Na podstawie doświadczeń mojej Babci, Mamy i moich można opisać prawie sto lat przemian jakie zaszły w pracy kobiet
Kwestia pracy kobiet jest niezwykle złożona. Można by o niej pisać odnosząc się do wielu dziedzin życia i nauki – historii, socjologii, gospodarki, psychologii i wielu, wielu innych. Powstają niezliczone pytania – co właściwie rozumiemy pod pojęciem pracy – czy przychodzi nam na myśl aktywność zawodowa, czy pojmujemy ją szerzej, zaliczając również obowiązki domowe; czy wychowanie dzieci też jest pracą, czy można dostawać za to pieniądze, np. od państwa? Czyli: jaka jest różnica między powołaniem a pracą? Dlaczego jest tak, że pewne zawody, zadania, misje życiowe są przeznaczone bardziej dla kobiet a inne dla mężczyzn? Co determinuje te postrzegania – historia, ewolucja władza, społeczeństwo, religia? Co jest moim wyborem, a co jest mi narzucone?
Pytań jest mnóstwo, a odpowiedzi skrajnie różne, zależne od przeżytych doświadczeń, wykształcenia, sytuacji materialnej, stanu cywilnego, itp. Ileż burzliwych polemik, sporów i kłótni dotyczy właśnie pracy kobiet. I tak naprawdę nigdy nie dojdzie do mówienia jednym głosem, rozbieżności – i to poważne – będą zawsze.
Rozmyślając nad tym tematem zdałam sobie sprawę z niezwykłego i chyba rzadko spotykanego faktu – na podstawie doświadczeń mojej Babci, Mamy i moich można opisać prawie sto lat przemian jakie zaszły w tej kwestii. Moja Babcia urodziła się w roku 1904, Mama w 1948, a ja w 1982. W okres ten wpisują się rewolucyjne wręcz przemiany, a na podstawie naszych przeżyć można podejść do zagadnienia pracy kobiet z punktu widzenia tak zwanego „zwykłego człowieka”.
Moja Babcia mieszkała na wsi w centralnej Polsce. Dopiero w latach pięćdziesiątych doprowadzono tam prąd. Po latach Babcia podkreślała, o ile łatwiejsze jest życie gdy „pomagają” zdobycze techniki, ile czasu można dzięki nim zaoszczędzić. Rozwój przemysłu był jednym z determinantów łatwiejszego dostępu kobiet do pracy zawodowej. Kobiety zaczęły mieć więcej czasu, znajdowały zatrudnienie w nowopowstających fabrykach. Część obowiązku opieki nad dzieckiem przejęła szkoła, rozwijała się pomoc społeczna i medyczna. Życie Babci Eugenii nie zostało jednak szybko dotknięte przez te przemiany – musiała zajmować się ósemką dzieci, gospodarstwem. Pracowała bardzo ciężko – wspominała, ile czasu i energii trzeba było wtedy włożyć chociażby w przygotowanie jedzenia – wypiek chleba, lepienie pierogów, wyrób serów, masła. Ileż było pracy przy zwierzętach, w polu. A do tego jeszcze cerowanie, pranie, farbowanie tkanin, robienie na drutach. I dbałość oraz troska o dzieci – by wyrosły na dobrych ludzi. Babcia była osobą bardzo mądrą i inteligentną, choć nie ukończyła żadnych fakultetów, nie miała posady i zawodu. Ale pracowała całe życie. Czy zastanawiała się, dlaczego taki właśnie jest jej los? Czy buntowała się, rozmyślała nad tym, że mogłaby wybrać inne życie? Myślę że nie – ludzie wtedy mieli swój ustalony porządek, rzadko zastanawiali się czy narzucony, czy z wyboru.
Babcia umarła w latach osiemdziesiątych w diametralnie innej rzeczywistości. Jednak jej życie, jej praca to wspaniałe świadectwo wiary i mądrości – wychowała siódemkę dzieci (jedna dziewczynka zmarła w dzieciństwie), z których każde mogło wybierać jaką drogą pójdzie. I moja Mama – tak jak jej dwie starsze siostry, wyjechała na studia. Jej losy tak się potoczyły, że zamieszkała w dużym mieście, w zupełnie nowym środowisku. Czas jej nauki i czas zakładania rodziny przypada na przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jak wspomina Mama – nikomu nie przyszłoby nawet do głowy by kobieta po studiach mogła robić coś innego (wychowywać dzieci, prowadzić dom lub gospodarstwo) niż pracować zawodowo. Mama rozpoczęła pracę w zawodzie, jednak jak sama przyznaje – nigdy tej pracy nie lubiła. I tak się złożyło, również na skutek przewlekłej choroby, że treścią jej życia stało się wychowanie nas – szóstki jej dzieci. Nie musiała oczywiście pracować aż tak ciężko jak Babcia – pralki, lodówki, sklepy sto metrów od domu ułatwiają przecież życie i pozwalają zaoszczędzić czas, który Mama wykorzystywała i wykorzystuje na udzielanie się w społeczności lokalnej, zdobywanie nowych umiejętności pomocnych w codziennym życiu. I choć niejeden dziwi się, że wykształcona kobieta prowadzi dom, Mama – jak sama mówi – nie żałuje swojego wyboru.
I na końcu ja – rocznik’82. Zawsze wiedziałam, że skończę studia, znajdę pracę i założę rodzinę. Być może kiedyś zastanawiałam się nad tym, czy mogłabym zająć się tylko prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci, ale szybko doszłam do wniosku, że tak jak moja Babcia nie mogła sobie pozwolić by być np. nauczycielką czy naukowcem, tak mi niezwykle trudno byłoby nie pracować zawodowo. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest najczęściej obawa o brak wystarczających środków do życia, a słowo „wystarczających” przez te opisywane przeze mnie sto lat znacząco zmieniło swój zakres – moja Babcia i jej współcześni dbali o to by mieć co jeść, gdzie mieszkać i by być ubranym, w naszych czasach wydajemy pieniądze na żywność, która nie jest nam niezbędna, na domy i mieszkania o wiele dla nas za duże, na ubrania, które nie koniecznie muszą dawać ciepło, ale ważne że są ładne, na podróże, dokształcanie się. Rozwój nauki i techniki, zmiana mentalności sprawiły, że ciężko nam nie wpisywać się w ten trend. Jednak trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach, jeśli chce się łączyć pracę zawodową z prowadzeniem domu, można korzystać z pomocy niań i pomocy domowych, coraz lepszych przedszkoli i żłobków, pracować za pośrednictwem Internetu. Coraz rzadziej dziwi kobieta, która rezygnuje z macierzyństwa, a której życie wypełnia praca zawodowa. Czy można stwierdzić, czy wybór takiego życia jest zły czy dobry? Chyba nikt nie może tego oceniać, podstawy wszelkich wyborów są przecież bardzo złożone. I niezależnie od tego jaki rodzaj pracy kobieta wybiera, to ważne jest by zawsze pamiętać o słowach bł. Matki Teresy z Kalkuty:
Poświęcenie, które najbardziej cieszy Boga, to codzienne, z pełną świadomością, wypełnienie swych zadań dobrą pracą dla społeczności, w której żyjemy – taka postawa może zapewnić pokój na ziemi.