Świeccy od zawsze towarzyszyli zakonom, wspierali je materialnie i duchowo
Spotkałam ich na którejś z pielgrzymek, zwykłych ludzi jakich wielu wokół. Na pielgrzymce, więc wierzący, praktykujący, w relacji z Panem Bogiem. Może wyróżniał ich szkaplerz na szyi, nie każdy katolik go przecież nosi, może wpinka w ubraniu z symbolem zakonu. Zwyczajni ludzie, jakich wielu spotyka się we wspólnotach, kościele, rekolekcjach – świeccy zakonu kaznodziejskiego. Jak mówi Reguła Fraterni Świeckich, że „niektórzy (…), natchnieni przez Ducha Świętego do życia według ducha i charyzmatu św. Dominika, włączają się do Zakonu według swych własnych ustaw poprzez specjalne przyrzeczenia. Tworzą oni wspólnoty i stanowią z innymi gałęziami Zakonu jedną rodzinę”.
Dzisiaj już mogę powiedzieć, że to moje miejsce na ziemi, że to moja droga do Pana Boga, choć oczywiście sama nigdy bym na nią nie weszła. Ta część Zakonu gromadzi osoby w różnym wieku, zarówno osoby w stanie małżeńskim jak i samotnych, różnych profesji, tych którzy chcą realizować misję apostolstwa w Kościele czerpiąc z dóbr Zakonu i charyzmatu jego założyciela. Tworzymy więc fraternie, które działają zazwyczaj przy klasztorach dominikańskich i w nich realizujemy swoje powołanie. Każdy z kandydatów przechodzi okres postulatu, po obłóczynach (czego symbolem jest otrzymany szkaplerz i reguła zakonu) nowicjatu, a później przychodzi moment składania profesji czasowej, by na koniec złożyć profesję wieczystą. Wszystkie te momenty są bardzo ważne dla wszystkich członków fraterni i posiadają uroczystą oprawę, są celebrowane według jednolitego rytu. Spotykamy się raz w miesiącu na spotkaniach formacyjnych, wspólnej eucharystii i liturgii godzin. Planujemy również czas wspólnych rekolekcji i dni skupienia.
A jak wygląda codzienność?