Możemy porównać KWC do czekolady – w obu przypadkach odczuwamy smak i radość życia, a co najwspanialsze oboma możemy się dzielić i uszczęśliwiać innych
Kreślę te kilka słów myśląc o tych, którzy drżą ze strachu przed przystąpieniem do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
1. Wolność jest super! Nie ma nic lepszego dla człowieka. Do wolności stworzył nas Bóg i chce byśmy takimi byli. Kiedy zniewolił nas grzech, Bóg sam przyszedł na świat, aby nas wyzwolić. Cała historia zbawienia to właśnie to nieustanne zmaganie się o wolność człowieka. Bóg wyzwala, ale człowiek łatwo się dyspensuje od wolności. Co ciekawe, często w imię wolności staje się niewolnikiem. Kiedy przeżywamy wolność, jest w nas pokój serca i poczucie sensu życia. Wolność otwiera nas na Boga, ludzi i samych siebie. Czując się wolnymi możemy podejmować nasze decyzje bez lęku. Wolność to także coś, czym można się podzielić. Kiedy sam jestem wolny, staję się narzędziem wyzwolenia innych. Spętany swoja niewolą nie mogę pomóc innym, sam pomocy potrzebuję.
2. Nie ma to jak być z innymi. Kiedy widzę, że mój styl życia jest także sposobem na codzienność innych ludzi i to wcale niemałej grupy ludzi, to nie czuję się dziwakiem, który jest jakby z innej planety. W grupie jest łatwiej. Czasem, gdy widzimy jak bardzo świat wokół nas jest „inny”, to można zwątpić, wszak „kijem Wisły nie zawrócisz”… Ale gdy podobnie myślących jest wielu, to może się okazać, że stworzymy wspólnymi siłami takie „ciśnienie”, że poskutkuje. Ks. Blachnicki zdawał sobie sprawę, że KWC nie stanie się stylem życia wszystkich, a nawet nie większości, ale duży procent w społeczeństwie zmienia nawyki.
. Przekonanie o dobrej drodze. Kiedy widzę, że coś jest potrzebne, ważne i skuteczne, to jestem gotów podjąć wyzwanie. Tylko wizja realnego celu usprawiedliwia trud podjętej drogi. Jeśli nie wiem, gdzie i po co idę, to się zastanawiam czy w ogóle warto ruszać się z domu. Niesamowicie radosną rzeczą jest zrobić coś dobrego. Szczególnie kiedy sporo to kosztuje i nie każdego na to stać. Kiedy widzę, że stać mnie na dobro ze względu na drugiego człowieka, od razu skacze poczucie własnej wartości. Dobro, zwłaszcza bezinteresowne, skutkuje wręcz euforią. Jeśli pójdziemy za wskazaniami wiedzy, zobaczymy, że czekolada pobudza wytwarzanie endorfin, które wzmagają poczucie szczęścia. Czynienie dobra jest dla nas skuteczniejsze niż czekolada – im więcej dobra bezinteresownego, tym więcej szczęścia i radości z życia. Idąc tym tropem możemy porównać KWC do czekolady – w obu przypadkach odczuwamy smak i radość życia, a co najwspanialsze oboma możemy się dzielić i uszczęśliwiać innych.
4. To, co wartościowe, sporo kosztuje. W życiu cenimy najbardziej to, co nas sporo kosztowało. Dla osiągnięcia sukcesu zawodowego jesteśmy gotowi na ciężką pracę, często po godzinach, udział w szkoleniach i kursach, które nie są tanie ani krótkie, a jednak wizja lepszej pracy, zarobku, większej satysfakcji, czy po prostu bezpieczeństwa, powoduje w nas gotowość do podjęcia wyzwań. Krucjata jest swoistym trudem – zmaganiem o własną wolność, aby dać wolność innym. Nie jest tylko dla nas samych, jest wyzwaniem, które podejmujemy z wyższą motywacją. Jak każde wyzwanie ma swoją cenę – docinek, pytań, wymuszeń… Ale wiemy że ma sens. Jak coś w życiu przychodzi zbyt łatwo, to tego nie cenimy. Czasem sami nie zdajemy sobie sprawy, co nasze postępowanie robi w życiu innych ludzi – oczywiście zarówno dobrego, jak i złego… Nie musimy tego świata zbawiać – to już Jezus zrobił – ale możemy pokazać drogę do Zbawiciela. Bardzo podoba mi się przykład, którym przed lat posłużył się papież Benedykt: chrześcijanin to człowiek, który niegdyś był bardzo poważnie chory i cierpiący. Co gorsza nikt nie mógł zdiagnozować przyczyn tego stanu, a co za tym idzie pomóc. Chodził więc on do różnych mędrców i każdy z nich coś tam radził, ale pozytywnego i długotrwałego efektu nie było. Aż pewnego dnia spotkał właściwego Lekarza, który nie tylko powiedział, o co chodzi w problemie, ale pokazał właściwą i skuteczną, choć wcale nieprostą, terapię. Od tego momentu chrześcijanin, kiedy idzie przez życie i widzi kogoś, kto cierpi na podobną chorobę, stara się podpowiedzieć gdzie można znaleźć rozwiązanie tego problemu. Jest gotów przyprowadzić chorującego człowieka do Lekarza, bo wie z własnego doświadczenia, że poza Nim nie ma rozwiązania problemu.
5. Radość życia. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, a więc jako tych, którzy odnajdują szczęście tylko w dzieleniu się sobą. Ilekroć skrzętnie zachowujemy siebie dla siebie nie jesteśmy w pełni szczęśliwi. Tylko oddając się innym odnajdujemy sens i radość życia. Kiedy nic nie zachowuję dla siebie nie boję się, że to stracę. To chyba jedna z przyczyn radości młodości. Życie jest piękne, choć czasem trudne… KWC przypomina mi wiosnę, po trochę zbyt długiej zimie – wszystko w końcu wraca do życia, jest tak jakoś bardziej optymistycznie, choć czasem dni jeszcze są jeszcze mgliste i dżdżyste… Kiedy odczuwamy codzienną radość życia, to nie musimy łykać swoistych środków przeciwbólowych – możemy brać życie takie jakie jest. Dlatego nie potrzebujemy alkoholu, ani innych rozwesela czy, aby tańczyć, śpiewać i wygłupiać się. To radość życia unosi nas nad ziemię!
To kilka moich dość osobistych refleksji o KWC. Jestem w niej blisko 30 lat i nigdy tego nie żałowałem. Widzę, że bardzo mobilizuje mnie do pracy nad sobą i dzielenia się sobą z innymi. Budzi we mnie optymizm i radość z życia. Jeśli jest dobra dla mnie może być i dobra dla Ciebie!