Pomimo wielu wiadomości na temat życia Jezusa, pomimo tego wszystkiego, co mówił o sobie sam Jezus i pomimo wielu słów, które o Nim wypowiadano, dla wielu ludzi problemem było określenie, kim On tak naprawdę jest
Kim jest Jezus z Nazaretu?
Pytanie to bardzo często gościło na ustach ludzi spotykających naszego Zbawiciela. Stawianie pytań było okazją, by doprecyzować słowne przekazy o Chrystusie. Ewangeliści nie pisali bowiem definicji, lecz opierali się na sformułowaniach, które dla tych ludzi miały treść oczywistą. Mimo to wielu powątpiewało o prawdziwości tego przesłania.
Mijał czas. Pomimo wielu wiadomości na temat życia Jezusa, pomimo tego wszystkiego, co mówił o sobie sam Jezus i pomimo wielu słów, które ludzie o Nim wypowiadali, problem z określeniem, kim On tak naprawdę jest, dla wielu ludzi pozostawał nadal aktualny.
Wierzę w jednego Pana Jezusa Chrystusa,
który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami.
Bóg z Boga,
Światłość ze Światłości,
Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
Zrodzony a nie stworzony,
współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało.
Znamy te słowa, wypowiadamy je w każdą niedzielę i uroczystość na Eucharystii. Powyższe słowa wskazują ukazują nam Boską naturę Jezusa. Te poniżej mówią o Jezusie, który jest człowiekiem:
On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba.
I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy
i stał się człowiekiem.
Ukrzyżowany również za nas,
pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany.
I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo.
Zwieńczenie mszalnego wyznania wiary ukazuje owoc działania Jezusa, który łączy w Sobie naturę Boską i ludzką.
I wstąpił do nieba; siedzi po prawicy Ojca.
I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych,
a Królestwu Jego nie będzie końca.
Takie sformułowanie prawdy wiary o Jezusie Chrystusie, z dodaną odpowiednią anatemą, jest owocem pracy ojców Soboru Nicejskiego. Cały tekst owego wyznania wiary ze względu na uzupełnienia dotyczące jednak dalszej części tego wyznania, pozostało żywe w historii pod nazwą Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskiego.
Oba sobory, Nicejski i Konstantynopolitański, zostały zwołane jako przeciwstawienie się herezjom, które rozpowszechniały się w Kościele odnośnie do prawdy o Jezusie Chrystusie i Trójcy Przenajświętszej. Zwołanie przedstawicieli całego Kościoła miało na celu ujednolicenie sposobu odczytywania tych prawd objawionych już w Piśmie Świętym.
Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański nie był jednak końcem starożytnych dociekań o prawdę o Bogu Człowieku Jezusie Chrystusie. Pojawiały się nowe pytania, bardzo często samodzielne próby odpowiedzi na nie były powodem pojawiania się herezji. Kościół ustosunkowując się do herezji coraz pełniej odnajdywał prawdę o Jezusie.
Przyjrzyjmy się więc kilku herezjom tamtego czasu i odpowiedziom Kościoła na nie.
Początkowe herezje podważały człowieczeństwo Jezusa. Jeszcze za życia św. Jana Apostoła pojawił się prąd zwany doketyzmem. Dokeci uważali, że Chrystus nie był bytem materialnym, lecz jedynie wydawał się być człowiekiem. Uważali, że Bóg jest duchem, więc nie może mieć materialnego ciała, bo to jest skażone i śmiertelne.
Już św. Jan Apostoł pisząc biblijne Listy odpowiada doketom. W II wieku ojcowie Kościoła kładą nacisk, że skoro Bóg jest dobry, to i materia jest dobra. O prawdziwym człowieczeństwie Jezusa, który został prawdziwie narodzony z Maryi i umęczony przez Piłata, pisał św. Ignacy Antiocheński, a św. Ireneusz z Lyonu zauważa, że bez natury ludzkiej Jezus by nas nie odkupił Krwią Swoją i nie byłoby Komunii w Eucharystii. Później św. Atanazy dodał, że Chrystus stał się człowiekiem, żebyśmy my mogli wrócić do Boga.
By uzasadnić wiarę między innymi we Wcielenie Syna Bożego, starożytni autorzy chrześcijańscy na bazie nauki Janowej opracowali teorię Logosu. Lecz i tu, na skutek trudności językowych, pojawiły się trudności. Twierdzono między innymi, że Ojciec zrodził Syna przed stworzeniem świata. Teoria ta zakładała odwieczność Syna. Uporządkował to Orygenes, który podkreślił, że w tytułach Ojciec i Syn chodzi o wieczną relację, która zachodzi między Pierwszą a Drugą Osobą Trójcy.
Na przełomie II i III wieku w Azji Mniejszej rozpowszechnił się monarchianizm modalistyczny, zwany też modalizmem. Głównym przesłaniem modalistów była osobowa jedność dwóch natur. Modaliści twierdzili, że Bóg objawił się w historii na trzy różne sposoby, w trzech różnych rolach, przyjmując różne imiona, odpowiednio: Ojciec, Syn i Duch Święty. Formą modalizmu był patrypasjanizm, który przez połączenie Osób Bożych nauczał, że Ojciec cierpiał jako Syn. Zwolennicy monarchianizmu modalistycznego nie potrafili uwierzyć, że Bóg jest jedyny, gdy równocześnie jest w trzech osobach.
Przeciw monarchianom pisało wielu pisarzy wczesnochrześcijańskim. Pośród nich był Tertulian, który najdobitniej określił i dał fundamenty do dalszego rozwoju dogmatu o Trójcy Przenajświętszej. Tertulian nauczał, że Bóg jest jednym Bytem, ale w trzech konkretnych Osobach.
Prawda o Jezusie jako Panu była w Kościele pierwotnym oczywista. Boży tytuł starotestamentalny, w Nowym Testamencie zasadniczo odnosił się do Syna Bożego. A więc chrześcijanie zaakceptowali, że Bóstwo Chrystusa, choć trudne do pojęcia, jest prawdziwe. Jednak starożytna mentalność i przekonania prowadziły wielu ludzi do przekonania, że chrześcijanie wyznają dwóch Bogów.
W III wieku Paweł z Samosaty zaczął głosić herezję podważającą Bóstwo Jezusa. Zapoczątkowany przez niego adopcjonizm, zwany też monarchianizmem dynamicznym, określał Jezusa jako jedynie przybranego, adoptowanego, Syna Ojca. Odpowiadając na ten problem ojcowie Synodu w Antiochii ogłosili, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym przez naturę, a nie przez przybranie.
Wielki konflikt w IV wieku wywołała teza Ariusza. Swoją teorię wyprowadził z nauki o posłuszeństwie Jezusa w Listach św. Pawła. Rozwijając myśl stwierdził, że skoro Pismo Święte mówi, że Jezus był posłuszny aż do śmierci i było to Jego zasługą, to zakłada, że mógł być również nieposłuszny, co stanowiłoby o zmienności natury. Z tego by wynikało, że skoro natura Boska jest stała, to Jezus nie może mieć tej samej natury co Ojciec. W ten sposób wykazywał, że Zbawiciel jest jedynie najdoskonalszym stworzeniem. Choć jako stwórca pozostałych stworzeń Syn istniał przed wszystkimi rzeczami, nie współistnieje z Ojcem i nie zna Go w sposób doskonały. Ariusz dopuszczał nazywanie Syna Bogiem bezgrzesznym, jednak oddzielając Syna od Ojca zakwestionował Chrystusa jako Objawienie Boga i Odkupiciela ludzkości.
Synod w Aleksandrii i wielu biskupów ekskomunikowało Ariusza, jednak nauka Ariusza rozpowszechniała się, do czego szczególnie przyczynił się Euzebiusz z Nikomedii. Nie mogąc poradzić inaczej na zamieszanie spowodowane przez Euzebiusza, cesarz Konstantyn zwołał Sobór Nicejski, gdzie potępiono Ariusza na podstawie jego własnych wypowiedzi. By wyeliminować na przyszłość błędy ariańskie, przyjęto Credo zwane nicejskim. To wyznanie wiary podkreśla współistotność natury Boskiej i ludzkiej Chrystusa. Na przestrzeni historii widzimy dziś, że Sobór Nicejski w decydujący sposób rozwinął rozumienie Boskości Chrystusa.
Pomimo postanowień soborowych, nastąpił okres wielkiego zamętu, szczególnie w Kościele Wschodnim, gdyż nie wszyscy byli skorzy do przyjęcia dekretów nicejskich. Kres arianizmu wyznacza dopiero Sobór Konstantynopolitański I (481 r.). Między soborami szczególną rolę w obronie postanowień nicejskich odegrał św. Atanazy, który za obronę prawdy kilkakrotnie był skazywany na wygnanie. Św. Atanazy najwięcej swoich pism skierował przeciwko arianom i argumentował, że gdyby Chrystus był kimś niższym od Boga, nie mógłby być naszym zbawicielem.
Na Soborze Konstantynopolitańskim potępiono ponadto nauczanie Apolinarego, który zaprzeczał, jakoby Jezus miał ludzką duszę. Apolinary dowodził, że dusza ludzka jest zepsuta i nie mogłaby kierować postępowaniem Zbawiciela. W odpowiedzi ojcowie soborowi argumentowali, że gdyby Bóg w Chrystusie nie objął całej ludzkości, nie została by ona zbawiona.
Gdy dogmatyka odniosła się już do herezji podważających Boską bądź ludzką naturę Chrystusa, zaczęły pojawiać się inne trudności w poznaniu Jezusa. Tym razem dotyczyły pojmowania relacji tych dwóch natur.
U początku V wieku Nestoriusz uważał, że do pełnego człowieczeństwa Jezusa z czasem dołączyła się natura ludzka. Twierdził, że Maryja jako człowiek mogła urodzić jedynie człowieka. Na podstawie takiego wywodu odmawiał Maryi tytułu Bożej Rodzicielki.
Zdecydowanie sprzeciwił się temu najpierw św. Cyryl przytaczając za św. Janem Ewangelistą, że Słowo, które było Bogiem, stało się człowiekiem, a nie dołączyło się czy zmieszało się z człowiekiem. Wykazał, że w Jezusie dwie natury w pełni definiują jedyną osobę. Ostateczne rozstrzygnięcie w tej kwestii dał Sobór Efeski (431 r.), który wyznał, że Słowo przez Wcielenie stało się człowiekiem tworząc unię hipostatyczną.
W kwestii relacji natur Boskiej i ludzkiej kolejną herezję głosili monofizyci pod przewodnictwem Eutychesa. Głosili oni, że natura ludzka przestała istnieć w Chrystusie, bo została ona przejęta przez naturę Boską.
Eutychesowi sprzeciwił się papież Leon I Wielki. Papież Leon spisał Tomus Leonis, który zostało przez zdominowany przez Dioskura sobór „zbójecki” odrzucony. Tę sytuację naprawiono dopiero po śmierci cesarza Teodozjusza, kiedy to zwołano czwarty sobór powszechny w Chalcedonie.
Sobór Chalcedoński (481 r.) nauczał, że jest jeden i ten sam Pan, Jezus Chrystus, który jest doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie. Jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam, ludziom, co do człowieczeństwa, i podobny nam we wszystkim oprócz grzechu. Natury te istnieją bez zmieszania, bez zmiany, bez podziału i bez rozłączenia, i nigdy nie została zniesiona różnica tych dwóch natur przez ich zjednoczenie. Została zachowała właściwość obu natur tworzących jedną osobę i jedną hipostazę.
Lecz jeszcze po tak dogłębnej definicji relacji dwóch natur Chrystusa pojawił się błąd, który rozstrzygnięto na Soborze Konstantynopolitańskim II. Niektórzy bowiem uważali ludzką naturę za jakiś rodzaj podmiotu osobowego. Sobór podkreślił, że jest jedna Osoba. Zatem wszystko, co należy do ludzkiej natury, jak choćby Męka i Śmierć, powinno być przypisywane również naturze Boskiej jako właściwemu Podmiotowi.
Dociekaniom odnośnie osoby Jezusa z Nazaretu towarzyszyło wiele incydentów. Gdy wspominamy ogólnie o pierwszych soborach i ich postanowieniach, wydaje nam się to oczywiste. Jednak szczegółowa opowieść o tych wydarzeniach może doprowadzić do rozgoryczenia i zadawania sobie pytania, czy takie rozstrzyganie spraw to jeszcze chrześcijaństwo.
A co na to sam Jezus?
Niewątpliwie, choć był to krwawy bój, to jednak znowu możemy odkryć jak w godzinach Kalwarii, że Bóg wykorzystał te zmagania i niełatwe strony historii chrześcijaństwa do tego, byśmy Go mogli lepiej poznać.
Do dzisiaj wiele wątków obalonych przez sobory powszechne powraca do niektórych kręgów ludzkich. Reaktywują się niektóre z tamtych ruchów bądź ich inne odmiany, niektóre treści ponownie przyjmują co niektóre sekty. Jezus Chrystus jednak pozostaje niezmiennie Bogiem, który przyjął również naturę ludzką, by być bliżej nas, bardziej nas umiłować… Po prostu jest moim i twoim Zbawicielem.