Abraham wywędrował z Egiptu (w. 1), dosłownie „wyszedł w górę do Egiptu”. W podróży do położonego wyżej Kanaanu komentatorzy widzieli obraz wznoszenia się po upadku (12,13) na wyższy poziom duchowy. Abraham stał się bardzo bogaty (w. 2). Rabin Awraham Ibn Ezra zwracał uwagę, że w języku hebrajskim słowo „bogaty” znaczy też „ciężki”, „przytłaczający”. Majątek może być brzemieniem. Ciężko go zdobyć, strach przechowywać i żal utracić. Co więcej, pokładanie w nim ufności może nas oddalić od Królestwa Niebieskiego (Mk 10,24). Czasem jednak Bóg obdarza bogactwem sprawiedliwych po to, by mogli uczynić jeszcze więcej dobra. Tora nie wychwala tu bogactwa Abrahama, ale jego sprawiedliwość. Celem wędrówki Abrahama było Betel, miejsce w którym wcześniej wzywał imienia Pana (12,8). To nie majątek, lecz modlitwa była najważniejsza w jego życiu.
Razem z Abrahamem wrócił z Egiptu również Lot. I on był majętny w trzody, choć nie miał tak jak Abraham „srebra i złota” (dla św. Ambrożego symbolizują one pozytywne cechy umysłu). Autor natchniony podaje, że stada należące do krewniaków były zbyt duże, aby mogły wyżywić się w jednym miejscu, zwłaszcza, że dzielili oni między siebie tylko te tereny, których nie używali Kananejczycy i Peryzzyci. Między pracownikami Abrahama i Lota zaczęły więc wybuchać sprzeczki o dostęp do pastwisk (w. 7). Zdaniem św. Chryzostoma to nadmiar bogactwa spowodował niszczący harmonię podział. Ubóstwo, głód i tułaczka nie byłyby w stanie rozdzielić rodziny, a zbyt wiele majętności – owszem. Zdaniem św. Ambrożego podział dokonał się jednak już wcześniej, w umyśle Lota, który od dawna dążył do oddzielenia się od wiernego Bogu Abrahama. Dla tych, którzy miłują pokój, nawet mała przestrzeń życiowa będzie wystarczająca. Ci, którzy chcą podziału, nawet otwartą przestrzeń będą uważać za zbyt małą. Abraham rozpoznał zagrożenie rozłamem. Bojąc się zniszczenia zgody, dążył do zlikwidowania przyczyny sporu i zaproponował rozdzielenie.
Tora pokazuje nam tu, co my powinniśmy zrobić, gdy znajdziemy się w podobnej sytuacji. W pierwszej kolejności musimy zapobiec tworzeniu się klimatu dogodnego dla rozwijania się rozłamu. Czasem, gdy dwoje krewnych czy współpracowników nie może działać razem i dzielić się wspólną własnością, lepiej oddalić się od siebie i zachować na odległość przyjacielskie więzi. Życie w niezgodzie pod jednym dachem byłoby dla niewierzących antyprzykładem (w. 7). Czasem i z takiego podziału Bóg może wyprowadzić dobro. W Dziejach Apostolskich opisano spór między św. Pawłem a Barnabą, który wynikał z tego, że Paweł nie chciał zabrać na drugą wyprawę misyjną Jana Marka (według tradycji św. Marka Ewangelisty). Ostatecznie spór przybrał na sile tak bardzo, że misjonarze rozdzielili się i zamiast jednej wyprawy wyruszyły dwie (Dz 15,36-40).
Abraham, mimo iż był starszy, pozwolił by Lot wybrał jako pierwszy (w. 9). Komentatorzy widzieli w tym zachowaniu wzór do naśladowania i wypełnienie apostolskiego prawa (Ps 133; 1 Kor 6,7). Lot postawiony wobec możliwości wyboru miejsca do życia, zwrócił uwagę jedynie na żyzność ziemi, nie zważając w ogóle na moralność tubylców. Zdaniem rabinów Lot myślał, że będzie mógł cieszyć się zamożnością Sodomy nie uczestnicząc w konsekwencjach złych uczynków jej mieszkańców (w. 13). Jak się później dowiemy, pomylił się, a skutki swojej pomyłki przeżył boleśnie (Rdz 19). Dla nas może to być nauką: prawi sąsiedzi są wielkim błogosławieństwem, a kierowanie się wyłącznie wygodami przy wyborze miejsca zamieszkania może mieć opłakane skutki.
O ile Lot sam „podniósł oczy” i wybrał sobie kraj zamieszkania, o tyle Abraham czekał, aż to Pan każde mu „podnieść oczy” i wskaże miejsce osiedlenia (w. 14). Bóg wynagrodził umiłowanie pokoju i hojność Abrahama, powtarzając obietnice ziemi i potomstwa (w. 15n; por. 12,2-7). Pan nakazał Abrahamowi obejście obiecanej ziemi. Abraham nie miał wypędzić z niej Kananejczyków i Peryzzytów. Bóg oczekiwał, że Patriarcha będzie cieszyć się Jego obietnicą, a nie natychmiastowym wejściem w prawne posiadanie ziemi. Także i w naszych życiowych trudnościach dobrze jest mieć oczy utkwione nie w ziemskich nieruchomościach, ale w naszym chwalebnym dziedzictwie, które obiecał nam Jezusa w „domu Ojca” (J 14,2).