Był człowiek, który w posługę wprowadzał samego św. Pawła
Św. Paweł – apostoł narodów, jedna z najdynamiczniejszych postaci pierwszego Kościoła. Jako założyciel wielu wspólnot chrześcijańskich św. Paweł musiał nie raz mierzyć się z zadaniem wyszukiwania osób odpowiedzialnych i wprowadzania ich w posługę. W Dziejach Apostolskich i listach św. Pawła wymienia się około czterdziestu osób, które były jego uczniami czy współpracownikami.
Był jednak człowiek, który w posługę wprowadzał samego św. Pawła. Nie myślę tutaj bynajmniej o samym głoszeniu Ewangelii – do tego wezwany jest każdy chrześcijanin i nie potrzebuje ani niczyjej zgody ani specjalnego posłania. Św. Paweł jednak nie tylko dzielił się swą wiarą w Jezusa. On pełnił konkretne posługi w Kościele i w imieniu Kościoła. Bardzo istotną rolę w podejmowaniu tych posług odegrał Barnaba. Chciałbym więc bliżej przyjrzeć się Barnabie, spróbować zobaczyć, jakim był człowiekiem. Na pewno na to, że udało mu się wypromować takiego apostoła jak św. Paweł wpłynęły również cechy jego osobowości i przyjęte przezeń zasady postępowania.
Barnaba pojawia się pierwszy raz w Dziejach Apostolskich w zdaniu kończącym drugi opis życia pierwszej wspólnoty: „Józef, nazwany przez Apostołów Barnabas, to znaczy «Syn Pocieszenia», lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp Apostołów” (Dz 4,36-37).
Dowiadujemy się z tego zdania, że Barnaba pochodził z Cypru, że był lewitą czyli pełniącym pewne posługi o charakterze podobnym do urzędowego kapłaństwa. Posiadał ziemię, ale nie wiadomo, czy była to ziemia położona na Cyprze czy też w Palestynie oraz jak wielki miała obszar. Wzmianka o jej sprzedaży wskazuje, że stawszy się chrześcijaninem całkowicie zawierzył Jezusowi, trzeba jednak zauważyć, że była to wśród pierwszych chrześcijan praktyka powszechna: „Właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów” (Dz 4,34-35).
Z innych tekstów Nowego Testamentu wiadomo, że Barnaba był kuzynem Jana zwanego Markiem (Kol 4,10), którego matka miała dom w Jerozolimie (Dz 12,12), utożsamianego z autorem drugiej Ewangelii.
Barnaba należąc do Kościoła jerozolimskiego musiał zetknąć się z działalnością Szawła, prześladowcy chrześcijan – co nie znaczy, że spotkał go osobiście. Pierwsze osobiste spotkanie nastąpiło dopiero, gdy Paweł przybył do Jerozolimy pierwszy raz po swoim nawróceniu.
Od nawrócenia minęły wówczas trzy lata (Ga 1,18). Wcześniej Paweł przebywał w Damaszku, wyjeżdżając z niego jedynie do Arabii (Ga 1,17). Pobyt w Damaszku był czasem intensywnego dawania świadectwa o Jezusie (Dz 9,20.22). Dzieje Apostolskie nie wspominają jednak o żadnych sukcesach św. Pawła w ewangelizacji, mówią natomiast że jego działalność wprowadzała zamieszanie w środowisku żydowskim – do tego stopnia, że zaczęto nastawać na jego życie (Dz 9,22-23). W rezultacie św. Paweł w dość efektowny sposób – spuszczony w koszu z muru miejskiego – opuścił Damaszek i udał się do Jerozolimy.
Kościół jerozolimski jednak nie przyjął św. Pawła z otwartymi ramionami. Pamiętano jego działalność prześladowcy. „Kiedy przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem” (Dz 9,26). W tym właśnie miejscu pojawia się Barnaba: „Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze [Szaweł] ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa. Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie” (Dz 9,26-27).
Ta sytuacja budzi zastanowienie. Czyżby do Jerozolimy nie dotarła wiadomość o nawróceniu Szawła? Przecież Szaweł rozwinął prześladowania chrześcijan na taką skalę (Dz 8,3; 9,1), że sam jego wyjazd do Damaszku musiano przyjąć z ulgą, choć zarazem z obawą o los współbraci w tym mieście. Niemożliwe więc, by wspólnota chrześcijańska w Jerozolimie nie chciała się dowiedzieć o skutkach przybycia prześladowcy do Damaszku. Przepływ informacji między wspólnotami istniał – chrześcijanie w Damaszku wiedzieli przecież o niszczycielskiej działalności Szawła (Dz 9,13-14). Tym bardziej więc na pewno podzielono się radosną informacją o jego nawróceniu. Wiedział o tym przecież Barnaba, trudno uwierzyć, by nie wiedzieli inni.
Można przypuszczać, że jerozolimscy chrześcijanie słyszeli o nawróceniu Szawła, nie chcieli jednak mieć z nim nic wspólnego. Nie jest łatwo przyjąć do wspólnoty niedawnego prześladowcę. Owszem, cieszymy się, że się nawrócił, cieszymy się, że już nas nie prześladuje, ale uznać w nim brata? Co to, to nie. Barnaba jawi się więc tutaj jako człowiek, który potrafi uwierzyć w nawrócenie i to z wszystkimi konsekwencjami – przygarnięciem niedawnego grzesznika i potraktowaniem go jako pełnoprawnego członka wspólnoty. Warto przy tym zauważyć, że działanie, jakie podejmuje Barnaba jest przemyślane – nie zajmuje się osobistym przekonywaniem szeregowych chrześcijan, tylko uderza do apostołów. Autorytet apostołów był wówczas wystarczający, by chrześcijanie zaakceptowali Pawła.
Paweł nie objął wtedy żadnej funkcji w Kościele, jednak to przygarnięcie przez Barnabę było pierwszym krokiem do jego późniejszej działalności. Kto wie, co by się stało, gdyby spotkał się z odrzuceniem. Może pozostałby samotnym głosicielem Jezusa tworząc swój własny Kościół? A może zniechęciłby się do wszystkiego i utrzymał wprawdzie wiarę w Jezusa, jednak nie widziałby sensu głoszenia Ewangelii? Na szczęście – dzięki postawie Barnaby – takie rozważania to czyste spekulacje.
Pobyt św. Pawła w Jerozolimie nie trwa długo, zaledwie kilkanaście dni (Ga 1,18). Powtarza się sytuacja z Damaszku – naraża się Żydom, którzy usiłują go zgładzić (Dz 9,29). „Bracia jednak dowiedzieli się o tym, odprowadzili go do Cezarei i wysłali do Tarsu” (Dz 9,30).
Paweł wraca więc do miejsca swego pochodzenia. Nic nie wiadomo o jego działalności w tym czasie , ani nie wiadomo, jak długo tam przebywał. Z tego miasta w każdym razie nie musi już uciekać. Czy wynika to z tego, że zaprzestał głoszenia Ewangelii? Nie wiadomo. Nie wiadomo jednak również nic o nawróconych chrześcijanach ani o tym, by dzięki św. Pawłowi powstały jakieś wspólnoty. Można powiedzieć, że w tym momencie św. Paweł schodzi ze sceny Dziejów Apostolskich.
To, że na nią jednak powróci zawdzięcza Barnabie. Dla Barnaby wkrótce potem skończył się bowiem czas pobytu w Jerozolimie a zaczął okres intensywnej działalności.
Przyczyną była wspólnota chrześcijańska w Antiochii. Założyli ją uciekinierzy z Jerozolimy: „Ci, których rozproszyło prześladowanie, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, głosząc słowo samym tylko Żydom. Niektórzy z nich pochodzili z Cypru i z Cyreny. Oni to po przybyciu do Antiochii przemawiali też do Greków i opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana” (Dz 11,19-21).
Kościół w Antiochii powstał więc spontanicznie i oddolnie – był owocem głoszenia słowa Bożego podczas ucieczki. „Wieść o tym doszła do uszu Kościoła w Jerozolimie. Wysłano do Antiochii Barnabę” (Dz 11,22).
Misja Barnaby wcale nie musiała być łatwa. Był przecież swego rodzaju „wizytatorem”, a wiadomo jak traktuje się wszelkie wizytacje. Chrześcijanie z Antiochii mogli zareagować różnie. Mogli potraktować przyjazd Barnaby jako wyraz troski Kościoła w Jerozolimie i znak jedności, ale mogli też poczuć się urażeni – oto wśród prześladowań założyli dużą wspólnotę a nasyła im się kontrolę. Być może apostołowie przewidując rozmaite możliwe reakcje wysłali właśnie Barnabę – pochodził przecież z Cypru, z którego również pochodzili założyciele Kościoła w Antiochii, mógł mieć więc w tym gronie znajomych.
Misja Barnaby przebiegła w każdym razie bez żadnych zakłóceń. Na pewno wynikało to z otwartej postawy chrześcijan w Antiochii, autor Dziejów Apostolskich podkreśla jednak zachowanie Barnaby: „Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski Bożej, ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali przy Panu” (Dz 11,23). Reakcja Barnaby nie była chyba jednak taka oczywista, skoro następne zdanie stara się wytłumaczyć, skąd się ona wzięła: „Był bowiem człowiekiem dobrym i pełnym Ducha Świętego i wiary” (Dz 11,24).
Mamy więc jedyną charakterystykę Barnaby wprost. Określenie „dobry” dotyczy zasad moralnych, którymi w życiu Barnaba się kierował. Użyte jest tu słowo agathos – dobry, wartościowy, nienaganny. Określenie „pełen Ducha Świętego” używane jest w Biblii w odniesieniu do postaci nieprzeciętnych, o wielkim sercu i umyśle np. Matki Bożej (Łk 1,35), Elżbiety (Łk 1,41), Zachariasza (Łk 1,67), Symeona (Łk 2,25). Pełnia wiary oznacza poddanie się woli Bożej, zaufanie Mu.
Spotkanie Barnaby z chrześcijanami w Antiochii przyniosło natychmiastowe owoce. „Pozyskano wtedy wielką liczbę [wiernych] dla Pana” (Dz 11,24). Warto zauważyć, że była to już druga taka sytuacja w krótkiej historii tej wspólnoty. Przecież właśnie to, że „wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana” (Dz 11,21) spowodowało wysłanie Barnaby do Antiochii. Jeśli więc byłoby tak, że antiocheńscy chrześcijanie uznaliby za wystarczający spektakularny sukces ewangelizacyjny, Pan Bóg pokazał im, że ma dla nich plan jeszcze bardziej spektakularny. Wystarczyło przyjąć wysłannika z Jerozolimy.
W tym miejscu wraca na scenę św. Paweł. [Barnaba] „udał się do Tarsu, aby odszukać Szawła. A kiedy [go] znalazł, przyprowadził do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi” (Dz 11,25).
To jest ten moment, kiedy Paweł otrzymuje posługę w Kościele. Co ciekawe, ta jego pierwsza posługa wcale nie ma charakteru misyjnego. Gdybyśmy chcieli opisać ją dzisiejszym językiem, Paweł był katechetą, nie zaś ewangelizatorem.
Posługę powierza mu Barnaba. Barnaba bowiem wszedł tak gładko w Kościół w Antiochii, że został jego przywódcą (Dz 13,1).
Barnaba powołując Pawła okazuje się człowiekiem odważnym, niebojącym się potencjalnych trudności. Mógł przecież obawiać się negatywnych reakcji wierzących na dawnego prześladowcę. Kościół w Antiochii składał się wprawdzie w większości z nowych chrześcijan, założony został jednak przez uciekinierów przed prześladowaniem prowadzonym przez Szawła. Barnaba mógł obawiać się również powtórki sytuacji z Damaszku i Jerozolimy – wejścia w konflikt z Żydami i konieczności kolejnej ucieczki. Mimo tego zaryzykował. Problemów ze współwyznawcami, jak się wydaje, nie było – Paweł został jednym z przywódców Kościoła (Dz 13,1). Brak również jakichkolwiek informacji, by działalność św. Pawła ściągała nań jakiekolwiek prześladowania z zewnątrz. Co prawda, Dzieje Apostolskie nie wspominają o żadnych polemikach z Żydami. Być może na tym polegał plan Barnaby – wykorzystać zapał Pawła i jego umiejętności do głoszenia dla chrześcijan i tym samym dać mu możliwość pewnego „przetarcia” przed ponownym wyjściem na zewnątrz. Jeśli faktycznie tak było, Barnaba potrafił docenić i właściwie ukierunkować ujawnione już umiejętności Pawła.
Kolejne zadanie zostaje powierzone już wspólnie Barnabie i Pawłowi. Powierza je cała wspólnota: „Rzekł Duch Święty: «Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem». Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich” (Dz 13,2-3).
Ta misja pokazuje kolejne cechy Barnaby. Dotąd mógł uważać Pawła niejako za swego podopiecznego, za człowieka którego wprowadza w Kościół. Tutaj zostają wysłani razem, niejako na równi. Co więcej, z biegiem czasu okazuje się, że to Paweł zaczyna odgrywać pierwszoplanową rolę. On głównie przemawia, on uzdrawia i czyni cuda. Ma to swoje odbicie nawet w kolejności wymieniania apostołów. Początkowe „Barnaba i Szaweł” (Dz 13,2.7) zostaje zastąpione przez „Paweł i Barnaba” (Dz 13,46.50). Barnaba całkowicie akceptuje tę zamianę ról, zgodnie współpracuje z Pawłem nie tylko w czasie tej wyprawy, ale również później, podczas rozwiązywania sporu o obrzezanie. Widać więc, że Barnaba nie jest przywiązany do swojej pierwszoplanowej roli, potrafi oddać ją, przekazać komuś innemu. Niby to powinno być oczywiste, ale jak dobrze wiemy, nie zawsze jest.
Człowiek, który potrafi uwierzyć w nawrócenie, przygarnąć grzesznika i potraktować go jako pełnoprawnego członka wspólnoty, podejmujący działania przemyślane i skuteczne, dobry, pełen Ducha Świętego i wiary, odważny, niebojący się trudności, potrafiący docenić umiejętności drugiego i właściwie je ukierunkować, potrafiący oddać kierowniczą rolę innej osobie – takie cechy Barnaby pokazują Dzieje Apostolskie. Takie cechy miał człowiek, który otworzył św. Pawłowi drogę do działania w Kościele i tym samym pośrednio przyczynił się do ogromnej przemiany Kościoła i świata.
Mimo tych wszystkich pięknych cech Barnaba nie był jednak człowiekiem idealnym. W czasie pobytu w Antiochii miała miejsce sytuacja, w której Barnaba zachował się nieszczerze wobec chrześcijan pochodzących z pogaństwa (idąc zresztą za przykładem św. Piotra). „wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę” – pisze z niejakim zdumieniem św. Paweł (Ga 2,13).
O wadach Barnaby (a także Pawła) świadczy też zakończenie ich współpracy. U progu drugiej wyprawy misyjnej pokłócili się o udział w niej Jana zwanego Markiem. „Doszło do ostrego starcia, tak że się rozdzielili: Barnaba zabrał Marka i popłynął na Cypr, a Paweł dobrał sobie za towarzysza Sylasa i wyszedł polecony przez braci łasce Pana. Przechodził przez Syrię i Cylicję umacniając miejscowe Kościoły” (Dz 15,39-41).
To rozstanie było definitywne. Barnaba w tym momencie znika z kart Dziejów Apostolskich, nie pojawia się również nigdzie wśród pozdrowień w listach św. Pawła (co ciekawe, pojawia się w nich Marek). Jest to pierwsza z licznych niestety sytuacji, w których ludzie zaangażowani w życie chrześcijańskie zaprzestają współpracy wskutek nieporozumień.
Mimo wszystko te sytuacje mogą to być dla nas pewną pociechą. Nie jesteśmy idealni, tak jak idealny nie był św. Barnaba. Nie musi to jednak jak widać uniemożliwiać nam powołania do posługi kogoś na miarę św. Pawła.