Czasy w jakich żyjemy przyniosły zmiany niemal w każdej dziedzinie naszego życia. Zarówno rola ojca uległa zmianie, ale także możliwości jej realizowania
Zastanawiałam się, czemu jeszcze nie ma (a może są, ale o nich nie wiem?) badania psychologiczno-socjologiczne na ojcach z Domowego Kościoła? Bardzo jestem ciekawa, jak widzą siebie, jak są postrzegani w swojej roli przez dzieci, przez żony i wreszcie – jak ojcowie widzieli swoich ojców i jak wypadają na ich tle? Jaki był ojciec ojca? Czy dzisiejsi ojcowie są inni niż 20 czy 40 lat temu?
Przychodzi jeszcze mnóstwo pytań badawczych … na razie jednak muszę zadowolić się wnioskami z kilku rozmów, no i obserwacji mojego środowiska rodzinnego, znajomych, ojców kolegów naszych dzieci, no i oczywiście ojców z Domowego Kościoła.
Ha! Wnioski są sprzeczne! Pozornie. J
Jest inaczej
Nie da się ukryć, że jest inaczej, bo czasy w jakich żyjemy przyniosły zmiany niemal w każdej dziedzinie naszego życia. Zarówno rola ojca uległa zmianie, ale także możliwości jej realizowania. Dla jednych czas, praca, finanse są przeszkodą, dla innych szansą większego zaangażowania w relacje z dziećmi. Dla jeszcze innych nie mają znaczenia, bo jak twierdzą „ojcostwo, to coś więcej”.
Generalnie mówi się o „kryzysie ojcostwa”, ale to wynika z głębszego kryzysu – męskości, a jeszcze dalej – z kryzysu tożsamości i relacji. Świat i rzeczywistość kreują patologiczny obraz ojca – nieudacznika, nieobecnego, niezaangażowanego w życie rodzinne, albo człowieka sukcesu, dla którego praca jest wartością nadrzędną.
Kiedyś głównym zadaniem ojca było zapewnienie bezpieczeństwa materialnego i dyscyplinowanie dzieci (pamiętam, jak mama mojej koleżanki straszyła „jak ojciec wróci z pracy, to zobaczysz!”). Teraz lansuje się inny styl wychowania – bliższy, aktywniejszy, bardziej zaangażowany, ale nie wszystkim się udaje realizować te nowe standardy. Dlaczego jednym udaje się być DOBRYM ojcem, a innym nie?
Jest lepiej
Widzę większą świadomość roli ojca i zadań, jakie przed nim stoją. Dzięki mediom, które głośno i dość często mówią o wychowaniu, ojcowie mogą usłyszeć o tym, jak realizować swoje powołanie, jak być lepiej i bliżej dzieci. Jest co raz więcej książek o ojcostwie, artykułów, stron internetowych, konferencji, szkoleń, warsztatów i rekolekcji. Tylko chcieć!
U wielu rodzin można zaobserwować WSPÓLNE zaangażowanie w codzienność, bez wyraźnego podziału obowiązków, czego pozytywnym efektem jest (siłą rzeczy J) większa obecność ojca w życiu dzieci, większa wiedza ojców o swoich dzieciach, ich sprawach i potrzebach. To z kolei sprzyja częstszym rozmowom z żoną na temat spraw dzieci i wzrostowi świadomości mocnych i słabych stron w rodzicielstwie.
Mam wrażenie, że teraz częściej widuje się ojców z dziećmi w sklepie, na spacerze, na wywiadówce czy u lekarza. Kiedyś ojciec z wózkiem, był tylko obiektem westchnień umęczonych matek.
Dzisiaj „ojcowie, którym się chce” potrafią zorganizować dzieciom atrakcyjny czas, czy wyjazd na specjalną ojcowską wyprawę, znajdują czas w ciągu dnia, żeby zadzwonić do dziecka czy wysłać sms-a: „kocham Cię, co u ciebie, powodzenia na matmie”, znajdują siłę, aby po wyczerpującej pracy zajrzeć jeszcze do zeszytów, pogadać o czymś innym niż szkoła, przeczytać bajkę, zmówić modlitwę i pobłogosławić.
Jest gorzej
Zacznę od końca, czyli od tej bajki na dobranoc.
Ojcowie mają mało czasu. Dużo pracują, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. Wychodzą tak wcześnie, że dzieci jeszcze śpią, a wracają, tak późno, że dzieci już śpią. Nie ma bajki.
W trudnych ekonomicznie czasach („a kiedy takie nie były?” – pyta mój ojciec) współcześni ojcowie wyjeżdżają „za chlebem” do innego miasta, do innego kraju, stają się ojcami weekendowymi albo skeypowymi. Niby są, ale ich nie ma… bajki też nie ma…
Ale są i tacy, co wieczory mają wolne, ale bajki i tak nie ma!
Bo zmęczony, bo nie ma siły, bo „za chwilę”, bo czytanie bajek jest niemęskie. Tak, kiedyś mieliśmy na oazie nawet rozmowę na ten temat. Wzorce wyniesione z rodzinnego domu czasami są tak silne, że nie pozwalają inaczej realizować swojej roli. Jeden tata był szczerze zdziwiony, że jak to? Ma się położyć obok dziecka i czytać bajkę o królewnie i krasnoludkach? Przecież zniszczy swój wizerunek – silnego, ostrego faceta?
Bywają ojcowie, którzy nie wiedzą, jak realizować swoją rolę, nie zdają sobie sprawy z wagi swojego zadania, nie mają pomysłów lub nie widzą potrzeby większego zaangażowania.
Nieobecność ojca, zarówno fizyczna, jak i psychiczna, w życiu dziecka przyniesie negatywne skutki w przyszłości, dla kształtowania jego roli kobiety/mężczyzny, matki/ojca, dla budowania relacji, dla poczucia własnej wartości i wielu, wielu innych aspektów życia dziecka! O tym napisano tony książek i artykułów, zrobiono setki badań, a wniosek jest jeden – OJCIEC JEST BARDZO WAŻNY W ŻYCIU DZIECKA! I ilościowo i jakościowo!!!
Dlatego widzę tu ważną przestrzeń do zagospodarowania przez Ruch Światło- Życie – ukazywanie wartości, celu, zadań i sposobów realizowania powołania do ojcostwa – na różnych etapach formacji na różne sposoby J
Bardzo cieszy fakt, że wśród znajomych z Domowego Kościoła z ojcostwem jest w miarę OK, są Fajni Tatusiowie, albo przynajmniej się starają J Zawsze może być oczywiście lepiej, bo człowiek ma rozum, wolną wolę i zdolność uczenia się, więc jeśli tylko będzie chciał…