Radość Ewangelii
(200 -czerwiec -sierpień2014)
Słodsze nad miód, czyli jak "upiec" homilię
ks. Robert Klemens COr
Składniki:
1-3 kawałki Świętego Tekstu,
7 darów Ducha Świętego,
1 godzina medytacji,
3-5 sytuacji z życia,
2-7 książek pomocnych mądrości,
2-4 kartki do pisania,
bezmiar łaski.
Sposób przyrządzania:
Chcąc przygotować „lekko strawną” ale „pożywną” homilie należy zabrać się do tego z dużym wyprzedzeniem, ponieważ zabiegi, których nie ma aż tak dużo musza jednak być rozłożone w czasie – wtedy „efekt” działania jest najlepszy. Dobrze jest wcześniej ustalić (przynajmniej orientacyjnie) jak duże i w jakim wieku jest grona „konsumentów”, których mamy nakarmić. Ta wiedza ma służyć odpowiedniemu dobraniu proporcji i składników. Im młodsze grono tym delikatniejsze muszą być „produkty”. Należy zwrócić uwagę aby wielkość grona „zjadaczy” nie była wprost proporcjonalna do objętości „produktu” – kończy się to niestrawnością.
Kiedy już ustaliliśmy dla kogo „tworzymy” należy zabrać się za rozdrabnianie podstawowego składnika jakim jest Święty Tekst. Może on być nieco „zbrylony” dlatego należy go przesiać przez sito egzegezy, lingwistyki i obyczajowości stosowanej. Powinno się to robić spokojnie i ściśle według sugestii zawartych w siedmiu darach Ducha Świętego. Tak przygotowaną „masę” należy odłożyć przynajmniej na godzinę albo lepiej na jeden lub kilka dni by rosła, dojrzewała i „nabierała mocy”. Jednocześnie, rozglądając się uważnie dookoła gromadzimy w osobnym naczyniu „sytuacje zaobserwowane w życiu”, które będą spełniały rolę rodzynkowych dodatków, albo owocowego nadzienia. Należy zwrócić uwagę na ilość. Nie powinno być ich więcej niż 5 ponieważ zwiększenie ilości grozi „rozciapaniem” ciasta i wyjdzie nam papka. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą starannie ale nie chaotycznie.
Na koniec nie zaszkodzi dodać odrobinę tartych cytatów z mądrych książek i już prawie gotowe. Teraz trzeba jeszcze tylko włożyć to w odpowiednią formę, najlepiej wyłożoną kartkami papieru. Tu też nie można przesadzać bo jeśli będzie ich za dużo to się nie dopiecze i powstanie ciężkostrawny dla „konsumentów” zakalec.
Zostaje jeszcze umieścić wszystko w piecu Bożej Łaski na „dwa różańce” a potem już tylko rozdawać tym, którzy chcą skosztować i się rozsmakować. Konsumpcja nie powinna trwać dłużej niż 10-15 minut (bo co za dużo to nie zdrowo). Natomiast trawienie można rozłożyć na czas znacznie dłuższy tzn. do następnego pieczenia. Wszystkim drogim „piekaczom” polecam złota homiletyczna zasadę – „lepszy niedosyt niż przesyt” zjadaczy.
Życzę udanej pracy „piekaczom”i SMACZNEGO „zjdaczom”.