Ten rozdźwięk wypracował nieszczęsne określenie odprawianie Mszy. Już w swej nazwie sugeruje, iż Msza to czynność, którą należy wykonać, zaliczyć. Ale czy o to chodzi?
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus określa modlitwę jako wzniesienie serca, proste spojrzenie ku Niebu, okrzyk wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu, jak i radości. Definiując modlitwę bardzo często określamy ją jako dialog, spotkanie z Bogiem. Przez modlitwę człowiek dąży do doświadczenia Bożej obecności. Jest więc działaniem Boga i człowieka.
Każdy z tych stwierdzeń możemy odnieść do liturgii i to w sposób szczególny. Istotną częścią każdej Mszy świętej jest Modlitwa Eucharystyczna. Sama prefacja rozpoczynająca ją zachęca do wzniesienia serc, zobaczenia Bożych dzieł, do radosnego dziękczynienia, a przez to wprowadzania nas w największe misterium Bożej obecności pośród Swojego ludu. Tutaj dokonuje się najpiękniejszy dialog zapoczątkowany w Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania i ciągle uobecniany na ołtarzach świata. Jest miejsce na cierpienie, jest miejsce na radość.
„Rozmodlenie” Mszy świętej można zauważyć także w nazwach niektórych jej części, jak Modlitwa wiernych, Modlitwa Eucharystyczna czy Modlitwa nad darami.
Sama struktura Mszy oparta jest o dialog. Co więcej, dialog w liturgii jest bardziej widoczny, niż w innej modlitwie przeciętnego chrześcijanina, tym bardziej, gdy przybiera ona charakter wypowiadania kolejnych formułek. Bóg przemawia najpierw Słowem, człowiek odpowiada poprzez wspólne modlitwy i aklamacje. Z czasem przemawianie Boga nabiera wymiaru szczególnego, gdy Słowo staje się Ciałem w tajemnicy Przeistoczenia. To słowa, na które trzeba nam w toku akcji liturgicznej zwrócić nadzwyczajną uwagę i celebrować.
Do modlitwy liturgią potrzeba świadomości sacrum, stąd konieczność skupienia, wyciszenia ze względu na bogactwo znaków i głębię słów wtapiających nas w tajemnicę Boga z nami. To wszystko ma nas prowadzić do całkowitego zjednoczenia się z Bogiem. Bóg już teraz daje nam doświadczyć Swojej obecności w Swoim Ciele i Krwi, a także w Słowie Bożym, celebransie i zgromadzonym ludzie, co w liturgii zaznacza się już od samego znaku krzyża i wielokrotnie powtarzanego Pan z wami w taki bądź podobny sposób. Żadna inna modlitwa nie jest w stanie dać nam przeżycia tak głębokiego spotkania z Bogiem. Tylko tutaj te wszystkie znaki tworzą zwartą całość, podczas gdy w innym czasie modlitwy doświadczamy tylko niektórych z tych czterech znaków Bożego udzielania się nam. Przez to możemy odkrywać szczególną moc Eucharystii. Msza święta jest więc szczególnie doniosłą modlitwą.
Katechizm naucza, że życie modlitwy polega na stałym trwaniu w obecności trzykroć świętego Boga i w komunii z Nim (KKK 2565). Od razu nam się nasuwa termin Komunia jako część Mszy świętej. I dobrze, bo w tym wyraża się najpiękniejszy sposób zjednoczenia się człowieka z Bogiem, gdzie Bóg uniża się do tego stopnia, że jest najbardziej przystępnym dla człowieka. Staje się pokarmem - nawet już nie człowiekiem - by pokazać nam Swoją dobroć i miłość.
Miłość Ojca Jezus przedstawiał na różne sposoby. Sam nauczył nas nazywać Go Ojcem i takiej nauczył nas modlitwy. Nie mogło więc Modlitwy Pańskiej zabraknąć w centrum Bożej Obecności na ziemi. Wypowiadamy ją po uobecnieniu Ofiary Jezusa a przed Ucztą. To kontekst Przymierza, w którym Jezus oddaje się za nas Ojcu. W tym Przymierzu dokonuje się ciągle na nowo pojednanie człowieka z Bogiem. Jezus pojednał nas wszystkich, co jest treścią wiary wszystkich chrześcijan, a więc możemy tu widzieć znak jedności wszystkich wyznawców Chrystusa, którzy modlą się tą modlitwą.
Modlitwa Pańska jest wzorem dla modlitwy Kościoła, stąd oczywistym jest, że w całej liturgii możemy dostrzec ślady tej nauki Jezusa. Ostatecznym adresatem modlitwy liturgicznej jest Bóg Ojciec i to Jego Kościół uwielbia przez Jezusa w Duchu Świętym. Eucharystia jest wejściem już w naszej doczesności w przedsionki Nieba i zabieganiem o to, by Królestwo Boże mogło wśród nas się rozrastać. Jest dzieleniem się chlebem, który jako dar Boży w liturgii zyskuje szczególną godność Chleba żywego koniecznego nam w drodze do Domu Ojca. Jest miejsce, gdzie możemy się uczyć wspólnoty odwzorowując ją od wspólnoty świętych zgromadzonych wokół ołtarza niebieskiego, oddających hołd zabitemu Barankowi chwały. Eucharystia jest zbroją, którą bronimy się przed uderzeniami szatana, dzięki ciągle odnawiającemu się zwycięstwu Chrystusa. Msza święta to miejsce, gdzie już na ziemi mogę poczuć się świętym stając się jedno z Tym, który jest Święty, Święty, Święty.
Celebracja świętych znaków pomaga wniknąć w głębię Bożej Obecności. Choć nie jesteśmy w stanie zgłębić jej do końca, bo kto by pojął do końca tę tajemnicę, umarłby z wrażenia, staje się ona źródłem życia duchowego, doświadczeniem udzielania się Miłości Nieskończonego, źródłem łaski w zmaganiach z zadaniami codzienności.
Prawdziwe przeżycie Eucharystii polega więc na rozmodleniu. To właśnie prawo modlitwy jest zasadniczym czynnikiem kształtującym prawo liturgii.
Ceremoniarz papieża Jana Pawła II, bp Piero Marini, notabene bardzo rzetelny liturgista, zapytany kiedyś, czy papież poprawnie sprawuje liturgię, odpowiedział, że nade wszystko Jan Paweł II tym się modli. Patrząc na jego sposób celebracji Mszy świętej można było się uczyć szacunku do Boga uniżającego się do człowieka, szacunku do Eucharystii.
Pośród świętych mamy świadków Eucharystii - wspaniałych liturgistów, choć niekoniecznie nimi byli z wykształcenia. Ich świętość nie polegała na recytowaniu rubryk, lecz wnikaniu w Bożą Obecność w sprawowanej liturgii. Te świadectwa należą do najpiękniejszych nie tylko o Mszy świętej czy modlitwie, ale o duchowości człowieka.
W liturgii możemy odkrywać bogactwo duchowości Kościoła na przestrzeni dwudziestu wieków. Eucharystia jest dziełem Chrystusa, który jako Arcykapłan celebruje tą ją nieustannie, a więc jest wejściem również w czas Boży, nieograniczony strukturami doczesności.
Taka modlitwa jest wzorcem dla innych modlitw, wśród nich szczególnie nabożeństw. Nabożeństwa powinny zgadzać się z liturgią, z niej wypływać i do niej prowadzić (por. KL 13). Podobnie możemy wzorować każdą modlitwę. Choć ma ona prawo do dużej spontaniczności, niemniej może i powinna stanowić przedłużenie modlitwy liturgicznej.
Takiego odniesienia uczy nas Ruch Światło-Życie. Siódmy krok, który niejako uszczegóławia krok o modlitwie, określa liturgię jako uprzywilejowane miejsce spotkania z Chrystusem w Duchu Świętym. Na mocy Chrztu jesteśmy uprzywilejowani do uczestnictwa w tym darze. Dawniej katechumeni po Liturgii Słowa musieli wyjść z kościoła. Mogli się modlić sami i razem z chrześcijanami wszędzie, ale nie mieli jeszcze prawa do uczestnictwa w Modlitwie Eucharystycznej. Dziś, choć nie ma już takiej praktyki, trzeba nam na nowo spojrzeć na Eucharystię jako szczególny przywilej modlitwy.
Ks. Danielski nawiązując do często wypowiadanych życzeń kierowanych do księży prymicjantów, żeby każda Msza święta była jak ta pierwsza, mówił o naczelnym błędzie, jaki się w tych życzeniach popełnia. Modlitwa to ciągłe odkrywanie Boga. Nie zatrzymujmy się na tym, co już znamy, bo wtedy spłycimy naszą wiarę. Nie możemy zakopać tych skarbów, które są ciągle do odkrycia w wielkiej modlitwie Mszy świętej. Eucharystia ma być za każdym razem coraz głębiej przeżywana. Wtedy Bóg dokonuje wielkich rzeczy. Tego Wam i sobie życzę.
Eucharystia trwa - módlmy się dalej... Pomyśl, że teraz też ktoś się modli, że ktoś teraz celebruje Eucharystię.