Jak wiedza o Ziemi Świętej zmienia rozumienie Biblii?
Jakiś czas temu, jeszcze za moich czasów wikariuszowskich miałem zwyczaj rozpoczynania lektury tekstu Ewangelii podczas Eucharystii od podania odnośników biblijnych czytanego fragmentu. Po pewnym czasie podszedł do mnie jeden z uczestników liturgii i podziękował mi za ten sposób czytania. Gdy zapytałem, za co mi dziękuje, powiedział, że dzięki temu sposobowi zobaczył, iż teksty Ewangelii mają swoje miejsce, że czytany na liturgii tekst nie jest zawieszony w próżni, ale znajduje się w konkretnym miejscu Pisma.
Ta właśnie historia przypomniała mi się kiedy usłyszałem pytanie, jak wiedza o Ziemi Świętej zmienia rozumienie Biblii. Najważniejsze jest to, że poznanie Ziemi Świętej daje zawieszenie w konkretnej rzeczywistości. Czytane teksty biblijne uzyskują potrzebne tło. Zostają pozbawione jakiejś nierealności, baśniowości. Stają się bardzo realne, zakorzenione w naszym świecie.
Jeszcze jedno wspomnienie. Pierwsza połowa lat osiemdziesiątych, katecheza w salkach parafialnych, ukochany katecheta wraca z pielgrzymki do Ziemi Świętej. Pamiętam slajdy, które przybliżały nam uczniom tę nieznaną rzeczywistość (przypomnę tylko młodszym czytelnikom „Wieczernika”, że było to przed epoką internetu, nie było google maps i innych dziś zwyczajnych narzędzi poznawczych). Ów ukochany katecheta powiedział wtedy słowa, które do dziś pamiętam: „Stoimy, my księża, nad Jeziorem Galilejskim, przewodnik prosi nas abyśmy przez chwilkę pomilczeli i mówi: «Wyobraźcie sobie, że to właśnie nad tym jeziorem Jezus powiedział do Piotra, Jakuba i Jana: ‘Pójdź za mną’. To było to konkretne jezioro, może kilka metrów w bok w jedną lub w drugą stronę, ale to było to jezioro»”.
Do dzisiaj pamiętam ten dreszcz jaki przebiegł mi po plecach. A więc są miejsca, realnie istnieją, gdzie działy się wydarzenia biblijne. Biblia nie jest bajką. Tak sobie wtedy pomyślałem.
Dzisiaj patrzę już z perspektywy kilkunastu wizyt w Ziemi Świętej. Podczas lektury Pisma wyraźnie dostrzegam środowisko geograficzne, które wpływało na taki a nie inny przebieg wydarzeń biblijnych. Kiedy jednego razu nocowałem pod Górą Synaj, doświadczyłem zimna i bardzo nieprzyjemnej aury. Łatwiej było mi wtedy zrozumieć, że mogło się już Żydom uprzykrzyć oczekiwanie na Mojżesza, albo czterdziestoletnia tułaczka. Kto by wytrzymał tyle lat w niepewności, bez nadziei na przyszłość. Chłodno, głodno i do domu daleko, a powrotu nie ma. Poznanie realiów Ziemi Świętej ułatwia również zrozumienie nauczania Jezusa i innych nauczycieli wiary. Przecież obrazy, ilustracje i wyjaśnienia nauki Bożej były dokonywane nie w oparciu o jakieś uniwersalne widoki, ale o to co widzieli i w czym żyli słuchacze i mówcy.
Odrębną dziedziną, która ułatwia zrozumienie Pisma jest szeroko rozumiana archeologia biblijna. Pozwala ona odkryć realia tamtego czasu. Poprzez rekonstrukcje i odtwarzanie fragmentów budowli pozwala zrozumieć jak można siedzieć w bramie, co to jest sala na górze? Albo docenić wysiłek służących, którzy musieli ponad 400 litrów wody przynieść ze studni, która była oddalona od domu przynajmniej kilkaset metrów.
Przed jedną rzeczą ostrzegam. Dzisiejsza Ziemia Święta nie jest taka sama jak była wtedy, gdy działy się wydarzenia biblijne. Nie wszystkie miejsca, które są zidentyfikowane, wyglądają dzisiaj tak jak wtedy. Nie mamy często pewności czy to było w tym miejscu. Ale nie to jest najważniejsze. Nie możemy szukać przeszłości w aktualnie istniejących budynkach. Ale to co najważniejsze to o czym czytamy w Biblii to działo się właśnie tam a nie gdzie indziej i to właśnie to niebo a nie inne podziwiał Jezus i inni. Oni pływali po tym jeziorze i wspinali się na te góry a nie na inne. Stąd na zakończenie słowo klasyka: „Nie za wymyślonymi mitami postępowaliśmy, ale dajemy świadectwo o tym na co patrzyły nasze oczy i czego dotykały nasze ręce”.