Łatwo jest rozmawiać o remoncie, budowie, zakupie czegoś. Rozmowa o sprawach duszpasterskich może być dużo trudniejsza
„Co to jest rada parafialna? To są ci starcy z Apokalipsy, którzy padają na twarz i mówią Amen”.
Taki dowcip usłyszałem od znajomego, któremu wspomniałem, że chcę się zająć tematem parafialnych rad duszpasterskich. Dowcip dobrze chyba oddający nastawienie do rad – bo z jednej strony podkreśla się ich wagę i zachęca do ich zakładania, a z drugiej bardzo często traktuje je protekcjonalnie.
Gdy zacząłem czytać o radach, na pierwszym miejscu uderzyło mnie, że są to instytucje stosunkowo nowe. Zaczęły powstawać w okresie posoborowym a do prawa kościelnego wprowadził je dopiero kodeks prawa kanonicznego z 1983 roku. Ta informacja nieco mnie zdziwiła, gdyż kojarzyłem istnienie rad parafialnych – i to od wielu dziesięcioleci – w rozmaitych wiejskich czy małomiasteczkowych parafiach, których o wprowadzanie odnowy posoborowej raczej bym nie podejrzewał.
Odpowiedź na moje zdziwienie okazała się bardzo prosta. Są dwa rodzaje rad parafialnych: rady duszpasterskie i rady ekonomiczne. To rady ekonomiczne istniały od dziesięcioleci (nazywając się dawniej po prostu radami parafialnymi), a rady duszpasterskie są czymś nowym. Dawne rady pochodziły zresztą niekoniecznie z ustanowienia kościelnego. Np. na terenie Wielkopolski były wymogiem ustawodawstwa zaborczego – chodziło o to, by księdzu patrzeć na ręce, niektórzy w związku z tym podobno do dziś określają rady mianem „dozór”.
Określenie „rada parafialna” jest więc nieprecyzyjne, bo tak naprawdę nie wiadomo, o którą radę chodzi. Pewnie częściej o radę duszpasterską, ale dla jasności wypada wprost to wskazywać.
Co ciekawe, to rada ekonomiczna musi istnieć obowiązkowo w każdej parafii, natomiast rada duszpasterska niekoniecznie. Powołuje się ją „jeśli zdaniem biskupa diecezjalnego byłoby to pożyteczne” (kanon 563 § 1). Tak mówi Kodeks Prawa Kanonicznego, natomiast inne dokumenty kościelne oraz wypowiedzi papieży i biskupów zachęcają do powoływania rad – i faktycznie powstają one w wielu miejscach.
Można by się zapytać, dlaczego muszą w ogóle istnieć dwie rady. Czy nie wystarczyłby jeden organ doradczy proboszcza zarówno w sprawach duszpasterskich jak i ekonomicznych? Odpowiedź na to pytanie jest logiczna i bardzo sensowna. Sprawami ekonomicznymi w pewnym sensie łatwiej się zajmować. Łatwo jest rozmawiać o remoncie, budowie, zakupie czegoś. Jest to jakiś konkret. Rozmowa o sprawach duszpasterskich może być dużo trudniejsza – wymaga pewnego wyrobienia, większego wysiłku, no i niekiedy odwagi stanięcia w prawdzie. Jeśli byłaby jedna rada, to jej spotkania mogłyby się ograniczyć do właśnie do dyskusji o sprawach ekonomicznych. Zawsze jest coś gospodarczego do zrobienia, a że łatwiej się dyskutuje na te tematy, na sprawy duszpasterskie mogłoby nigdy nie starczyć czasu.
A jak wygląda praktyka rad duszpasterskich? Są powoływane albo na polecenie biskupa albo przez proboszcza, który widzi potrzebę takiej rady. W wielu polskich diecezjach biskupi wprowadzili generalną zasadę, iż w każdej parafii musi być rada duszpasterska. Takie rady funkcjonują bardzo różnie – niekiedy są np. powoływane ad hoc przed wizytacją. Ale są oczywiście rady działające bardzo prężnie. Wszystko zależy od proboszcza, od tego czy jest przekonany do istnienia rady.
Członkowie rady mogą pochodzić albo z nominacji albo z wyborów. W niektórych parafiach przeprowadza się wybory – parafianie po mszach wrzucają kartki do urn wybierając spośród zgłoszonych kandydatów. Najczęściej jednak rada pochodzi z nominacji. Wówczas o jej składzie w praktyce decyduje proboszcz.
Czym się kierują proboszczowie wybierając członków rady? Ks. Marian, jeden z pionierów rad duszpasterskich w Polsce, najpierw wspomina sugestie, jakie dawał wiele lat temu nieżyjący już biskup. „On chciał, aby do rady powołać katechetkę, siostrę zakonną i kościelnego. Co ja bym miał z takiej rady?” – irytuje się ks. Marian.
„Ja uważam, że w skład rady nie powinni wcale wchodzić najpobożniejsi parafianie, tylko ci, którzy rzeczywiście mają coś dopowiedzenia” – mówi. Wspomina, że gdy opuszczał parafię, w której był proboszczem, rozwiązał radę, aby nie wiązać rąk swojemu następcy. Po kilku latach wyszedł dekret biskupa, by rady były w każdej parafii. „Z ciekawości sprawdziłem, kogo mój następca powołał do rady. Niestety, wybrał takich, który będą mu tylko przytakiwać”.
Mogą być też wersje pośrednie. „W skład Rady wchodzą: sołtysi poszczególnych wiosek, katecheci, kościelny, organista i grabarz, członkowie Rady Cmentarnej oraz radni z poszczególnych sołectw” – czytamy na stronie internetowej pewnej kaszubskiej parafii. Formalnie pewnie wszyscy są nominowani, ale sołtysów przecież wybierają mieszkańcy wioski. Część członków rady pochodzi więc faktycznie z wyboru, choć nie przypuszczam by przy wyborze sołtysa kierowano się akurat tym, że będzie on członkiem rady duszpasterskiej.
Czym rady się zajmują? Gdy poszukamy w internecie, możemy znaleźć informacje zaskakujące. Okazuje się, że w niektórych parafiach rady duszpasterskie zajmują się głównie… sprawami ekonomicznymi. „Zakończenie prac tynkarskich, opiniowanie projektów wystroju kościoła, nagłośnienie kościoła górnego, sprawy związane z wyposażeniem kościoła, troska o sprawy finansowe parafii” – to informacja z pracach rady z parafii diecezji tarnowskiej. Z kolei na stronach rady z archidiecezji krakowskiej możemy przeczytać całą kronikę posiedzeń związanych z budową kościoła. Wspomniana rada z Kaszub zajmowała się głównie cmentarzem i to wyłącznie związanymi z nim kwestiami gospodarczymi.
Skąd się bierze to, że rady duszpasterskie zajmują się sprawami ekonomicznymi? Trudno powiedzieć. Być może w tych parafiach nie ma rad ekonomicznych. W niektórych parafiach bywa tak, że formalnie powołano odrębną radę duszpasterską i odrębną ekonomiczną (bo biskup kazał), w praktyce jednak spotykają się one razem – i oczywiście sprawy ekonomiczne dominują.
Co ciekawe, w internecie prawie się nie znajdzie informacji o zajmowaniu się sprawami duszpasterskimi przez radę duszpasterską. Tylko jedna rada – z diecezji tarnowskiej – szeroko opisuje swoją działalność związaną z misjami parafialnymi, intronizacją obrazu Jezusa miłosiernego i nawiedzeniem obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
Na szczęście w tym momencie okazuje się, że internet nie jest wystarczającym źródłem informacji. Gdy pyta się członków rad z rozmaitych parafii, wyłania się bardzo ciekawy obraz. Owszem, pojawiają się również kwestie ekonomiczne, ale raczej rzadko. Głos Edmunda jest raczej odosobniony: „Generalnie to, czego mi brakuje w radzie, to rozmowy o sprawach duszpasterskich, o tym, jak dotrzeć do parafian z Dobrą Nowiną. Takich rozmów niestety nie ma”. Myliłby się ktoś, kto winę przypisałby w tym momencie proboszczowi: „Chciałbym zaznaczyć, że w naszej parafii nie jest to wina księdza proboszcza” – podkreśla Edmund. „Po prostu ludzie, którzy są w Radzie Duszpasterskiej są bardziej chętni do działań bardziej przystających do Rady Ekonomicznej bądź innej organizacyjnej, dbającej o dobra doczesne parafii. Ksiądz próbuje coś w tej sprawie zmienić, ale nie znajduje zrozumienia”.
Inne osoby wskazują na działania rzeczywiście będące w polu zainteresowania rad duszpasterskich: „Rada, jak wskazuje nazwa, zajmuje się sprawami stricte duszpasterskimi, ponieważ w naszej parafii działa także Rada Ekonomiczna” – stwierdza Wojtek. Wśród działań rady wymienia przygotowanie Europejskiego Spotkania Młodych w parafii i przygotowanie maratonu biblijnego. „Dzień Świętości Życia, Międzyparafialna Droga Krzyżowa, Triduum Paschalne” – te tematy wymienia Elżbieta. „Festyn parafialny, spotkanie przed świętami w sprawie opłatka parafialnego” – tym zajmuje się rada, do której należy Edmund. „Omówienie tematu roku duszpasterskiego, bieżące sprawy parafialne – odpust, Boże Ciało i omówienie wydarzeń, które odbędą się w najbliższych miesiącach, refleksja nad wydarzeniami minionymi – co warto kontynuować, ewentualnie co zmienić” – mówią Magda i Włodek. „Omówienie tego co się ostatnio wydarzyło w parafii (wizyty duszpasterskie, ankiety kolędowe, rekolekcje wielkopostne)” – na to wskazuje Benek „W czasie spotkań ks. Proboszcz informuje radę o istotnych wydarzeniach w parafii prosząc często o opinię w sprawach organizacyjnych np. uroczystości parafialnych” – mówi Olek. „Zapoznajemy się z programem duszpasterskim, jaki jest przygotowany dla kraju i diecezji, staramy się zobaczyć, co można wykorzystać w parafii lub we wspólnotach (w radzie są przedstawiciele wspólnot działających w parafii). Na spotkaniu rady zastanawiamy się nad tym, jakie inicjatywy podejmować w przyszłości” – o tym mówią Monika i Rafał.
Monika i Rafał wskazują również na pozytywny kierunek zmian w pracach rady i co istotne, przypisują je zmianie proboszcza: „Za obecnego księdza proboszcza rada zmienia się systematycznie i idzie w dobrym kierunku. Wcześniej zadaniem rady właściwie było koordynowanie letnich półkolonii dla dzieci z ubogich rodzin (zorganizowanie ich był pomysłem członków rady i w pierwszych latach większość członków rady w jakiś sposób była zaangażowana w te półkolonie) i w związku z tym zbiórka pieniędzy”.
Spotkania rad odbywają się raczej nie za często. „Rada spotyka się cztery razy w roku (tak zapisano w statucie), choć w roku ubiegłym doszło do dwóch spotkań” (Wojtek). „Nasza rada zbiera się bardzo, bardzo nieregularnie. Zbieramy się wówczas, kiedy ksiądz proboszcz zdecyduje się zwołać zebranie. Dzieje się to głównie, jeśli w parafii dzieje się coś, nad czym trzeba uradzić” (Edmund). „Proboszcz u nas założył radę w zeszłym roku. Do tej pory zbieraliśmy się dwa razy” (Ludwik). „Spotkania są raz na dwa miesiące” (Magda i Włodek). „Spotkania odbywają się średnio raz na kwartał lub pokrywają się z okresami liturgicznymi” (Olek). Nasuwa się pytanie, czy taka częstotliwość spotkań rad daje im szansę jakiegoś wpływu na życie parafii.
To pytanie od razu trzeba połączyć z pytaniem o znaczenie, jakie do rady przywiązuje proboszcz – to on jest przecież zarządcą parafii. Interesująca jest wypowiedź Ludwika: „Proboszcz ma własne pomysły na rozwój parafii. Trzeba przyznać, że najczęściej ciekawe i udane. Zawsze jest też otwarty na inne pomysły”. Czyli wszystko gra? Niezupełnie. „Dużo łatwiej pójść do niego z pomysłem niż czekać na posiedzenie rady parafialnej. Rada to (bardziej) ozdoba”.
Tu mamy do czynienia z otwartym proboszczem, tylko akurat rada nie wydaje mu się do niczego potrzebna. Niektórzy narzekają na zamknięcie proboszczów: „Nasze zdanie się nie liczy, jesteśmy tylko do wykonywania gotowych pomysłów proboszcza” (Elżbieta). Jednak Benek należący do tej samej rady widzi to nieco inaczej: „Niektóre pomysły ludzi zyskały aprobatę proboszcza, inne nie. Jeszcze inne potrzebują czasu, aby dojrzeć. Ważne wydaje się, żeby rzucając jakieś hasło, zaproponować również jakiś sposób rozwiązania – konkretnie: jak, gdzie, kiedy i kto się tym zajmie – wtedy jest duża szansa na realizację”.
W większości jednak proboszczowie traktują rady poważnie i ich członkowie są przekonani do sensowności uczestnictwa w nich. Można stwierdzić, że im bardziej rada zajmuje się konkretnymi zagadnieniami z życia parafii i im większe znaczenie przywiązuje do niej proboszcz, tym bardziej jednoznaczne są w tutaj wypowiedzi członków rad.
Elżbieta, która narzekała na zamknięcie proboszcza, stwierdza: „często wydaje się, że spotkania rady to czas stracony”. Podobnie Ludwik, który mówił, że rada to bardziej ozdoba: „Nie widzę dużego pożytku dla mnie z tego, że jestem członkiem rady”.
Magda i Włodek jako minus rady traktują „ograniczony wpływ na decyzje proboszcza”, ale zarazem mówią: „Plusem bycia w radzie jest pewien wpływ na wydarzenia parafialne, ich organizację, możliwość włączenia się i podjęcia inicjatywy ewentualnie możliwość konstruktywnej krytyki i zmian”. W ich wypadku jednak bycie w radzie wymaga dużej wiary i wytrwałości: „Raczej sprawdza się metoda długotrwałej modlitwy i ewolucji oraz małych kroków”.
Zupełnie inny klimat ma wypowiedź Wojtka: „Do Rady zostałem zaproszony wraz z moim przyjacielem, celem jej «odmłodzenia». Byłem trochę sceptyczny idąc na pierwsze spotkanie. Obawiałem się, że będę się czuł na Radzie jak «mebel», który wszystko słyszy, ale nie ma głosu. Spotkało mnie jednak bardzo miłe zaskoczenie. Od samego początku mój kolega i ja traktowani byliśmy jak pełnoprawni członkowie Rady, co więcej nasze zdanie było wiążące przy podejmowaniu decyzji dotyczących spraw młodzieżowych”. I przekłada się to na jednoznaczne stwierdzenie: „Czuję, że dzięki Radzie mogę jeszcze aktywniej uczestniczyć w życiu mojej parafii”.
Podobnie pozytywnie widzą radę Monika i Rafał, którzy wspominali o pozytywnej ewolucji w jej pracach: „Uczestnictwo w radzie duszpasterskiej daje przekonanie, że człowiek uczestniczy w konkretny sposób w życiu swojej parafii, ma na nią wpływ i może wspólnie podejmować pewne działania”.
Taki więc obraz wyłania się z wypowiedzi członków rad duszpasterskich. Trudno ocenić, w jakim stopniu jest reprezentatywny – wypowiedzi zebrałem prosząc o nie na kilku oazowych listach dyskusyjnych. Na pewno widać, że rady muszą jeszcze wyrabiać sobie pozycję w życiu parafialnym – niekiedy są tylko fasadą, niekiedy zajmują się sprawami marginesowymi. To jednak jest zrozumiałe – instytucja nowa stopniowo znajduje swoje miejsce.
Z tych wszystkich wypowiedzi wynika jednak coś jeszcze. Rady duszpasterskie mianowicie zajmują się, można powiedzieć, dość typowymi przejawami życia parafialnego. Odpusty, rekolekcje, festyny, organizacja w parafii wydarzeń diecezjalnych – to wszystko było zawsze. Oczywiście, współdziałanie rady może pomóc w lepszym przygotowaniu i przeprowadzeniu tych przedsięwzięć. Czy jednak rady powinny ograniczać się do tego, co już było? Czy współdziałanie osób świeckich z proboszczem nie powinno podnosić życia parafii na zupełnie inny poziom, nie powinno stwarzać nowej jakości? Nikt nie pisał na przykład o docieraniu z Ewangelią do niewierzących, o trosce o tych, którzy nie chodzą do Kościoła. Edmund jedynie wspominał, że rada się tym niestety nie zajmuje. Nikt nie pisał o formowaniu dojrzałych chrześcijan w parafii.
Wszyscy wypowiadający się to oazowicze. Szkoda, że tylko jeden wskazał na głoszenie Dobrej Nowiny jako na potencjalne zadanie rady duszpasterskiej. Oczywiście mogło być tak, że starano się patrzeć pozytywnie, zwracać uwagę na to co się udaje robić, nie zaś zajmować się narzekaniem. Niemniej pozostaje we mnie nutka niepokoju. Wydaje mi się, że członkowie Ruchu wchodząc do parafialnych rad duszpasterskich powinni troszczyć się o realizację w parafii idei wspólnoty wspólnot, rozumianej oczywiście nie jako jedynie federacja wspólnot, ale jako wspólnota formacyjna i ewangelizacyjna. I ciesząc się wszystkimi sukcesami rad, ich wzrastającym znaczeniem, ciągle odczuwać niedosyt dopóki formacja i ewangelizacja nie stanie się naprawdę głównym zadaniem parafii.