Oaza II stopnia

(164 -kwiecień2009)

Przymierze

Krzysztof Jankowiak

Jesteśmy formowani do tego, byśmy stawali się chrześcijanami, którzy idą za Jezusem mocą swojej decyzji, którzy wiedzą Kogo wybrali

 

Czy na II stopniu trzeba przystąpić do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka? - niekiedy można usłyszeć takie pytanie. Skąd się ono bierze? Jest echem dość jednostronnego, delikatnie mówiąc, spojrzenia na nabożeństwo przewidziane w ostatnim dniu oazy - a ściśle rzecz biorąc jego część, podczas której następuje przyjęcie Drogowskazów Nowego Człowieka.

Przyczyny takiego spojrzenia mogą być oczywiście różne. Czasem moderator czy animatorzy źle przygotują uczestników do nabożeństwa. Może być też tak, że wszystko będzie przedstawione dobrze, ale będą tacy którzy zwrócą uwagę tylko na jeden, drobny w sumie aspekt i on przesłoni im wszystko inne. Prawdą jest też, że oazowe zasady związane z abstynencją są najtrudniejsze do przyjęcia, stąd też kwestie z nimi związane zawsze odbijają się najmocniejszym echem i pozostają najdłużej w pamięci.. Nie zmienia to jednak faktu, że nie Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest głównym tematem nabożeństwa w ostatnim dniu II stopnia i spoglądanie na nie w ten sposób jest jednostronne.

Nie chciałbym jednak zatrzymywać się na analizie przyczyn, tylko po prostu przedstawić sens i wymowę przyjęcia Drogowskazów Nowego Człowieka podczas nabożeństwa końcowego na II stopniu, a właściwie wymowę całego ostatniego dnia rekolekcji. Wiąże się z nim kilka ciekawych kwestii dotyczących zarówno oaz młodzieżowych jak i oaz rodzin.

Najpierw wypada przypomnieć bardzo ważną a zasadniczą sprawę - formacja oazowa ma charakter katechumenalny, oparta jest na „Obrzędach chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych”. Do istotnych cech katechumenatu należy pobudzanie jego uczestników do świadomych decyzji. W całym okresie katechumenatu katechumeni kilkakrotnie publicznie deklarują swoje zamiary. Zaczyna się od obrzędu przyjęcia do katechumenatu (a dla chętnych może być jeszcze wcześniej rozpoczęcie prekatechumenatu), potem jest obrzęd wybrania czyli wpisania imienia, na końcu dialog poprzedzający przyjęcie sakramentów. Zawsze w trakcie tych nabożeństw jest czas na indywidualnie wyrażoną deklarację - najpierw wejścia na drogę katechumenatu, potem pragnienia przyjęcia sakramentów, na końcu odrzucenia grzechów i wyznania wiary. Oprócz tego są rozmaite obrzędy - skrutynia i obrzędy przekazania - podczas których katechumeni muszą wyjść na środek, gdzie następuje modlitwa nad nimi.

Nie da się więc przejść katechumenatu chowając się po kątach czy unikając decyzji do ostatniej chwili. Dokładnie przeciwnie - chodzi o to, aby przyjęcie chrześcijaństwa było decyzją naprawdę świadomą i przemyślaną. Katechumenat stanowi przeciwieństwo chrześcijaństwa z tradycji, z przyzwyczajenia, z samego tylko wychowania. Jego celem jest formowanie chrześcijan świadomie wybierających Jezusa.

Takie same zasady przyjmuje oazowa formacja deuterokatechumenalna. Jesteśmy formowani do tego, by na kolejne etapy drogi wchodzić świadomie, świadomie przyjmować zasady, które na nich obowiązują. A wszystko to po to, byśmy stawali się chrześcijanami, którzy idą za Jezusem mocą swojej decyzji, którzy wiedzą Kogo wybrali. Takie formowanie do świadomych decyzji jest może nawet bardziej potrzebne w deuterokatechumenacie niż w samym katechumenacie - wszak deuterokatechumenat dotyczy ludzi już ochrzczonych, przeważnie jako dzieci, a więc tych, którzy chcą przejść od wiary z samego tylko wychowania czy tradycji do wiary świadomej.

Miejsc świadomego podejmowania decyzji możemy znaleźć w naszej formacji kilka. Przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela - to pierwsze wezwanie, przed którym stajemy. Nie ma tutaj specjalnego obrzędu - ale wezwanie do konkretnej decyzji jest.

Materiały „Ewangelizacja i pilotowanie nowych kręgów Domowego Kościoła” (wersja studyjna) każą po przyjęciu Jezusa jako Pana i Zbawiciela postawić konkretne pytanie: „Czy chcemy jako małżonkowie pójść dalszą drogą za Chrystusem? Czy chcemy trwać w kręgu rodzin, które spotykają się w jego imię?” Mamy więc tu wezwanie do następnej decyzji. Wejście na drogę formacji małżeńskiej nie ma się dokonać „siłą rozpędu”, ale ma być świadomą decyzją tych, którzy przyjęli Jezusa jako Pana i Zbawiciela.

Dla tych, którzy podejmą taką decyzję, rozpoczyna się kolejny etap - pilotowanie kręgu. Obejmuje ono dziewięć spotkań, podczas których poznaje się zobowiązania Domowego Kościoła. Ostatnie spotkanie to uroczysta Eucharystii, na której stawia się najpierw pytanie o akceptację zobowiązań, a potem pytanie o decyzję włączenia się do Domowego Kościoła. Bowiem dopiero w tym momencie, po zakończeniu ewangelizacji i pilotowania, pary małżeńskie włączają się - świadomie i oficjalnie - do Domowego Kościoła.

W tym momencie dochodzimy do nabożeństw w ostatnim dniu rekolekcji. One bowiem również są miejscem w formacji Ruchu, w którym wzywa się do decyzji.

Jak doskonale wiemy, oaza rekolekcyjna (każdego stopnia) nie jest jakimś jednorazowym zamkniętym wydarzeniem. Jest ona częścią formacji. Jej koniec jest zawsze jednocześnie początkiem - otwarciem następnego etapu, posłaniem. Ostatni dzień rekolekcji jest więc nie tylko radosnym zakończeniem dziękczynną Eucharystią i agapą, ale również startem w przyszłość. I tej przyszłości właśnie poświęcone jest nabożeństwo końcowe.

Oaza I stopnia kończy się obrzędem przyjęcia do deuterokatechumenatu - ci, którzy zdecydują się wejść na drogę uczniów Jezusa, potwierdzają to wobec zgromadzonej wspólnoty i otrzymują błogosławieństwo na rozpoczynającą się formację. Na oazie rodzin I stopnia jest inne nabożeństwo, ale o dokładnie takiej samej wymowie - potwierdzenie zamiaru formowania się w kręgu i błogosławieństwo na tę drogę.

Na III stopniu z kolei nie ma odrębnego nabożeństwa, natomiast w czternastym dniu podczas nieszporów uczestnicy są zaproszeni do aktu oddania Niepokalanej - aktu konstytutywnego Ruchu, który w tym momencie mają przyjąć za swój.

A jak to wygląda na II stopniu? Nabożeństwo w ostatnim dniu składa się z dwóch elementów - liturgii przymierza oraz misji służby liturgicznej, poprzedzonych liturgią słowa. Właśnie liturgia przymierza jest momentem decyzji podsumowującej dotychczasowy etap formacji.

Exodus narodu wybranego kończył się wejściem do Ziemi Obiecanej. Duchowy Exodus, którym jest oaza II stopnia, nie może zakończyć się zdobyciem Ziemi Obiecanej - niestety. Naszą Ziemią Obiecaną jest przecież niebo. Tutaj na ziemi nadal będziemy ludźmi w drodze - choć może już mniej ludźmi w niewoli.

Do tej drogi przygotowują ostatnie dni rekolekcji. Dzień czternasty poświęcony jest „Drogowskazom do Ziemi Obiecanej”, tematem ostatniego dnia jest „Droga przez pustynię”.

Co było drogowskazami do Ziemi Obiecanej? Co miało pomóc Narodowi Wybranemu na drodze przez pustynię? Prawo, które Bóg dał na górze Synaj, w momencie zawarcia przymierza ze swoim ludem. Do momentu zawarcia przymierza nawiązuje więc liturgia na nabożeństwie w ostatnim dniu rekolekcji.

Ks. Blachnicki na prowadząc to nabożeństwo w Krościenku w 1980 roku mówił w ten sposób: "Na zakończenie oazy drugiego stopnia chcemy odnowić nasze przymierze z Bogiem. Dziesiątego i jedenastego dnia oazy, przeżywając naszą noc paschalną (...) bardziej koncentrowaliśmy się na przeżywaniu tajemnicy naszego chrztu (...), na tym, że umarliśmy dla grzechu i przechodzimy do nowego życia Chrystusa zmartwychwstałego. Dziś po dopełnie­niu odnowy tego przymierza chcemy sobie uświadomić zobowiązania, jakie wynikają z naszego przymierza z Bogiem".

Oczywiście te zobowiązania to nie starotestamentowe Prawo. Prawem uczniów Jezusa jest Ewangelia. A zasadami życia członków Ruchu Światło-Życie są Drogowskazy Nowego Człowieka.

Uczestnicy formacji deuterokatechumenalnej poznają Drogowskazy Nowego Człowieka przez rok poprzedzający oazę II stopnia. A na samej oazie rozmowa na temat Drogowskazów to ostatnia część kręgu biblijnego w czternastym dniu rekolekcji. Również w czternastym dniu Drogowskazy mają być przedmiotem refleksji podczas wyprawy i Namiotu Spotkania. Czytamy w podręczniku oazy: "Każdy ma przemyśleć ten tekst w aspekcie jego siły zobowiązującej w jego życiu osobistym. Czy w tych sformułowaniach mógłbym widzieć swoją drogę realizacji Przymierza z Bogiem? W ostatnim dniu oazy program ten ma być zaakceptowany wobec wspólnoty jako świadomie przyjęty program dalszej wspólnej drogi we wspólnocie deuterokatechumenalnej. Refleksja w ramach ostatniej wyprawy i modlitwy w Namiocie Spotkania ma być przygotowaniem do podjęcia decyzji".

Ks. Franciszek Blachnicki na wspomnianym nabożeństwie mówił w ten sposób: "Są to zasady, do których usiłujemy wdrażać was w ramach naszej formacji w Ruchu Światło-Życie, w oazach. Ten styl życia mamy realizować, tak aby przez duchowe ofiary przynosić chwałę Bogu, dawać świadectwo życia, życia nowego, tego, które Bogu przynosi chwałę. (...) Za chwilę zanim odnowimy w ten sposób jeszcze raz swoje przymierze z Bogiem, przyjmując świadomie zobowiązanie, najpierw wezwiemy Ducha Świętego. Potem niektórzy z was, wasi delegaci, odczytają poszczególne punkty „Drogowskazów Nowego Człowieka”, a my wszyscy po każdym punkcie powiemy: AMEN na znak, że świadomie przyjmujemy ten styl życia. Potem każdemu wręczę tekst „Drogowskazów”; każdy przyjmie świadomie, dobrowolnie ten tekst jako wyraz pragnienia wcielania go w życie".

Pytanie, jakie się w tym miejscu nasuwa, dotyczy realizacji tego punktu na oazach rodzin. Kręgi Domowego Kościoła nie realizują programu „Dziesięciu kroków ku dojrzałości chrześcijańskiej” wprowadzającego „Drogowskazy Nowego Człowieka”. Rodziło to pytanie, czy uczestnicy oaz rodzin mają przyjmować tekst, którego nie znają. Bo oczywiście można rozdać tekst „Drogowskazów” poprzedniego dnia i uczynić przedmiotem refleksji w Namiocie Spotkania, jednak nie zastąpi to całorocznego przygotowania obecnego w formacji deuterokatechumenalnej.

Na szczęście problem ten stopniowo będzie odchodził w przeszłość. Nowy „Drugi rok pracy Domowego Kościoła” oparty jest na „Drogowskazach Nowego Człowieka”. Wbrew nazwie (zachowanej w ramach tradycji) trwa on dwa lata i prowadzi poprzez kolejne Drogowskazy. Za jakiś czas nie będzie więc najmniejszej wątpliwości, że również rodziny na oazie II stopnia powinny stanąć przed decyzją przyjęcia Drogowskazów. Będzie to zgodne z zamiarem ks. Blachnickiego, który właściwie od początku szukał sposobu wprowadzenia Drogowskazów do formacji Domowego Kościoła.

Wróćmy do pytania postawionego na początku: czy na II stopniu trzeba przystąpić do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka? Dziewiąty Drogowskaz mówi o Nowej Kulturze z abstynencją jako jej świadectwem. Dla ks. Blachnickiego było oczywiste, że przyjęcie Drogowskazów wiąże się z wstąpieniem do KWC. Bezprzedmiotowe były dla niego dywagacje na temat: nie piję, ale do KWC nie chcę się włączyć.

Czy to jednak oznacza, że uczestnik II stopnia ma obowiązek włączenia się do Krucjaty? Oczywiście nie. Cały sens stawiania katechumenów przed decyzją polega przecież na tym, że decyzję podejmuje się dobrowolnie. Jeśli zaś decyzja ma być dobrowolna, to oznacza że można jej nie podjąć.

Co w takiej sytuacji? Co zrobić z uczestnikami, którzy nie zdecydowali się na przyjęcie Drogowskazów? Na pewno nie można przejść na tym do porządku dziennego i udać, że jest to sprawa nieistotna. To jest sprawa bardzo istotna - akceptacja zasad Ruchu, do którego się należy. Zarazem jednak - właśnie dlatego, że jest to sprawa ważna - trzeba uszanować to, że nie każdy jest gotowy taką decyzję podjąć od razu.

Takie właśnie jest myślenie w duchu katechumenatu. Cechuje je cierpliwość i szanowanie indywidualnej drogi dojrzewania do decyzji. Czas katechumenatu nie jest z góry określony, „Obrzędy chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych” wprost mówią: "Katechumenat czyli duszpasterskie przygotowanie katechumenów powinien trwać tak długo aż nawrócenie i wiara katechumenów nabiorą cech dojrzałości. Jeżeli zachodzi potrzeba, może to być nawet okres kilku lat" (n. 98).

W myśleniu katechumenalnym nie jest żadnym problemem - zarówno dla uczestnika formacji jak i dla moderatora czy animatora - że ktoś uznaje, iż do pewnych decyzji jeszcze nie dojrzał, że sprawę musi przemyśleć. Nie jest też problemem ponowne wyjeżdżanie na jakieś rekolekcje czy ponawianie elementów formacji.

Przeciwieństwem myślenia katechumenalnego jest „mentalność zaliczania”. Jeśli animatora czy moderatora cechuje taka mentalność, to może wywierać presję, by wszyscy uczestnicy rekolekcji podjęli określone decyzje (bo jak nie „to ci nie zaliczę”). „Mentalność zaliczania” może cechować również uczestników rekolekcji - wtedy za obrazę uznają propozycję ponownego wyjazdu na jakiś stopień.

W naszym prowadzeniu i przeżywaniu formacji powinniśmy przezwyciężać „mentalność zaliczania” i myśleć w duchu katechumenatu. W takim myśleniu będziemy z jednej strony poważnie traktować wszystkie wymagania, do których przyjęcia ma doprowadzać formacja rekolekcyjna, z drugiej zaś strony będziemy szanować indywidualną drogę dochodzenia do przyjęcia tych wymagań.