Ksiądz Blachnicki traktował Krucjatę Wyzwolenia Człowieka jako sprawdzian dojrzałości Ruchu. Rzeczywiście, bardzo konkretne wezwanie, jakie niesie ze sobą Krucjata, zmusza do jasnej odpowiedzi na zadawane pytanie, do jednoznacznej decyzji. Pytanie o dojrzałość dotyczy jednak nie tylko tych, którym się proponuje wstąpienie do Krucjaty. Również dla tych, którzy prowadzą formację — moderatorów i animatorów — Krucjata stanowi bolesną nieraz weryfikację. Uczy bowiem cierpliwości, nie domagania się od razu efektów. Bezlitośnie obnaża zapędy totalitarne — gdy ktoś wywiera presję, by wszyscy uczestnicy do KWC wstąpili. Zarazem też szczególnie niepokoi, gdy ktoś będący moderatorem lub animatorem do Krucjaty nie należy.
Chyba dobrze jest, że w formacji Ruchu istnieje Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Odbiera nam ona święty spokój, samozadowolenie z pozornych efektów. Wzywa do większej gorliwości, do naprawdę poważnego zaangażowania.