Wokół początków życia
(219 -styczeń -luty2018)
z cyklu "Czego uczy nas Tora?"
Podstęp Rebeki
Karol Madaj
Izaak szykował się na śmierć. Bóg często uprzedzał o niej swoich wybrańców (Lb 20, 26; Pwt 31, 14). Izaak jednak nie wiedział, kiedy dokładnie nastąpi jego koniec (w. 2). Matthew Henry zauważa, że w chwili śmierci dobrze jest być tak przygotowanym, by nie mieć nic innego do zrobienia poza samym umieraniem. Zaznacza też, że po opisanych wydarzeniach Izaak żył jeszcze 40 lat, więc niech nikt nie myśli, że przygotowanie się na śmierć może ją przyspieszyć.
Choć Izaak był dotknięty małżeństwami Ezawa z Kananejkami (26, 34n), to jednak nie przestał go faworyzować. Zdaniem komentatorów Izaak chcąc pobłogosławić Ezawa nie brał pod uwagę ani zachowania Ezawa, ani planu Bożego. Zamierzenie Izaaka, choć zgodne z tradycją, było sprzeczne nie tylko z pragnieniami Rebeki, ale i z wolą Boga. Bóg często wybiera innych ludzi niż Nam się wydaje, że powinien wybrać (1 Sm 16, 7). Przed wypowiedzeniem błogosławieństwa Izaak chciał być najedzony. Zdaniem rabinów duch proroczy może spocząć tylko na kimś, kto jest w stanie radości, co zakłada zaspokojenie wszystkich potrzeb człowieka. Izaak poprosił Ezawa o przygotowanie mu ukochanej potrawy z upolowanej zwierzyny (w 3n). Widzimy, że apetyt Izaaka był silniejszy niż jego osobista teologia. Słowo „kocham” odnoszące się do potrawy (w. 4) sugeruje jak bardzo był przywiązany do przyjemności podniebienia. Po raz kolejny w historii Jakuba i Ezawa Tora przestrzega przed zbytnim uleganiem zachciankom podniebienia i zaspokajania apetytu za wszelką cenę.
Autor natchniony nie ujawnia motywacji Rebeki. Komentatorzy twierdzą, że kierowała się usłyszaną przed porodem proroctwem, według którego starszy z braci będzie służył młodszemu (25, 11). Teraz nie mogła znieść myśli, że Izaak chce działać przeciwko wyroczni. Warto zauważyć, że w tej opowieści Jakub jest nazywany „jej synem” (w. 6) a Ezaw „jego synem” (w. 5). Używając tych określeń, autor chciał zwrócić uwagę na głęboki podział w tej rodzinie. Snując swoją intrygę, Rebeka przewidziała, że Jakuba trzeba będzie przekonywać do udziału w oszustwie. To dlatego zmieniła nieco przytaczane słowa Izaaka (w. 7), po czym – wyczuwając niechęć Jakuba do jej planu – odwołała się do matczynego autorytetu: „słuchaj mego polecenia” (w. 8). Nie licząc też na kulinarne umiejętności syna, wszystko przygotowała sama (w. 9).
Plan Rebeki (w. 10) wprawił Jakuba w zakłopotanie. Miał posłuchać rozkazu matki czy woli ojca? W patriarchalnym społeczeństwie było oczywiste, komu Jakub powinien być posłuszny. Jakub wyraził swoje obawy (w. 11n). Słusznie lękał się przekleństwa. Tora zawiera przecież klątwę na tego, kto wprowadza w błąd ślepca (Pwt 27, 18). Rebeka wzięła na siebie ewentualne konsekwencje (w. 13). Jej gotowość w tym względzie wydaje się być czysto hipotetyczna. Skoro błogosławieństwa nie dało się przekazać Ezawowi, choć było do niego kierowane (w. 37), to podobnie byłoby z przekleństwem. Ostatecznie Rebeka rozkazała synowi „idź i przynieś”, co wskazuje na jej stanowczą postawę (w. 13).
Jakubowe wypełnienie polecenia zostało opisane trzema hebrajskimi słowami. „Poszedł, wziął i przyniósł” (w. 14). Ciekawe, że nie ma tu odniesień do biegania i pośpiechu, które zwykle występują w podobnych sytuacjach (18, 6). Zdaniem komentatorów sugeruje to brak entuzjazmu dla planu Rebeki. Ostatecznie Jakub – zaopatrzony przez matkę w potrawę przypominającą do złudzenia ulubione ojcowskie danie, szaty Ezawa oraz dodatkowe skóry koźląt na rękach i szyi (Ezaw musiał być prawdziwie włochaty) – wszedł do namiotu ojca. Izaak był nie tylko ślepy, zawodził go także umysł oraz zmysł dotyku. Jakub zaczął prostym „Ojcze mój” (w. 18) – zdaniem rabinów, uczynił tak, bo gdyby już wtedy został rozpoznany, to udawałby, że tylko odwiedza ojca. Potem nastąpiło pierwsze kłamstwo „Jestem Ezaw” (w. 19). Na kolejne pytanie Izaaka odpowiadał, powołując się na Boga, czym zgrzeszył jeszcze bardziej (w. 20). Zdaniem Rasziego dopiero wtedy Izaak stał się podejrzliwy, bo mówienie o Bogu nie było w zwyczaju Ezawa. Ogarnięty wątpliwościami kazał Jakubowi się zbliżyć (w. 21). Komentatorzy zwracają uwagę, że Jakub, który wcześniej się wahał, potem cały oddał się intrydze. John Wesley zauważa w tym miejscu, że kłamstwa szybko się uczy: Jakub początkowo miał duże opory przed oszukiwaniem ojca, z czasem kłamał jak z nut, posuwając się nawet do przyzywania imienia Bożego i fałszywego pocałunku (w. 27). Czy to miał być sprawiedliwy Izrael? Tora uczy nas tu, by ten, kto stoi baczy, aby nie upadł (porównaj 1 Kor 10, 12). Nawet Boży wybrańcy czasem upadają w praktykowaniu tych cnót, z których są najbardziej znani.