Dopiero człowiek, który staje przed obliczem Pana – jak biblijny prorok Samuel – ze słowami „Mów, Panie, bo sługa Twój słu¬cha”, może realizować Boże dzieła
Rozeznanie hasła pracy rocznej pojawia się jako bezwzględne tchnienie Ducha. W tym roku są to słowa: „Słuchać Pana”. (…)
Wiara rodzi się ze słuchania
W ostatnich latach pracy formacyjnej w Ruchu przypominaliśmy sobie, że jesteśmy ruchem ewangelizacyjnym, że naszą misją w Kościele jest głoszenie Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela. Powracaliśmy w ten sposób do rzeczywistości drugiej połowy lat siedemdziesiątych, kiedy to właśnie tę prawdę w Ruchu odkryliśmy. Tematy roku – „Idźcie i głoście”, „Czyńcie uczniów”, „Czyńcie uczniów ze wszystkich narodów” – pomagały nam odkrywać odpowiedzialność za ewangelizację wewnątrz Ruchu, ale też pokazywały, że nie możemy się zamykać we własnym świecie – we wspólnocie, w kręgu, w diakonii. Naturą chrześcijaństwa i najważniejszym zadaniem, jakie Pan nam zostawił w momencie, gdy wracał do domu Ojca, jest podjęcie misji, dynamiczne bycie w ruchu! (…) Nie wolno nam spocząć, dopóki po Ziemi chodzi choć jeden człowiek, który nie poznał imienia Jezus i który nie uznał Go jako swego Pana i Zbawiciela. (…)
I oto przychodzi kolejny temat roku: „Słu-chać Pana”. Czyżby miało nastąpić wycofanie, ucieczka od świata? Czyżby wezwanie do samotnej kontemplacji słowa Pana we wspólnotach? W żadnym razie. Słowo to jest pogłębieniem rzeczywistości, którą podejmujemy w ewangelizacji, w głoszeniu Słowa Bożego.
Musimy sobie nieustannie uświadamiać czy odkrywać, że bez owego wsłuchania się w Słowo Pana puste będą nasze mowy, nie będzie wartościowe nasze świadectwo, działania nie będą rodziły chwały Bożej. Dopiero człowiek, który staje przed obliczem Pana – jak biblijny prorok Samuel – ze słowami „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”, może realizować Boże dzieła. Ze wsłuchania się w Słowo Pana zrodził się wielki prorok, który prowadził Izraelitów i namaszczał wielkich królów narodu izraelskiego.
Usłyszane Słowo ma przemieniać nasze serca: jak zasiane ziarnko wzrosnąć i wydać stokrotny owoc, który przyczyni się do tego, że z obfitości serca przemówią nasze usta. Wtedy nasze słowa nie będą miały dźwięku rzężącego cymbału, ale będą napełnione głębią mocy Pana, wzywającego do proroctwa, do głoszenia Słowa, do świadectwa. Napełnieni Słowem Pana mamy stawać w miejscach, w których brak życia – podobnie jak prorok Ezechiel stawać nad doliną wyschłych kości i prorokować w Imię Pana, aby dolina napełniła się życiem. (…)
Bóg wezwał nas do bycia animatorami, odpowiedzialnymi, moderatorami. Dla wielu osób jesteśmy szczególnym punktem odniesienia, autorytetem w wierze, świadkami; często do naszych słów się odnoszą, mówiąc o nich z poczuciem autorytetu, misji, która została nam powierzona. Dlatego też jesteśmy szczególnie wystawieni na doświadczenie walki duchowej. Przecież diabeł, przeciwnik nasz, nie będzie atakował tych, którzy tkwią w poczuciu niewiary lub braku zakorzenienia w Bogu. W jakimś sensie na nich już oddziałuje. Natomiast jego największymi przeciwnikami jesteśmy my wszyscy, pełniący misję w imię Pana, w przekonaniu o zwycięskiej mocy Krwi Chrystusa przelanej na krzyżu i o mocy krzyża. Uświadamiamy sobie potęgę Bożej miłości i tajemnicę zmartwychwstania, która jest dopełnieniem tej miłości. Drogą ze śmierci do życia, w wolności dzieci Bożych, jesteśmy prowadzeni.
Dlatego też jako wojownicy Pana, przyobleczeni w zbroję Bożą, musimy sobie uświadamiać, że postawa wsłuchiwania się w Słowo Pana jest szczególnym wezwaniem skierowanym do nas. Bo przecież nie idziemy po to, by zwyciężać potęgą swego rozumu czy strategii, ale jesteśmy tą małą armią, wojskiem Gedeona, które idzie, aby zwyciężać w imię Pana! Mamy się umacniać dzięki mocy przychodzącego Boga, który przemienia ludzi pełnych kompleksów, słabości w natchnionych łaską Bożą świadków Pana – animatorów, moderatorów, odpowiedzialnych za rzeczywistości powierzone im przez Boga. Odkrywajmy głębię tajemnicy, którą w sobie nosimy, tajemnicę miłości Bożej, aby ta rozlewała się wszędzie tam, gdzie będziemy posłani.
Twe Słowo jak lampa
Słowo Boże jest jakimś szczególnym darem naszego Ruchu, bo to właśnie Sługa Boży, ks. Franciszek Blachnicki, dosłownie włożył nam Biblię do ręki i powiedział: bierz, czytaj. Zasłużył się w historii naszego Kościoła troską o to, by jak najwięcej (blisko milion) egzemplarzy Pisma Świętego w języku polskim trafiło do rąk ludzi. To sprawiło, że właściwie każdy oazowicz mógł Słowo Boże czytać. Wielu ludzi doświadczało w grupach oazowych, że nawet w młodym wieku człowiek może odkrywać moc Słowa Pana. Sam jako czternastoletni chłopak dostałem małą Biblię, o której nie wiedziałem, że jest przywieziona ze Skandynawii, od naszych braci z kościołów ewangelickich, którzy przyczynili się do tego, że to Słowo mogło zagościć w naszych wspólnotach. Do dzisiaj tę Biblię przechowuję jako najcenniejszą relikwię. Jest dla mnie znakiem. Mój moderator powiedział mi: bierz i czytaj. Nie zastanawiał się, czy jako czternastolatek sobie poradzę. Powiedział: Czytaj śmiało! Czytaj raz, drugi, czytaj wiele razy, aż Słowo przemieni twoje serce. Czyż to samo nie stało się udziałem wielu osób obecnych na tej sali?
Wielu z nas biblijny wymiar życia chrześcijańskiego, wyrażający się w nasłuchiwaniu Słowa Pana, właśnie w Ruchu odkrywało i odczytywało. To wielki charyzmat, który ksiądz Franciszek nazywał odnową biblijną, zapraszającą nas do przyjmowania Biblii jako Słowa Życia. Powinno ono zostać przyjęte umysłem, sercem i przemieniać nasze życie. Praktyka uczenia się Słowa Bożego jako słowa życia na oazach, była wielkim przesłaniem ks. Franciszka, by dosłownie to Słowo było obecne w naszym życiu, aby w trudnych momentach ciemności, wątpliwości przychodziło nam, jako odpowiedź na wszystko, co trudne w naszym życiu.
Można szukać Słowa Pana w prowadzeniu medytacji, w kontemplacji Słowa. W Ruchu realizujemy to poprzez praktykę Namiotu Spotkania, który jest czasem przyjacielskiego spotkania, ale przede wszystkim czasem stawania przed Panem i mówienia: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”.
W Słowo Boże wsłuchujemy się w Liturgii, która również jest szczególnym charyzmatem Ruchu. Kiedy jest sprawowana według wszystkich przepisanych norm, kiedy jest rzeczywiście świętowaniem, celebracją, staje się tym momentem, gdy dotykamy przychodzącego Pana, przemawiającego w Słowie i przychodzącego w znakach sakramentalnych.
Wsłuchujemy się w głos Pana w znakach czasu, które w szczególny sposób były odczytywane przez naszego założyciela, ale także i dziś są szczególnym przesłaniem naszego Ruchu, że trzeba mieć wyczulenie na to, co Duch mówi w Kościele. (…)
Wypowiadam dzisiejsze słowo do zgromadzonych tu odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie z Polski i z innych krajów z głębokim przekonaniem, że zaczyna się dla nas czas wypływania na głębię. Mamy słuchać Pana w Słowie Bożym, które staje się jak lampa i pochodnia na drogach, po których idziemy przez życie. Trze-ba, żebyśmy się w Jego Słowie rozmiłowali, byśmy się stali przekaźnikiem Jego Słowa wszędzie tam, gdzie nas pośle.