili, ale żebyśmy po prostu spróbowali zgłębić naukę Soboru i w jej świetle pogłębili swoją świadomość, abyśmy umieli lepiej określić swoje miejsce, swoje zadanie w Kościele i swoje relacje do hierarchii Kościoła, do kapłanów, wspólnot lokalnych, do diecezji, do parafii, do innych podobnych wspólnot i ruchów w Kościele powszechnym".
Ojciec Franciszek zaraził mnie nie tylko pasją bycia na bieżąco ze znajomością dokumentów Kościoła, ale także pasją życia tym wszystkim, czym Kościół żyje. Pomógł mi wejść do środka Kościoła - tak skutecznie, że kilkanaście lat byłam katechetką, przez sześć lat posługiwałam w Wydziale Duszpasterskim Kurii Diecezjalnej i w wielu innych instytucjach kościelnych. To zadomowienie w Kościele, naznaczone szczególnie pontyfikatem i nauczaniem błogosławionego Jana Pawła II, pomogło mi także podejmować różne posługi w świecie, także wśród ludzi najbiedniejszych. Ta pasja wciąż trwa. Nieustannie wracam do dokumentów soborowych, do przeogromnego nauczania nowego Błogosławionego, starając się nasłuchiwać co dziś Pan Bóg mówi do Kościoła, do Ruchu, do mnie przez Ojca Świętego Benedykta XVI i Magisterium Kościoła, co mówi przez Biskupów i kolejnych moderatorów Ruchu.