Po raz piąty w Kenii odbyły się Oazy Nowego Życia. Odpowiedzialna za nie Diakonia Misyjna z archidiecezji krakowskiej po raz kolejny wysłała animatorów, by przekazali ducha Ruchu Światło-Życie młodym katolikom. Ale czy rozpoczynanie formacji wg zamysłu sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego ma tam rację bytu? Czy przenoszenie polskich struktur, metod i sposobów sprawdza się w diametralnie innej kulturze? Czy warto tracić takie pokłady sił i pieniędzy na projekt z niewiadomą dalej przyszłością?
Oazy czy ruch
Rekolekcje w Kenii odbyły się po raz pierwszy w 2014 roku, kiedy dwie oazowiczki z Polski przebywały w Afryce na wolontariacie. Przy parafii i w szkole, gdzie posługiwały, poproszono je o animację życia duchowego młodzieży. Po konsultacji z centralą ruchu w Polsce i otrzymaniu pewnych materiałów przeprowadzono rekolekcje I stopnia Oazy Nowego Życia. Wydarzenie to dało też początek diakonii misyjnej w krakowskiej diecezji. W kolejnych latach udało się przeprowadzić kolejne „jedynki”, rekolekcje kroków, rekolekcje dla rodzin, II stopień, krótsze wyjazdy dla osób po stopniach oraz rekolekcje ewangelizacyjne.
W Kenii jednak nie ma stale śródrocznej formacji. Uczestnicy rekolekcji werbowani są przez współpracujących misjonarzy, zwłaszcza z miejsc, w których bywały już inne osoby. Często odbywa się to na ostatnią chwilę, bez merytorycznego i duchowego przygotowania. Rozbudzeni po wyjazdach młodzi wracają do swoich domów, parafii i szkół, gdzie nie zawsze jest możliwość dobrego duchowego kierownictwa i aktywnego działania w duszpasterstwie. Czy stworzenia Ruchu w Kenii wystarczą pojedyncze wydarzenia raz w roku?
Bycie oazowiczem
Z drugiej jednak strony osoby, które uczestniczyły w wakacyjnych rekolekcjach, utożsamiają się z Ruchem Światło-Życie, pociąga ich styl przemyślanej formacji, która stawia na rozwój.
– Dziękuję Bogu za to, że młodzi Polacy zarażeni charyzmatem misyjnym oazy przejechali do nas, żeby opowiedzieć i pokazać swoim świadectwem Pana Boga – mówi osiemnastoletni Cosmas. – Cieszę się, że przykład ks. Blachnickiego, założyciela oazy, zadziałał tak mocno w ich sercach, a teraz w naszych – dodaje.
Cosmas uczestniczył w tegorocznych rekolekcjach I stopnia ONŻ w Naivashy. Brało w nich udział 28 młodych w wieku od 15 do 27 lat. Wraz z trójką animatorów z archidiecezji krakowskiej, kapłanem diecezji warszawsko-praskiej oraz miejscowym klerykiem przeżyli piętnastodniowe rekolekcje i zdecydowali się przyjąć Jezusa Chrystusa na osobistego Pana i Zbawiciela.
O Ruchu dobrze wypowiadają się też miejscowi kapłani - Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, jak polskie duszpasterstwo młodzieżowe pasuje do naszego kenijskiego środowiska – mówi o. Pius Musyoka OFM Conv, który wspierał polskich animatorów w prowadzeniu rekolekcji „Namiot Spotkania” w Meru. – Podziwiam młodych ludzi, którzy przejechali tysiące kilometrów, by jako wolontariusze zachęcać młodzież w Kenii do podjęcia działań w Kościele – dodaje. Franciszkanin wyraził nadzieję, że rekolekcje i formacja oazowa będą kontynuowane w Afryce.
Christina, która w rekolekcjach oazowych brała udział już po raz czwarty, mówi o sobie, że należy do Ruchu Światło-Życie. Wie o tym jej rodzina, współpracownicy i uczniowie, z którymi pracuje w szkole dla sierot. – Dzięki obecności oazy w Afryce zmieniło się moje zachowanie w codziennym życiu i patrzenie na samą siebie. Wiem, że planem Boga wobec mnie jest formacja w duchu oazy, dlatego staram się utrzymywać takie elementy duchowości jak Namiot Spotkania, zapalanie świecy na modlitwie czy ewangelizacja w moim codziennym życiu – domu i w pracy – opisuje Christina.
Misjonarze czy turyści
Rekolekcje w Kenii każdorazowo prowadzone są przez osoby z Polski. Mimo, że Ruch pojawił się tu 4 lata temu, nie ma wspólnot kształcących nowych, miejscowych animatorów. Osoby z Polski, aby pojechać, oczywiście muszą poczynić pewne przygotowania od strony i duchowej i świadomości kulturowej. Powinni przed swoim wyjazdem zaangażować się w zbiórki pieniędzy i regularne spotkania organizacyjne. Nie ma też jednak wciąż stałej formacji dla tych, którzy decydują się na posługę rekolekcyjną. Formacji, która położyłaby większy nacisk na zdobycie wiedzy o duchowości i stylu duszpasterskim kraju. Animatorzy otrzymują informacje o pojedynczych aspektach życia miejscowych katolików, uwagi praktyczne dotyczące przygotowań, ale właściwie o większości rzeczy przekonują się na własnej skórze – nie zawsze bezboleśnie.
Dający i otrzymujący
Jak podkreślają animatorzy, którzy zdecydowali się wyjechać – tak jak podczas wielu posług w kościele, ten który zdecyduje się dawać, dzielić się, uczyć, głosić – sam o wiele więcej otrzymuje, uczy się, przyjmuje i doświadcza.
– Jestem w Afryce, żeby pokazać tutejszym katolikom, że są ważni dla Kościoła, że Kościół jest naprawdę jeden, święty i apostolski – dzieliła się już w trakcie rekolekcji I stopnia ONŻ w Naivashy animatorka Anna Kruczyńska. – Przyleciałam z założeniem przekazania tego, co zyskałam w trakcie piętnastu lat formacji w Ruchu – że Chrystus może i powinien być osobistym Panem i Zbawicielem każdego chrześcijanina. Ostatecznie dostałam o wiele więcej niż sama mogłam dać i nauczyłam się więcej, niż mogłam nauczyć – mówi animatorka. – Już od pierwszej wspólnej Eucharystii poruszyło mnie, jak ich modlitwa pełna jest dziękczynienia Bogu za każdy dzień, każdy oddech i każdą osobę stojącą obok, dary wydawałoby się tak oczywiste, a o których w Europie zapominamy – dodaje.
Liczne świadectwa animatorów, którzy prowadzili rekolekcje w Kenii pokazują, jak mocne jest to przeżycie i jak zmienia ich wewnętrznie. Osoby, które były w Afryce zawsze proszone są o dzielenie się swoimi doświadczeniami na spotkaniach wspólnot oazowych, w parafiach, szkołach czy innych duszpasterstwach. Te świadectwa mają także wzbudzać świadomość misyjną wewnątrz Ruchu Światło-Życie oraz zachęcić do różnorodnego wsparcia misyjnych dzieł.
Co dalej?
Jeżeli Ruch Światło-Życie ma dalej być obecny w Kenii potrzeba wiele pracy i modlitwy. Wśród pomysłów i zamierzeń, jakie rodzą się w Diakonii Misyjnej są na pewno:
– wzbudzenie większej świadomości o podejmowanych dziełach misyjnych wewnątrz Ruchu – wśród moderatorów, animatorów i członków wspólnot parafialnych,
– rozwój diakonii misyjnych w poszczególnych polskich diecezjach,,
– stała obecność polskich animatorów w Kenii,
– formacja kenijskich uczestników na miejscu przed uczestnictwem w rekolekcjach oraz dalsza formacja deuterokatechumenalna,
– formacja kapłanów i animatorów w Kenii,
– zaangażowanie misyjne osób w Polsce – otwartość oaza na dzielenie się przeżyciami z rekolekcji w Afryce, organizowanie spotkań we wspólnotach i parafiach,
– stały kontakt z misjonarzami z Polski oraz miejscowymi strukturami kościoła w Kenii,
– wypracowanie stabilnych struktur wsparcia finansowego dzieł misyjnych oazy,
– modlitwa za misje.
To, czy i jak Ruch Światło-Życie będzie obecny w Kenii zależy tylko od nas. Może pojedyncze wyjazdy rekolekcyjne są wszystkim, na co jesteśmy sobie w stanie pozwolić. Może są wszystkim, czego oczekuje od nas Pan Bóg. Może historie tych pojedynczych nawróceń osób, które uczestniczyły w oazowych rekolekcja, są dowodem, że to wystarcza. Może te osoby wracając do swojego codziennego życia budować będą nie struktury Ruchu, ale będą aktywizować swoje parafie w tym, jak one już działają.
Pewnym jest, że każda spowiedź, przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela, każde dzielenie się Słowem Bożym podczas oazowych rekolekcji warte było zbierania środków, przygotowań, szczepień i innych trudów koniecznych do przyjazdu do Kenii...