Ja nie mogę mu tego zrobić - stwierdził Adam po chwili rozmowy. To byłby koniec naszej przyjaźni. Ale jeżeli nadal będziemy się spotykać, to moje życie się rozsypie. Wiem, że powinienem to skończyć, ale szkoda mi tego wszystkiego co przeżyliśmy. Przecież wychowywaliśmy się razem od najmłodszych lat.
Mieszkaliśmy po sąsiedzku. Nasi rodzice znali się i przyjaźnili, więc nic dziwnego, że ja z Darkiem trzymaliśmy się razem. Pamiętam wspólne zabawy w piaskownicy, kiedy jeszcze byliśmy całkiem małymi szkrabami. Potem chodziliśmy razem do szkoły, oczywiście do jednej klasy. Siedzieliśmy, jak na przyjaciół przystało w jednej ławce. Mieliśmy wspólne zainteresowania, obaj kleiliśmy modele samolotów, i wspólne rozrywki - jeździliśmy na wyprawy rowerowe. Razem przeżywaliśmy swoje sukcesy i razem smuciliśmy się porażkami. Ja byłem zawsze lepszy z polskiego a Darek był typowym umysłem ścisłym, pomagaliśmy więc sobie w nauce i spędzaliśmy ze sobą bardzo wiele czasu.
Pod koniec podstawówki, jak większość chłopaków w tym wieku, zaczęliśmy się
„rozglądać się za dziewczynami”. To były szkolne „miłostki”, ale zastanawialiśmy się, jak to będzie z naszą przyjaźnią, gdy pojawią się w naszym życiu te prawdziwie i wielkie miłości. Czy one nie zmienią tej przyjaźni? Okazało się to już w szkole średniej, do której poszliśmy oczywiście razem - chociaż każdy na inny profil. Darek zakochał się „po uszy” w Ance ze swojej klasy, a mnie „wpadła w oko”, ze wzajemnością, Dorota, koleżanka Ani, którą poznałem na jakiejś prywatce. Szybko okazało się, że dziewczyny, które też były przyjaciółkami, wprawdzie krócej niż my, nie tylko nie zniszczyły naszej przyjaźni ale ją jeszcze bardziej scementowały, bo mieliśmy całe mnóstwo wspólnych spraw, przeżyć i celów.
Nasze szkolne drogi rozeszły się po maturze, bo Darek poszedł na Politechnikę a ja zdałem na filologię. I chociaż uczelnie były w dwóch różnych końcach miasta, a czas studencki uciekał jakoś dziwnie szybciej, to każdą wolniejszą chwilę przeżywaliśmy razem, ciesząc się z niej jak dzieci.
Potem był ślub Doroty i mój, na którym Darek był oczywiście świadkiem, wtedy jeszcze za swoją narzeczoną, Ewą - to jego druga „wielka miłość”. Potem myśmy świadkowali na ich ślubie, ciesząc się wzajemnie swoim szczęściem. Nawet wtedy, gdy zmieniliśmy mieszkanie spotykaliśmy się prawie w każdy weekend.
Czasem zastanawiałem się, czy to nie jest nienormalne, że przyjaźń miedzy dwoma facetami, bez żadnych głupich podtekstów, może trwać tak długo i cały czas może nas wzajemnie budować. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że najcięższą jej próbę mamy przed sobą.
Podczas któregoś letniego, grilowego wieczoru, zauważyłem, że Ewa zachowuje się jakoś dziwnie. To samo spostrzegła moja żona, która stwierdziła, że to pewnie „te ciężkie dni”. Przyjąłem to wytłumaczenie, w końcu kobiety znają się na tym lepiej. Ale za jakieś dwa tygodnie sytuacja się powtórzyła, i chociaż nie z własnego doświadczenia, to z książek wiem, że to nie powinno zdarzać się tak często. Darek zapytany, czy wie co się dzieje jakoś dziwnie zaczął „zamydlać”. Wyraźnie nie chciał o czymś mi powiedzieć. Pytałem jeszcze kilka razy ale odpowiedź była zawsze jakaś wymijająca. Pomyślałem, że nie powinienem się wtrącać. Od tamtego czasu spotykaliśmy się rzadziej. Darek tłumaczył, że nie mają czasu bo zajęcia, obowiązki (mieli już wtedy synka - Michałka) itp. Taki stan utrzymywał się dość długo, nie spotykaliśmy się, a jeżeli już to było jakoś inaczej. Miałem wrażenie, że coś przed nami ukrywają.
Kiedyś wybrałem się do Ewy i Darka bez zapowiedzi. Ewa nie za bardzo chciała mnie wpuścić do mieszkania, było widać, że moja wizyta nie jest jej na rękę. Okazało się, że Darek leżał w łóżku kompletnie zalany. Ewa płacząc przyznała, że to jego pijaństwo trwa już od dłuższego czasu, i że nie wie co dalej robić. Słuchałem i zastanawiałem się, jak mogłem tego nie zobaczyć wcześniej. Darek nie był abstynentem i przy okazji imprezy uczestniczył w toastach, ale na tym się kończyło, a ostatnio, przy naszych gilowych spotkaniach, ciągle mu było mało i zawsze szukał jeszcze jednego kieliszka. Trzeba było chłopakowi jakoś pomóc, przecież „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”.
Rozmawiałem więc, przekonywałem, dowiedziałem się przy okazji, że już dawno Darkowi nie układało się w pracy, nie mógł się dogadać z Ewą, a mały Michał zamiast go cieszyć, to denerwował. Szukał więc ucieczki w kieliszku. Zaczęliśmy się częściej spotykać, rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim i o niczym. Darek swoje smutki już rzadziej topił w kieliszku ale chciał, żebym mu towarzyszył. Czego się nie robi dla przyjaciela (jak wypijemy na pół, to on wypije połowę mniej - prosta kalkulacja). Przy kieliszku zawsze znalazł się jakieś temat i jakaś sprawa, którą koniecznie trzeba było omówić. Nawet nie zauważyłem, kiedy nie tylko mój przyjaciel Darek pił ale ja dotrzymywałem mu kroku, a czasem nawet byłem o jeden kieliszek dalej. Dorota mówiła: „Adam, ten Darek ściąga cię do bagna, on ci zniszczy życie i rozwali nasze małżeństwo”, a ja ciągle powtarzałem, żeby nie w ten sposób nie wyrażała się o moim przyjacielu.
Nie wiem jak to potoczyłoby się dalej, gdyby nie postawione przez moją żonę ultimatum - albo Darek, albo ja. Nie chciałem jej stracić. Nie chciałem też stracić przyjaciela. Podjąłem więc decyzje o swoim leczeniu. Zacząłem chodzić na grupę AA i proponowałem to Darkowi. Popukał się w czoło i powiedział, że jemu to nie potrzebne.
Ja wiem, że nie mogę spotykać się z ludźmi, którzy piją, bo oni są dla mnie zagrożeniem. Ale przecież Darek jest moim przyjacielem. Czy jeżeli się od niego odsunę, będę świnią? - zapytał Adam.
Męska przyjaźń jest twarda. Może czasem brakuje jej sentymentów i ckliwości ale bez wątpienia dzięki swojej konkretności może uniknąć wielu niedomówień
i „przyczajeń”. A w myśl tego, co mówi Św. Albert Wielki: „Istnieją dwie przyjaźnie fałszywe i jedna prawdziwa. Fałszywa przyjaźń opiera się na zyskach, które można z niej wyciągnąć. Jeszcze bardziej fałszywa jest przyjaźń, która szuka wyłącznie własnego zadowolenia i satysfakcji. Prawdziwa przyjaźń opiera się na tym, co jest dobre dla obydwu przyjaciół”, przyjaźń jest zawsze wymagająca i to owe wymagania stanowią o jej wartości. Ten, kto umie je stawiać i potrafi ich przestrzegać może być prawdziwym przyjacielem.
Czy Adam w imię prawdziwej, męskiej, twardej przyjaźni powinien odsunąć się od Darka?
P.S.
Zbieżność imion i faktów jest całkowicie przypadkowa.