Każdy ksiądz niesie w sobie zarówno piękno, dobro jak i szlachetność, ale i niestety małoduszność, ograniczenie i marność swojego środowiska
Każde wojsko, jeśli chce wygrać wojnę, potrzebuje oficerów zdolnych poprowadzić żołnierzy do boju. Powodzenie w prowadzonej wojnie zależy zarówno od ich wiedzy, umiejętności oraz doświadczenia, jak i umiłowania ojczyzny, której służą, a gdy tak trzeba, nawet od gotowości złożenia ofiary z siebie. Zależy ono także od zaufania żołnierzy, którzy poddając się ich rozkazom toczą walkę w przekonaniu o słuszności podejmowanych przez nich decyzji.
Jako chrześcijanie wiemy, że nasza Ojczyzna jest w niebie (Flp 3, 20), a walka o Królestwo Boże, która trwa nieprzerwanie od chwili pierwszego upadku człowieka, nieustannie się wzmaga. Wiemy także, że wojna w której bierzemy udział jest wygrana, że Pan Jezus przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię (2 Tm 1, 10). Wróg – szatan przegrał, dlatego póki trwa czas, tym bardziej stara się pociągnąć za sobą w otchłań jak najwięcej Bożych stworzeń. Musimy nieustannie pamiętać, że choć ostatecznie wojna jest już wygrana, to jednak jak długo istnieje doczesność, toczyć się będzie wiele duchowych bitew o wierność Panu Jezusowi w sercach Jego uczniów.
W tej wojnie w armii walczącej po stronie Pana Boga, oficerami są kapłani – ze względu na charakter ich wybrania oraz posługi. W naturze urzędu, który piastują, zawarta jest rola przywódców wojska Dzieci Światłości. To właśnie w dużej mierze od ich kondycji duchowej zależy mobilizacja i skuteczność prowadzonej przez chrześcijan batalii, dlatego należy otoczyć ich szczególną troską. Papież, biskupi i księża koniecznie potrzebują zarówno ochrony jak i nieustannego wsparcia duchowego. Oddając swe życie Chrystusowi za Kościół mają prawo liczyć na Jego odwzajemnioną miłość. Dziś, chyba bardziej niż kiedykolwiek trzeba modlić się za księży – o ich wierność Chrystusowi i powołaniu jakim ich obdarzył. Musimy też obudzić sobie wdzięczność za ich życie i posługę, bo choć nie pozbawieni wielu wad i słabości, to jednak na mocy prawowiernego ustanowienia, mają władzę „ściągania” Pana Jezusa na ziemię i karmienia nas Pokarmem Aniołów, Chlebem Niebieskim, Zbawczą Paschą Chrystusa! Przez Słowo i sakramenty umożliwiają nam COŚ, bez czego (gdyby tego brakło) bylibyśmy pozbawieni siły do walki z mocami ciemności.
Wrogowi rodzaju ludzkiego bardzo zależy na potknięciach, upadku, czy zwątpieniu kapłana, a wręcz wpada w euforię w przypadku jego klęski. Szatan jest inteligentny i działa przebiegle podszywając się pod anioła światłości. Zdrada to jego żywioł, ale i metoda walki. Patrząc na historię, wiemy że on potrafi wykorzystać nawet urzędy w Kościele, „osadzając” na nich ludzi chorobliwie ambitnych i wyrachowanych, których wcześniej omotał pajęczyną pokusy władzy, która jest kolejną odmianą tej samej pierwotnej namiętności – pychy – będziecie jak Bóg (Rdz 3,5). On naprawdę zna Słowo Boże, ale jak mówi Biblia, jest kłamcą i ojcem kłamstwa (J 8,44), dlatego wykorzystuje je pokrętnie, chociażby w taki sposób, jak zrobił to już w pierwszej bitwie historii zbawienia doprowadzając naszych prarodziców do zwątpienia w miłość Ojca, a w konsekwencji do ich grzechu. Diabeł w pierwszym rzędzie atakuje kapłanów, gdyż wie, że wyrwać wiarę, nadzieję i miłość z ich serca, to równocześnie zasiać zwątpienie w podległych im żołnierzach, że po prostu wystarczy uderzyć pasterza a rozproszą się owce (por. Mk 14,27).
Chrystus
Myśląc, czy mówiąc o kapłaństwie nie sposób nie odnieść się do Pana Jezusa. Jako Arcykapłan Nowego Przymierza, w tajemnicy swej Paschy, najpierw w znaku Ostatniej Wieczerzy celebrował tę ofiarę, którą następnie złożył na drzewie krzyża, sam będąc zarówno kapłanem jak i całopalną żertwą ofiarną. W Wieczerniku ustanowił zarówno sakrament kapłaństwa jak i Eucharystii, które pozostawił swojemu Kościołowi z wyraźnym poleceniem, „to czyńcie na Moją pamiątkę” (Łk 22,19). Zatem złożywszy raz na zawsze siebie w ofierze, związał z tym Najświętszym Sakramentem swoją obietnicę, „pozostanę z Wami aż do skończenia świata” (por. Mt 28,20). Ilekroć ta ofiara jest uobecniana w Eucharystii Chrystus odpowiada na pragnienie tych, którzy z ufnością przybliżają się do krzyża – tronu łaski, aby otrzymać miłosierdzie i znaleźć potrzebną do zbawienia pomoc.
Aby tak mogło się dziać, konieczna jest obecność kapłanów, którzy w mocy imienia Jezus, w osobie Chrystusa (in persona Christi) celebrują ten sam znak w liturgii Kościoła. Nie ma ofiary Mszy Świętej bez kapłanów, jak i nie ma kapłanów bez Chrystusa. To zawsze będzie Jego jedyny i niepowtarzalny zbawczy czyn, który wciąż jest uobecniany na ołtarzach świata. Kapłan w służebnym oddaniu tylko (i aż!) użycza siebie, aby łaska płynąca z krzyża i zmartwychwstania mogła być udzielana tym, którzy wierzą. Dlatego śpiewamy ten starożytny, przepiękny tekst z III prefacji wielkanocnej,
Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, * słuszne i zbawienne, * abyśmy Ciebie, Panie, zawsze sławili, * a zwłaszcza w tym czasie uroczyściej głosili Twoją chwałę, * gdy Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha. * On bowiem nie przestaje się za nas ofiarować * i wstawia się za nami u Ciebie jako nasz Obrońca. * Raz ofiarowany więcej nie umiera, * lecz zawsze żyje jako Baranek zabity…”
Kapłan
Ofiara Dziękczynna – Eucharystia, jest niepojętym darem Bożej Opatrzności, sposobem w jaki Chrystus Pan zapragnął udzielać się swoim uczniom aż do skończenia świata. Niemniej niepojęta jest łaska kapłaństwa udzielana tak słabemu i zawodnemu stworzeniu jakim jest człowiek. Krytykując księży zapominamy często, że każdy z nich niesie w sobie zarówno piękno, dobro jak i szlachetność, ale i niestety małoduszność, ograniczenie i marność swojego środowiska. Jest odbiciem zalet i wad swoich rodziców, krewnych, sąsiadów, kolegów i koleżanek, jak i całej lokalnej i narodowej społeczności, w której się wychowywał.
A jednak, wbrew idealistycznym oczekiwaniom wielu, Pan Bóg wybiera po prostu ludzi z naszego sąsiedztwa. Gdyby wybierał tylko takich, którzy byliby bezwzględnie zdolni do heroicznego sprawowania powierzonej im funkcji, to należy obawiać się, że nie miałby kto sprawować Eucharystii. A jednak (i na całe szczęście) Pan Bóg nie przejmuje się naszymi oczekiwaniami i jest nawet gotów ponieść ryzyko zgorszenia, aby jednak dotrzymać obietnicy i być dostępnym dla tych co rozumieją, że daleko ważniejsza jest Komunia Święta z Jezusem, niż doskonałość jej „dystrybutorów”!
Wierność Chrystusa, wierność kapłana
Chrystus jest wierny swemu powołaniu, przyszedł „aby wypełnić wolę Ojca” (J 4,34) i zrobił to. Był wierny Sobie w miłości aż do końca, aż po radykalizm ofiary krzyża. Jest i pozostanie dla wszystkich kapłanów niedościgłym wzorem składania ofiary z siebie, w której utożsamia się z tymi, za których wydaje swoje życie! Jest w dosłownym tego słowa znaczeniu, arcykapłanem Nowego Przymierza. Jego wierność prawdzie swego istnienia jest największym wezwaniem dla tych, którzy odważają się przyjąć powołanie do udziału w Jego kapłaństwie.
Jeśli pytam o realną w doczesności wierność Chrystusa w odniesieniu do kapłana, to w pierwszym rzędzie odkrywam, że jest to wierność Kościoła, wierność Oblubienicy, która jest zaangażowana w miłość do kapłana – znaku Oblubieńca. Tym czym dla kapłana jest KOŚCIÓŁ (uobecnienie Chrystusa w mistycznym ciele – Oblubienica) tym dla wspólnoty Kościoła ma być KAPŁAN (uobecnienie Chrystusa – alter Christus – Oblubieniec)! Tu jest właściwe miejsce na szczery dialog odpowiedzialności i na MIŁOŚĆ WZAJEMNĄ (jak w małżeństwie!). Taki charakter związku kapłana z Kościołem i Kościoła z kapłanem sprawia, że kapłaństwo przeżywane przez konkretnego księdza nie będzie jedynie biernym trwaniem, ale spełnionym w posłudze życiem, ofiarowanym dla Boga, dla bliźnich.
Nie roszczę sobie pretensji aby być rzecznikiem wszystkich kapłanów. Jednak myślę, że wielu moich braci napisałoby tak samo… Siostry i Bracia, proszę Was, módlcie się za nas księży. Ale nie tylko się módlcie, proszę kochajcie nas, tak jak się kocha własną mamę, własnego tatę, męża, żonę, przyjaciela… Kochajcie z całym bagażem inwentarza, zarówno tego co dla was miłe i przyjemne, ale i z tym, co po prostu trzeba cierpliwie znosić z miłością. Kochajcie ze względu na Pana Jezusa. Mówcie nam rzeczy dobre (ale nie tylko wtedy, kiedy wypada, od święta, w dzień imienin, czy urodzin), mówcie zaraz, jak tylko coś dobrego w nas, albo w naszej posłudze dostrzeżecie. Napominajcie nas także, ale proszę róbcie z miłością, nawet wtedy, gdy nie potrafimy tego przyjąć z należytą wyrozumiałością. I proszę pomóżcie nam być sobą. Nie oczekujcie byśmy byli aniołami, ale gódźcie się też zbyt łatwo na to, abyśmy przestawali od siebie wymagać…
Jakiś czas temu jeden z moich przyjaciół przysłał mi link do witryny internetowej:http://www.kaplani.com.pl. Tam po wejściu w zakładkę „modlitwa”, można przeczytać następujący tekst,
„Gdy kapłan udziela rozgrzeszenia, nie mówi: «Bóg odpuszcza tobie grzechy»”, lecz «„Ja odpuszczam tobie grzechy». Gdybyście poszli wyspowiadać się do Matki Bożej lub anioła, czy daliby wam rozgrzeszenie? Oczywiście, że nie. Czy udzieliliby wam Ciała i Krwi naszego Pana? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie może spowodować zstąpienia swego Boskiego Syna do Hostii. Nawet dwustu aniołów nie mogłoby was rozgrzeszyć. A kapłan, choćby najprostszy, może. Może wam powiedzieć: «Idź w pokoju, ja odpuszczam tobie grzechy»”. (św. Jan Maria Vianney). Kapłani są nam potrzebni, nam świeckim, aby nasza relacja i zażyłość z Chrystusem mogła się rozwijać. To oni jednają nas z Bogiem, to im Bóg powierzył łaskę darzenia nas Jego Ciałem i Krwią, to nikt inny, tylko właśnie oni towarzyszą nam sakramentami w czasie decydujących momentów naszego życia. Ponieważ kapłani są spośród nas, to znaczy, że tak jak my są grzesznikami potrzebują naszej, mojej i Twojej modlitwy, aby być wiernymi Chrystusowi, aby walczyć o swoją świętość i głęboką relację z Bogiem. Dlatego chcieliśmy zaproponować Wam włączenie się w modlitwę za kapłanów.
Jeśli uważasz, że to ważne i chcesz, to proponuję wejdź na tę stronę i „adoptuj” w modlitwie jakiegoś znanego sobie kapłana.