Wolni i wyzwalający
(227 -czerwiec -sierpień2019)
z cyklu "Szkoła modlitwy"
Prośba o chleb
Magdalena Trybus
Youcat nr 522
Co znaczy „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”?
Prośba o nasz chleb codzienny to prośba ludzi, którzy oczekują wszystkiego od dobrego Ojca w niebie, to prośba o niezbędne do życia dobra materialne i duchowe. Żaden chrześcijanin nie powinien wypowiadać tej prośby, nie myśląc jednocześnie o swojej realnej odpowiedzialności za tych na świecie, którym brakuje rzeczy najpotrzebniejszych do życia.
Zwrot chleb powszedni z Modlitwy Pańskiej brzmi dla naszych uszu dość prosto i nieskomplikowanie, można nawet powiedzieć powszednio. Jednak wejdźmy w głąb tego, czego próbuje nauczyć Pan Jezus swoich uczniów (i nas) przez tę prośbę. W oryginale na oznaczenie słowa „powszedni” użyto greckiego słowa epiousios, o którym starożytny teolog Orygenes mówi, że utworzyli je ewangeliści, ponieważ nigdzie indziej w grece nie pojawia się. Według jednej z dwóch interpretacji znaczenia tego określenia słowo epiousios oznacza „to, co konieczne do życia”. Zatem prośba ta brzmiałaby: „Daj nam dziś chleba, którego potrzebujemy do życia”.
Takie sformułowanie uświadamia nam, że mamy w niebie dobrego Ojca, który chce troszczyć się o swoje dzieci. Świadectwa Starego Testamentu i życie Jezusa pokazują właśnie takiego Boga. Podczas wędrówki Izraelitów przez pustynię Bóg karmi swój lud manną, przepiórkami, daje wodę do picia. Jezus rozmnaża dwukrotnie chleb dla głodnych tłumów, uczy o liliach i ptakach, o które dba Stwórca (Mt 6, 24-34), naucza o ojcu dającym to, co dobre swoim dzieciom (Łk 11, 9-13). To wydarzenia i nauczanie, które uczniowie widzieli i sami je słyszeli. Zostawiając nam w modlitwie Ojcze nasz prośbę o chleb na dziś, Pan Jezus chce by naszą świadomość ożywiała nieustannie wiara, że nasze życie jest w rękach niebieskiego Taty – On da nam codziennie to, co będzie konieczne, nie musimy się martwić.
Jednocześnie owa prośba, jak pisze papież Benedykt XVI, „przeciwstawia się pokusie naszej pychy zapewniania sobie życia wyłącznie własnymi siłami”. Nie jest oczywistym fakt, że każdego dnia na śniadanie czy kolację na naszym stole pojawia się chleb. W mentalności człowieka funkcjonuje często przyzwyczajenie lub przekonanie, że dzięki swojej pracy i zapobiegliwości może mieć i jeść do syta czego tylko zapragnie. Żyjąc w kulturze konsumpcyjnej i wszechobecnym kulcie techniki coraz mniej rozumiemy, że jeśli Bóg nie da dobrej ziemi i właściwej pogody, zboże nie urośnie lub będą marne zbiory. „Pycha ta jest brutalna i zimna, a w ostatecznym rozrachunku niszczy ziemię” – kontynuuje papież. W swojej pysze człowiek nie czyni sobie ziemi poddanej zgodnie z zamysłem Bożym, ale w sposób rabunkowy ją eksploatuje i niszczy jej piękno – obraz swojego Stwórcy. Czy mamy świadomość, że takie postępowanie wobec naszej planety stoi w sprzeczności z tą prośbą modlitwy Pańskiej? „Inaczej być nie może, ponieważ przeciwstawia się ona (ta pycha) prawdzie, zgodnie z którą my, ludzie, mamy przekraczać siebie samych jedynie przez otwieranie się na Boga” – kończy tę myśl papież emeryt.
Otwieranie się na Boga to nic innego jak postawa ubóstwa, oczekująca z pokorą i wdzięcznością na wszystko, co przychodzi z ręki dobrego Ojca. Jest piękny komentarz świętego Cypriana do tej modlitwy: „Kto prosi o chleb na dzisiaj, jest ubogi. Modlitwa ta zakłada ubóstwo uczniów. Zakłada ludzi, którzy kierując się swoją wiarą zrezygnowali ze świata, z jego bogactw i przepychu i proszą tylko o rzeczy niezbędne do życia. (…) W Kościele zawsze muszą być ludzie, którzy wszystko pozostawiają, ażeby naśladować Pana. Ludzie, którzy się zdają całkowicie na Boga, na Jego dobroć, która nas karmi. A więc ludzie dający w ten sposób znak swej wiary, który budzi nas z naszej bezmyślności i słabości wiary”. Radosne i wdzięczne poprzestawanie na tym, co wystarcza do skromnego życia jest więc stylem pielgrzymowania uczniów Jezusa na tym świecie, radykalnym naśladowaniem Jezusa ubogiego. Może w ten sposób stać się dla przejedzonego świata znakiem zapytania, ościeniem twórczego niepokoju do zmiany życia. Bóg uwielbia okazywać swoją moc właśnie przez to, co małe, słabe i ubogie.
„To ubóstwo praktykowane wyłącznie ze względu na Boga i na Jego królestwo jest jednocześnie także aktem solidarności z ubogimi tego świata; w historii przyczynia się on do pojawiania się nowych wartości i do gotowości służenia i angażowania się dla dobra innych” – pisze dalej w swoim komentarzu do Modlitwy Pańskiej papież Benedykt. Zaimek nasz uzmysławia nam, że nie prosimy Ojca w niebie tylko dla nas o chleb na dziś, ale też dla tych, którym z jakiegokolwiek powodu go brakuje.
Pojawia się jednak pytanie: jeśli Bóg troszczy się o swoje stworzenie, to dlaczego są ci, którzy cierpią niedostatek? To jest niesamowita tajemnica Bożej mądrości, że chce On podzielić się z człowiekiem swoją troskliwą hojnością. Zaprasza nas, byśmy korzystając z Jego darów, obdarowali tych, którym niedostaje. Sam Jezus w pewnym momencie kazał apostołom nakarmić tłumy słuchające Jego nauczania: „Wy dajcie im jeść” (Mk 6, 37). Z tego co mam, zawsze mogę obdarować innych. Prośba o chleb powszedni to też wezwanie do dzielenia się z potrzebującymi braćmi swoim obdarowaniem, które mam od Ojca. Wypowiadana ze świadomością przesłania które niesie, prośba o chleb powszedni ma moc popchnąć mnie w kierunku zaangażowania się w opcję na rzecz tych, którzy nie mają środków do godnego życia. W ten sposób mamy możliwość budowania więzi, okazywania gestów solidarności i miłości, wychodzenia ze swojego świata w pełni zaspokojonego ego. Święty Jan Chryzostom podkreśla, „że każdy kęs chleba w pewnym sensie stanowi kęs chleba należącego do wszystkich – chleba świata". To droga budowania Królestwa Boga, o przyjście którego modlimy się właśnie tą modlitwą.
Ojcowie Kościoła w słowach powszedni i nasz widzą jeszcze drugie znaczenie, bardziej z przestrzeni ducha, choć nierozdzielnie związane z tym dotyczącym ciała. Jakie?... Zapraszam do lektury następnego odcinka. :)