„Różnymi drogami cię rzuca
Wiatr, który życie przynosi
Wciąż zagubiony nie widzisz ślepcze
Że droga twa daleka jest od Boga”
Każdy z nas kiedyś staje na rozstaju, mając do wyboru dwie drogi. Czasem są to decyzje na całe życie, czasem wydaje się nam, że to tylko mały krok, który na pozór niczego nie zmieni. Potem jednak okazuje się, że właśnie ten jeden mały kroczek stał się wyborem drogi, z której nie ma już powrotu. Jak znaleźć tę właściwą drogę? Jak uchronić się przed zagrożeniami współczesnego świata? Nie ma niestety jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Każdy musi podjąć swoją próbę. Najważniejsze jednak to uświadomić sobie z czym walczymy, czego powinniśmy się obawiać. W rozpoznaniu bezdroży pomoże rozpoczynany w tym numerze cykl artykułów.
Życie w XXI wieku. Nieustający, podsycany przez media (i nie tylko) coraz szybszy i coraz „efektywniejszy” bieg po trofea. Wyścig szczurów.
W wielu gazetach, zwłaszcza tych dla młodzieży można o nim dużo przeczytać, gdyż ma on różne przejawy. Wielka życiowa rywalizacja jest dla niektórych sensem życia. Czasami przemilczany i niezauważany, niejednokrotnie ignorowany problem z wartościami jest jedną z podstaw wyścigu.
Klasycznym przykładem zachowania dzisiejszego człowieka może być film „Wyścig szczurów” Jerry’ego Zuckera. Oczywiście wszystko jest przedstawione z przymrużeniem oka, gdyż ludzie mogliby nie znieść „całej prawdy” o sobie. W skrócie o filmie: pewien bogaty właściciel kasyna postanawia zabawić się cudzym kosztem (to dziś normalne) i proponuje kilku ludziom wyścig po pieniądze. Kto pierwszy do nich dotrze, ten je dostanie. Członkowie wyścigu nie wiedzą, że cały czas są obserwowani i robione są zakłady, kto z nich wygra. Ten film na szczęście kończy się dobrze — zwycięża drugi człowiek, a nie pieniądz. Jest to jednak film i jego zakończenie ma niestety coraz mniej wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością.
W przypadku życiowego wyścigu ludzie czasami zapominają o zasadzie fair play. Główną i niejednokrotnie jedyną zasadą jest: kto pierwszy, ten lepszy. Koleżanka napisała mi, że szczury są mądrzejsze od ludzi, bo biegną, aby przeżyć. Ludzie tak naprawdę nie zawsze wiedzą, do czego dążą, a gdy już coś osiągają spotyka ich rozczarowanie. W dzisiejszym świecie bardzo dużo ludzi myśli, że BYĆ to mieć. I rzadko zastanawiają się, czy to coś jest im naprawdę potrzebne. Jan Paweł II napisał, że mieć jest o tyle istotne, o ile wzbogaca Twoje być.
Ludzie mają określone cele i wartości, które są dla nich najważniejsze. Świat ludzki jest światem nieustannie wartościowanym. Wartości to główne wyznaczniki człowieczeństwa, wskazówki, według których się żyje. Każdy ma swój własny świat wartości. Dla ludzi, którzy dopiero zaczynają dorosłe życie najważniejsze są miłość, przyjaźń, zdrowie, rodzina. Mało który młody człowiek przyzna, że najważniejsze są: pieniądz i kariera. Dużo mówi się w tym wieku o wierności i zaufaniu. Ludzie starsi, czasem tylko o parę lat, mają już inny system wartości. Zauważają, że życie nie może się toczyć bez pieniędzy. Życie to także praca, a im lepsza praca tym większe pieniądze. Jednak tak naprawdę i ci młodsi, i ci starsi biorą udział w wyścigu, bardzo często nieświadomie. Kolega zapytany, co dla niego oznacza „wyścig szczurów” kojarzył go tylko z filmem.
W pewnej gazecie przeczytałam: „Najważniejsze jest to, żeby móc codziennie rano spojrzeć sobie w oczy, żeby mieć szacunek do samego siebie. Chciałabym zawsze żyć fair, ale bitwa o pozycję jest straszna. Dlatego przyznaję: kant mniejszy lub większy wchodzi w grę. Mówimy: uczymy się dla siebie, ale gdy na kolokwium nie zdążymy wykuć — ściągamy. Pęd do kariery zmusza nas do balansowania na linii naszej moralności. Wyznaję maksymę życiową: jeśli prawda ma zabić — kłam.” Tak więc każdy ma swoje wartości i swoje ideały, ale jeżeli jest taka potrzeba, to je nagina. Ludzie doskonale zdają sobie sprawę z tego, co jest dobre, a co złe. Problem w tym, że to, co złe stało się normą powszechnie obowiązującą. Popularna jest teraz zasada: dostosować się za wszelką cenę i żyć tak, aby było przyjemnie. Żyjemy w odhumanizowanym świecie, w którym pracodawcy mówią nam: jesteś dobry, gdy przynosisz pieniądze, reszta ciebie nas nie obchodzi, a jeżeli to ci nie odpowiada, to do widzenia. Nawet jeśli ktoś święcie wierzy w pewne zasady, to gubi je w codziennym życiu. Może na co dzień nie da się MIEĆ ZASAD? Nie należy być jednak pesymistą.
Są rodziny, w których ludzie potrafili zrezygnować z pracy, jeśli ta uwłaczała ich godności, jeśli nie zostawało im już czasu dla bliskich. I Bóg wynagradzał ich odwagę. Nie byli bogaci, ale byli szczęśliwi i nie głodowali. I znów można odwołać się do słów naszego ukochanego papieża: „Bogatym nie jest ten, kto posiada, ale ten, kto daje.” A oni oddali swoim bliskim własny sukces i przyszłość.
Poza tym wbrew krążącym opiniom badania CBOS pokazują, że rośnie nowe pokolenie, które niezależnie od intencji wychowawców największe nadzieje samorealizacji pokłada w udanym życiu rodzinnym. Jeszcze parę lat temu młodzież w podobnych badaniach sens swojego życia postrzegała w ciekawej pracy zgodnej z zainteresowaniami, a także w osiągnięciu wysokiej pozycji zawodowej. Obecnie połowa ankietowanych uznała udane życie rodzinne za jeden z najważniejszych celów w życiu. Ciekawa praca znalazła się na drugim miejscu.
Jest dla nas jakaś przyszłość? JEST odpowiedzieli znajomi. Oni mają swoje ideały i ludzi, którzy im imponują. Nikt nie wymienił znanych ludzi sukcesu ani aktorów. Nadal wśród największych autorytetów pojawia się Jan Paweł II, ale to jedna z niewielu konkretnych postaci. Każdy inny mniej lub bardziej dał się wciągnąć w wyścig.
W dzisiejszych czasach ostrej konkurencji na rynku pracy, szalejącego bezrobocia i bezwzględnej walki o byt trzeba zacząć myśleć o swej przyszłości bardzo wcześnie. Nie ma czasu na sentymenty czy „fanaberie” w rodzaju pisania wierszy, czy inscenizowania amatorskich przedstawień teatralnych. W gruncie rzeczy nie ma czasu na bycie młodym i beztroskim. Liczy się tylko to, co w przyszłości przyniesie wymierną korzyść. Za co w przyszłości wymarzony pracodawca w pięknym garniturku pogłaszcze po głowie. Gra jest warta świeczki, bo bez dobrej pracy, a więc bez kasy jesteś NIKIM? W naszym społeczeństwie nie ma miejsca na ubóstwo, szacunek? Sukces, udane życie kojarzy się tylko z jednym — z pieniędzmi? Dziś rzadko czyta się książki dla przyjemności albo wrażeń estetycznych. Dziś czyta się dla zdobycia konkretnej wiedzy, którą będzie można wykorzystać w przyszłości. Kursy komputerowe, nauka języków zamiast spaceru. Człowiek chce kasy. Bez kasy nie ma życia. Im więcej kasy, tym życie jest lepsze.
Lepsze, ale czy szczęśliwsze. Dużo ludzi przekonało się, że nie. Oni znów zaczynają pomagać sobie wzajemnie. Coraz więcej jest takich obywateli w naszym kraju, którzy wierzą, że naprawdę pomóc może tylko drugi człowiek. Przecież Twój samochód się do Ciebie nie uśmiechnie, a komórka nie zaprosi do kina. Są ludzie, którzy mówią: najpierw kariera, później rodzina, ale to „później” nie zawsze następuje…
Czy więc nie warto czasem przegrać wyścigu, aby w generalnej klasyfikacji zdobyć trofeum — WYGRAĆ ŻYCIE?