Chrześcijanin w życiu publicznym
(188 -wrzesień -październik2012)
z cyklu "Wieczernik Domowy"
Pytania
DŻ
„Diakonia Życia odpowiada na pytania” to dział na stronach Centralnej Diakonii Życia (http://www.oaza.pl/cdz/). Można tam zadać pytanie z dziedziny, którą ta diakonia się zajmuje – i uzyskać odpowiedź od specjalisty. Pytania są rozmaite – dotykają kwestii etycznych, zdrowotnych, medycznych, prawnych. Zamieszczamy kilka z nich zachęcając do zaglądania na stronę.
W jakim wieku najpóźniej powinno się mieć dzieci według wytycznych Kościoła Katolickiego? Wiadomo, że późni rodzice nie maja już tyle cierpliwości i w ogóle mogą wcześniej umrzeć (choroby, starość, dolegliwości itd.), mogą nie zdążyć wychować dziecka ale też chodzi o brak porozumienia - różnica pokoleń. Czy Kościół zaleca jakieś ramy wiekowe co do tego? Czy jest jakiś wiek kiedy wg Kościoła już się nie powinno płodzić dzieci po prostu dla ich dobra? Dawniej ludzie mieli dzieci w wieku 19, 20,21 lat, teraz ten wiek drastycznie się przesunął i często pierwsze dziecko jest w wieku lat 30 czy 33 ale zdarzają się i pierwsze dzieci w wieku lat 46 (znam taką kobietę, wygląda jak babcia tego dziecka).
Kościół wprost nie określa granic wiekowych dla rodzicielstwa – prawie każdy kontynent i każda większa kultura pokazują na różnorodność rozwiązań. Na pewno trzeba brać pod uwagę wiele ważnych czynników przede wszystkim dojrzałość emocjonalną, zdrowie i zdolność podjęcia odpowiedzialności za wspólnotę małżeńską i rodzinną (w każdym wymiarze). Dziś bardzo wyraźnie ścierają się dwie przeciwstawne tendencje – z wiekiem rośnie zwykle dostatek materialny, ale maleje zdrowie oraz siły. Dziś ten pierwszy czynnik staje się „zbytnią troską” i walka o stabilizacje ekonomiczną tak angażuje młodych, że zupełnie nie maja czasu na budowanie relacji narzeczeńskich, odsuwają na długie lata ślub (albo zupełnie z niego rezygnują) albo jako małżonkowie całkowicie minimalizują swoje rodzicielstwo łudząc się, że „potem” będzie czas na dziecko, gdy okazuje się nazbyt często, że zanikły już konieczne predyspozycje zdrowotne. Planowanie życia tak, aby wychowywać małe dzieci po czterdziestce nie jest dobrym pomysłem nawet, jeśli uda się je w tak późnym wieku urodzić. Dobrze byłoby startować ze swoim rodzicielstwem przynajmniej kilka lat przed trzydziestką.
Ks. Waldemar Olech
Witam. Chciałabym się dowiedzieć na czym polega zabieg laparoskopii ginekologicznej? Prawdopodobnie będę musiała go przejść, proszę więc o informacje na ile inwazyjny jest to zabieg, czy są jakieś negatywne skutki uboczne, jak długo wraca się „do normy” po tym zabiegu? Dziękuję.
Laparoskopia to mniej inwazyjna od laparotomii(chirurgicznego otwarcia powłok) technika operacji w obrębie jamy brzusznej. W znieczuleniu ogólnym wykonuję się nakłucie powłok brzusznych specjalną igłą i podaje do jamy brzusznej gaz umożliwiający oglądanie narządów znajdujących się wewnątrz otrzewnej. Następnie dokonuje się kilku zwykle 3 małych, 1 centymetrowych nacięć, przez które się wprowadza się do jamy brzusznej narzędzia. Laparoskopia może być diagnostyczna lub lecznicza.
Sylwia Dudek
Witam, moje pytanie kieruję do księdza. Jestem mężatką od ośmiu lat i leczę się hormonalnie, bo mam cechy pcos. Zdarzało się kilka razy, że stosowałam kilkumiesięczne wstawki leczenia torbieli jajnika tabletkami antykoncepcyjnymi. W tym czasie współżyłam z mężem. Dzisiaj wiem że tabletki antykoncepcyjne mogą mieć działanie wczesnoporonne( wówczas nie miałam takiej wiedzy). Czy jeżeli doszło u mnie do działania wczesnoporonnego, czego nie jestem w stanie stwierdzić, to bezwiednie zostałam poddana ekskomunice? Jak mam się wyspowiadać z takiego grzechu?
W ekskomunikę z tytułu aborcji popada ten, który ją zamierzył i dokonał. W tym przypadku mamy do czynienia: 1. z niewiedzą o skutkach działania przyjmowanych hormonów, które lekarz zalecił w celach terapeutycznych. Nie było więc na pewno złego zamiaru – tylko z tej przyczyny wykluczone zostaje popadnięcie w ekskomunikę. 2. dodatkowo w tej jednostce chorobowej, w długich cyklach nie następuje owulacja.
Ks. Waldemar Olech
Mam uwagę, dlaczego nie piszecie życiowo o NPR tylko zachwalacie nieprawdę jako to NPR idealny, w życiu przy chorujących dzieciach i stresach z wielu powodów NPR wcale nie jest idealny i często wymaga kilkumiesięcznej abstynencji, taka prawda. Stosuję NPR od 7 lat ale jak czytam na Waszej stronie, że na współżycie jest 14 dni w cyklu to mnie śmiech ogarnia, piszecie o jakimś z kosmosu cyklu idealnym który nie wiem jaka kobieta ma ma!
Wkurzają mnie teksty jaki to NPR super bo tak wcale super nie jest! Ja mam cykle 27-30 dni, z czego 6 pierwszych dni to jest miesiączka, więc seksu zero w I fazie. Do tego mam cykle czasem 17 dni (rzadko ale się zdarzają), więc w I fazie nie współżyjemy wcale. Do tego np. w cyklu 27-dniowym po szczycie śluzu to nam zostaje wg tabelki 7 dni na seks i to wiadomo, że nie będziemy się wtedy kochać 7 dni pod rząd, bo w tygodniu to mąż wykończony po pracy więc wychodzi 1-2 razy w cyklu w jakiś weekend (pod warunkiem, że dzieci nie są chore, bo mnie wtedy ze stresu temperatura wariuje i seksu zero w danym cyklu).
Tak więc piszcie jasno, że NPR wymaga wyrzeczeń w małżeństwie i czasem klku mies. abstynencji, jeśli naprawdę chce się uniknąć poczęcia w 99%!!!
Witam Panią. Rozumiem doskonale, że trudności życia codziennego są powodem najrozmaitszych frustracji. Nie wiem gdzie Pani przeczytała o tym, że na współżycie jest zawsze 14 dni w cyklu – na pewno są kobiety mające takie cykle (są to zapewne długie cykle), ale na pewno nie można o tym mówić jako o powszechnej normie i ja takiej wypowiedzi nie znalazłam.
Zgodzę się, że NPR nie jest idealne – bo życie nie jest idealne i zawsze w każdej dziedzinie życia napotkamy trudności. Czasem warto ze spokojem zastanowić się czy na pewno życie bez NPR byłoby łatwiejsze i czy na pewno byłoby nam bez tego lepiej. Śmiem twierdzić, że niekoniecznie. A nad przezwyciężaniem trudności trzeba pracować, co wcale nie jest łatwe.
Z tego co Pani pisze wynika, że jest Pani naprawdę zmęczona i przepracowana – jak większość z nas – myślę że to właśnie wyostrza osąd. Być może warto jednak usiąść i spokojnie (i rzetelnie) zastanowić się, czy wszystkie ograniczenia częstości współżycia w Państwa przypadku wynikają wyłącznie ze stosowania NPR.
Bo prawda jest taka, że NPR powinno służyć nie wyłącznie odkładaniu poczęcia a przede wszystkim miłości małżeńskiej i realizowaniu planu Pana Boga dla małżeństwa. A tym planem jest nie tylko posiadanie dzieci, ale także budowanie miłości między małżonkami. Również w ten sposób, że małżonkowie znając poszczególne fazy cyklu i wiedząc czego można się spodziewać w poszczególnych dniach będą planować współżycie i w miarę możliwości tak ustawiać obowiązki, aby nie było to tylko 1 czy 2 razy w cyklu. Jasne, że może nie zawsze się da, bo życie to nie bajka, ale jestem przekonana, że planując i przewidując kiedy będzie można podjąć zbliżenia małżeńskie okaże się, że jest tego czasu na bycie razem zdecydowanie więcej niż raz na kilka miesięcy jak to Pani pisze. Problem w tym, aby małżonkowie rozmawiali ze sobą i świadomie przygotowywali (oboje!) czas na współżycie. A jeżeli w danym cyklu nie wyjdzie tego czasu tyle ile by się chciało (bo dzieci, bo choroby itp.), to pomoże świadomość, że w kolejnym cyklu będzie kolejny czas kiedy oboje dołożymy starań, by współżycia było jak najwięcej. Bo to jest bardzo ważny element życia małżeńskiego i nie można go odkładać na ostatni moment czy uznawać za „ostatnią rzecz do załatwienia”. Naprawdę bardzo wiele zależy od nas samych, naszego nastawienia i wzajemnej pomocy.
Swoją drogą 17-dniowe cykle w normalnym okresie płodności w życiu kobiety zdecydowanie skonsultowałabym ze specjalistą.
Agata Jankowiak
Jak często powinno się kochać katolickie małżeństwo, czy raz na 3 miesiące to nie jest za rzadko? Czy KK ma jakieś wytyczne? Św. Paweł podobno pisał, żeby się od siebie nie oddalać ale przy NPR to nawet trzeba się oddalać.
Tak naprawdę to zależy od samych małżonków, od tego jak im pasuje. Na pewno w małżeństwie współżycie powinno mieć miejsce, powinno być realnie obecne - jako bardzo ważny czas budowania jedności. Małżonkowie powinni się uczyć znajdować optymalną dla siebie częstość zbliżeń, wsłuchując się nawzajem w swoje pragnienia i oczekiwania. Oczywiście, że jeśli małżonkowie stosują npr, to czas, kiedy podejmują współżycie przeplata się z czasem, kiedy go nie podejmują. Nie przesadzajmy jednak - nie oznacza to jakiegoś oddalenia się. Trzeba po prostu dbać, by dobrze wykorzystać czas, kiedy możemy współżyć.
Krzysztof Jankowiak
Czy jeśli małżeństwo ekonomicznie, finansowo i lokalowo nie może sobie pozwolić na więcej dzieci i stosuje NPR ale jakiegoś wieczoru z powodu romantycznego nastroju i wypitego wina owo małżeństwo poniesie hmmm....namiętność i z tego jest nieplanowana ciąża, to czy jest to wielka nieodpowiedzialność małżonków z której należy się wyspowiadać? No bo gdyby rozum nie spał, to ciąży by na pewno nie było.
Słabość ludzka i w miłości małżeńskiej czasem daje znać o sobie i do niej się wkrada. Zawsze moglibyśmy mieć do siebie żal, że nie wszystko zrobiliśmy zgodnie z naszymi roztropnymi, „idealnymi” planami. Jeśli jest to jedno wydarzenie to trudno nazywać waszą miłość nieodpowiedzialnym rodzicielstwem, grzechem. Może to błogosławiona chwila słabości bo za bardzo baliście się kolejnego dziecka a Bóg wiedział, że właśnie w waszej rodzinie będzie dla niego odpowiednie miejsce. Dziecko pośrodku tych zaskakujących rozwiązań jest „czymś” (kimś) wyjątkowym, Jego darem. Można by powiedzieć, że Pan pobłogosławił waszej pomyłce bo dał życie i przez to zaufał wam jako rodzicom. Dla wielu małżeństw takie „pomyłki” okazywały się z perspektywy czasu wielkim błogosławieństwem i radością. Warto już dziś dziękować za Dar, którego nie planowaliśmy bo on pochodzi z ręki Ojca, który dla każdego życia zaplanował jego pełnię, świętość. Przyjmując z wiarą życie człowieka i stając w jego służbie jesteśmy pewni, że nie zabraknie nam błogosławieństwa Boga i łaski.
Ks. Waldemar Olech