Nie sposób nie wspomnieć w Skarbnicy o Eucharystii w tym szczególnym czasie, który Jan Paweł II ustanowił Rokiem Eucharystii (październik 2004 - październik 2005 r.). W swoim liście apostolskim „Mane nobiscum Domine” („Zostań z nami, Panie”) papież zachęcał: „Niech Rok Eucharystii będzie dla wszystkich cenną okazją do uświadomienia sobie na nowo tego, jak niezrównany skarb Chrystus powierzył swemu Kościołowi”.
Eucharystia jest uobecnieniem życiodajnej ofiary Wielkiego Piątku, a zarazem naszym dziękczynieniem za dar zbawienia. Jest wyrazem wielkiej miłości Boga do człowieka, miłości do tego stopnia, że Chrystus oddał za nas na krzyżu swe życie. Liturgia jest - jak podkreśla Sobór Watykański II - „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego” (konstytucja Lumen gentium, 11), „inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha” (dekret Presbyterorum ordinis, 5).
Znamienne, że eucharystią nazywamy nie tylko mszę świętą, ale także Ciało Chrystusa, które przyjmujemy w Komunii świętej. Chrystus ofiaruje się każdemu z nas w kawałku chleba, śpiewamy w jednej z pieśni eucharystycznych: „Bóg w nasze ręce złożył Ciało swe...” Dzisiaj słowa tej pieśni nabierają nowego wydźwięku, bardziej dosłownego.
Nie bez dyskusji pozostaje zezwolenie biskupów na przyjmowanie Komunii świętej na rękę. Choć forma ta w Polsce była już zatwierdzona przez II Synod Plenarny (obradujący w latach 1991-1999), w którego postanowieniach czytamy: „Synod Plenarny potwierdza i wyraża szacunek dla zwyczaju przyjmowania Komunii św. «do ust» w postawie zarówno klęczącej, jak i stojącej, nie wykluczając jednak innych form przyjmowania Komunii św., z zachowaniem najwyższej czci dla Eucharystii”, to dopiero teraz rozpoczęła się gorąca dyskusja nad tym sposobem komunikowania.
Część osób uważa, że wprowadzenie Komunii św. „na rękę” jest pójściem za modą, bo tak jest na Zachodzie; tymczasem w Polsce jest tradycja przyjmowania Komunii św. „do ust”, poza tym forma ta jest dostojniejsza. Warto zatem przypomnieć naukę św. Cyryla Jerozolimskiego (IV w.): w swych katechezach komunijnych przyrównuje on ręce złożone jedna na drugiej w formie krzyża do tronu przygotowanego na przyjęcie Króla. Przyjmowanie Komunii świętej w postawie stojącej i odbieranie jej do rąk było ogólnie przyjęte do IX stulecia, dopiero potem wprowadzono inny sposób komunikowania. Nie jest to więc „wymysł” naszych czasów. Cała dyskusja zdaje się tak burzliwa, jakby zezwalając na Komunię św. „na rękę”, zabraniano przyjmować Eucharystię „do ust” - a przecież oba sposoby będą nadal funkcjonować, wierni sami będą decydować, jaką formę wybiorą.
Istotniejsza od roztrząsania, która forma przyjmowania Ciała Pańskiego jest stosowniejsza, wydaje się właściwa katecheza eucharystyczna. „O wiele ważniejsza jest nasza częstotliwość przystępowania do Komunii św., stan serca, przemiana, jakiej doznajemy w zjednoczeniu z Chrystusem, niż to, czy przyjmujemy Ciało Pańskie do ust czy na rękę” (ks. Szymik, za: KAI). Nade wszystko potrzebna jest wrażliwość i świadomość, że przyjmujemy nie zwykły opłatek, ale Ciało Chrystusa.
Eucharystia każe z pokorą stanąć przed tajemnicą przemienienia, której nie ogarniemy zmysłami. Tylko wiara pozwala uznać przedziwną obecność Boga w opłatku za prawdziwą. Taką wiarą dzieli się z nami św. Tomasz z Akwinu, doktor Kościoła, wielki filozof, a zarazem czciciel Eucharystii, stąd nazywany jest również Doktorem Eucharystii: „Przysięgam, że wierzę w realną obecność Jezusa Chrystusa w tym sakramencie, prawdziwie Boga i Człowieka, Syna Bożego i Syna Najświętszej Dziewicy Maryi. Wierzę i wyznaję to jako prawdę i pewność”.
Podczas każdej Eucharystii ma miejsce cud przemienienia, potrzeba tylko naszej wiary, że chleb staje się Ciałem, a wino - Krwią Zbawiciela. Wobec tej tajemnicy forma przyjęcia Komunii św. - na stojąco czy na klęczkach, „do ust” czy „na rękę” - nie powinna wysuwać się na pierwszy plan, ważne byśmy przyjmowali Chrystusa godnie.