Krucjata Wyzwolenia Człowieka

(134 -styczeń2005)

Przy pomocy trzystu mężów...

Ksiądz Blachnicki traktował Krucjatę Wyzwolenia Człowieka jako sprawdzian dojrzałości Ruchu. Rzeczywiście, bardzo konkretne wezwanie, jakie niesie ze sobą Krucjata, zmusza do jasnej odpowiedzi na zadawane pytanie, do jednoznacznej decyzji. Pytanie o dojrzałość dotyczy jednak nie tylko tych, którym się proponuje wstąpienie do Krucjaty. Również dla tych, którzy prowadzą formację — moderatorów i animatorów — Krucjata stanowi bolesną nieraz weryfikację. Uczy bowiem cierpliwości, nie domagania się od razu efektów. Bezlitośnie obnaża zapędy totalitarne — gdy ktoś wywiera presję, by wszyscy uczestnicy do KWC wstąpili. Zarazem też szczególnie niepokoi, gdy ktoś będący moderatorem lub animatorem do Krucjaty nie należy.
Chyba dobrze jest, że w formacji Ruchu istnieje Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Odbiera nam ona święty spokój, samozadowolenie z pozornych efektów. Wzywa do większej gorliwości, do naprawdę poważnego zaangażowania.