Profesor Maria Braun-Gałkowska – psycholog, psychoterapeutka, specjalistka z dziedziny psychologii wychowawczej i rodziny oraz psychologii mediów, autorka szeregu artykułów i książek, m. in. tak popularnych, jak „Poznawanie systemu rodzinnego” (Wyd. KUL, Lublin 2007), „Psychologia domowa” (Wyd. KUL, Lublin 2008), czy „Zabawa w zabijanie” (Wyd. Gaudium, Lublin 2002) obdarowuje nas nową publikacją, podsumowującą własne wykłady wygłoszone w Lubelskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Książka może nie jest zbyt obszerna, ale – jak się wydaje – dobrze odpowiada na oczekiwania szybko starzejącego się polskiego społeczeństwa. Istotne jest zwłaszcza to, że autorka przemawia do czytelników nie tylko jako badaczka, ale też jako praktyk: sama jest matką czworga dzieci i babcią czwórki wnuków.
Praca składa się z sześciu rozdziałów. W pierwszym z nich autorka mówi o starości jako o kolejnym etapie rozwoju człowieka, w którym ma miejsce zmiana jego możliwości: z typu zewnętrznego – na wewnętrzne. Słusznie wzywa do pogłębienia życia wewnętrznego, obdarzania innych darami serca. Występuje przeciw deprecjonowaniu samej nazwy starości, która bywa często wstydliwie pomijana. Wydaje się to jak najbardziej słuszne, zwłaszcza kiedy przypomnimy sobie piękny List Ojca Świętego Jana Pawła II „Do moich Braci i Sióstr – ludzi w podeszłym wieku” (1999). W ten sposób Papież określa bowiem ludzi starych tylko 8 razy, zaś 24 razy mówi po prostu: „ludzie starzy”. Do tej kategorii włącza również siebie samego, pisząc: „my, ludzie starzy”; używa też formy: „drodzy ludzie starzy”.
Rozdział drugi poświęca autorka kontaktowi między trzema ludzkimi generacjami (dzieci i młodzież – ludzie dorośli, rodzice – osoby w starszym wieku: emeryci, dziadkowie). Zwraca uwagę na takie błędy ludzi starych w kontaktach z młodymi, jak nieumiejętność słuchania, skłonność do krytykowania i oburzania się, tendencję do pouczania, negatywne nastawienie do teraźniejszości, a gloryfikowanie przeszłości. Zdaniem autorki – w dialogu z młodymi stary człowiek powinien być poważny, ale nie ponury i zrzędliwy, uczynny i otwarty, a nie wtrącający się i narzucający (s. 19).
Interesujący i bardzo istotny dla komunikacji w rodzinie jest trzeci rozdział książki, zatytułowany „Teściowie”. Autorka podkreśla szczególnie dwie sprawy, których zrozumienie bez wątpienia pomogłoby uratować wiele młodych małżeństw: „Rodzice nie wychowują dziecka dla siebie, ale by odeszło i połączyło się ze współmałżonkiem” (s. 26); „Matka – wychowuje dziecko dla świata, nie dla siebie” (s. 27). Cenna też jest rada, aby dzieci przynajmniej w początkowym okresie małżeństwa, mieszkały oddzielnie (s. 29). Podobnej rady, chociaż w bardziej kategorycznej formie, udzieliła kiedyś matkom dorosłych dzieci śp. Siostra Jadwiga Skudro, która żartobliwie wezwała: „Odczepcie się od swoich dzieci!”.
Bliski recenzentowi, z racji wieku i pełnionej roli dziadka sześciorga wnucząt, jest rozdział czwarty książki – „Dziadkowie”. M. Braun-Gałkowska pięknie przekonuje czytelników, że dziadkowie rozszerzają świat „o przeszłość”, „w przyszłość” i „wszerz” (s. 35) oraz, że „dziadek jest potrzebny do szczęścia” (s. 59), jak powiedziało kiedyś jedno z jej dzieci. Autorka jednocześnie ostrzega, że bardzo niekorzystna jest dla całej rodziny „rola rodzicielska dziadków” (s. 34).
W dwóch ostatnich rozdziałach (Ludzie starzy bywają różni; Nie wszystko jest potrzebne) M. Braun-Gałkowska podkreśla, że o starości psychologia ma najmniej do powiedzenia w porównaniu z wcześniejszymi etapami życia człowieka. Badań naukowych nad tym okresem jest stosunkowo niewiele (s. 41). Autorka zauważa dwa dominujące obrazy starości: obraz smutny, akcentujący niedomagania fizyczne ludzi w podeszłym wieku, i obraz nadmiernie optymistyczny („obowiązek” bycia ciągle młodym i energicznym). Oba uznaje za jednostronne, tym bardziej, że zależą one od wieku człowieka (wczesna starość: 60-70 lat; późna starość: po 70-tym i 80-tym roku życia). Autorka proponuje inną typologię osób starych. Jej zdaniem ludzie starzy różnią się między sobą stopniem aktywności i stopniem życzliwości dla innych (s. 44). W związku z tym wyróżnia 4 typy ludzi starych. Są to: Samolubni, Życzliwi, Gderliwi i Łagodni. Szczegółowo omawia każdą z grup i „formy” przechodnie. Ostatecznie jednak najbardziej pozytywnie waloryzuje typ człowieka Łagodnego, który „staje się człowiekiem potrzebnym do szczęścia” (s. 59).
Książka M. Braun-Gałkowskiej jest lekturą bardzo interesującą i pożyteczną, naprawdę godną polecenia. My, ludzie starzy, potrafimy docenić jej wartość, „sprawdzając” tezy autorki na podstawie własnych doświadczeń życiowych. Ten „egzamin” zdaje recenzowana publikacja bardzo dobrze. Jedynym jej słabszym, jak się wydaje, elementem jest pierwsza część tytułu (cytat), zaczerpnięta ze wschodniego aforyzmu. Autorka wprawdzie tłumaczy jego sens (s. 8-10), ale nie do końca jest to przekonujące. Taki „odbiór” można jednak potraktować jako przejaw gderliwości starego recenzenta. Aby jednak zakończyć recenzję optymistycznie i pozytywnie odpowiedzieć na zawarte w jej tytule pytanie, warto zacytować wypowiedź św. Jana Pawła II ze wspomnianego już wyżej „Listu”: „Wiara rozjaśnia zatem tajemnicę śmierci i opromienia swym światłem starość, która nie jest już postrzegana i przeżywana jako bierne oczekiwanie na moment unicestwienia, ale jako zapowiedź rychłego już osiągnięcia pełnej dojrzałości (…). Ten czas trzeba twórczo spożytkować, dążąc do pogłębienia życia duchowego przez usilniejszą modlitwę i gorliwą służbę braciom w miłości” (p. 16) (publikacja elektroniczna, http://www.voxdomini.com.pl/inne/list.html; 20. 07. 2017).