Kto podejmuje ewangelizację, uświadamia sobie, iż podejmuje dzieło, które przerasta jego możliwości, jest to bowiem dzieło, które z natury swej przerasta możliwości człowieka
Zadając sobie takie pytania widzimy nasze słabości. Gdy Apostołowie usłyszeli od Jezusa nakaz misyjny, pewnie niejeden z nich pomyślał o swoim ograniczeniu. Mieli na żywo w pamięci, jak była fałszowana prawda zmartwychwstania przez przeciwników nauki Jezusa. Dlatego przez zesłaniem Tego, który stał się mocą ewangelizacji, trwali na modlitwie (Dz 1,14).
W założeniach i strategii planu Wielkiej Ewangelizacji Ad Christum Redemptorem czytamy:
Kto podejmuje ewangelizację, uświadamia sobie, iż podejmuje dzieło, które przerasta jego możliwości, jest to bowiem dzieło, które z natury swej przerasta możliwości człowieka. Jest to dzieło Boże, dokonywane przez Boga... Dlatego modlitwa musi mieć świadomość granic swoich możliwości, musi oprzeć całą swoją ufność na mocy działającego Boga. Dlatego modlitwa musi mieć zawsze priorytet w świadomości ludzi zaangażowanych w dzieło ewangelizacji. Modlitwą to dzieło trzeba przygotować, a potem w czasie akcji ewangelizacyjnej trzeba stale pamiętać, że ostatecznie wszystko zależy od modlitwy i od tego w jakim stopniu wyzwolona zostanie moc Boża.
Jak powinna wyglądać taka modlitwa?
Nie chciałbym teoretyzować. Sam uczę się modlitwy i zauważam, że podstawowym sposobem na przyswajanie sobie tej sztuki jest doświadczenie Boga działającego. Modlitwa to pierwsze świadectwo Boga w moim życiu. Dlatego chciałbym raczej zaświadczyć, czym stała się modlitwa w dziele ewangelizacji, w którym Bóg dał mi uczestniczyć w minionym Wielkim Poście.
Drugi rok posługuję w cieszyńskiej farze. Widzę, że nasza wspólnota oazowa wzrasta w oparciu o modlitwę. Staramy się korzystać z wielkiego bogactwa, którego współdziedzicem stał się nasz ruch, łącznie z elementami modlitwy charyzmatycznej.
W obecnym roku formacyjnym udaliśmy się z pielgrzymką na Kopią Górkę. Tam przeżyliśmy Oazę Modlitwy, w czasie której odkrywaliśmy źródła naszego Ruchu. Dotykaliśmy historii naszej Oazy, odkrywaliśmy bogatą symbolikę tego miejsca. A wszystko po to, by inspirowało do wzrastania dalej. Toteż odkrywaliśmy potrzebę głębszego przylgnięcia do Boga. Postanowiliśmy modlić się o ewangelizację w naszej parafii, co stało się główną intencją naszego pielgrzymowania.
W Wielkim Poście w ramach oazy modlitwy przeżyliśmy ewangelizację naszej wspólnoty. Zaprosiliśmy gości spoza naszej grupy. Dzielili się z nami doświadczeniem Boga i modlitwą. Potem przy wsparciu Oazowiczów z diecezji podjęliśmy się ewangelizacji młodzieży Wisły i Cieszyna w ramach rekolekcji wielkopostnych. Był to czas niesamowitego doświadczania Bożej miłości.
Pierwszym przygotowaniem była prowadzona od pewnego czasu modlitwa, zazwyczaj indywidualna, w intencji tego dzieła. Prosiliśmy o modlitwę także ludzi, którzy bezpośrednio nie uczestniczyli w ewangelizacji, wśród nich wspólnoty zakonne, chorych i dzieci.
Sama ewangelizacja była najpierw dla nas formą oazy modlitwy. Na ten czas przebywaliśmy w ośrodku formacyjnym w Wiśle Głębcach. Trwaliśmy we wspólnocie, Eucharystii, modlitwie brewiarzowej i wspólnym przygotowaniu programu. Długa wieczorna modlitwa, w czasie której próbowaliśmy rozeznać, co mamy czynić, poprzedzała dzieła następnych dni. Zanim ośmieliliśmy się prosić Boga o wskazówki, jak mamy poprowadzić to dzieło, staraliśmy się wejść w Jego chwałę, doświadczyć głębi Jego obecności. Doświadczaliśmy mocy Ducha Świętego. Doświadczaliśmy, że gdy On zstąpił na nas, otrzymaliśmy Jego moc i stawaliśmy się Jezusowymi świadkami już nie w Jerozolimie (por. Dz 1,8), lecz w Wiśle i Cieszynie.
W czasie tej modlitwy padały cytaty biblijne, które stały się oczywistym drogowskazem. Uwielbienie wyrażało się w świadectwach. W myślach powstawały inspiracje słowa i gestu. Tworzył się teatr ewangelizacyjny. Z perspektywy tego czasu zauważam, jak bardzo ważne jest, by nie bać się wejścia w głębię modlitwy, wsłuchania w Boga, otwarcia na charyzmaty, jeśli tylko Duch tego będzie chciał.
Wieczorna modlitwa rozeznania była najpierw budowaniem wspólnoty diakonii ewangelizacyjnej. Przed rozpoczęciem dzieła wiele osób się wzajemnie nie znało. Przez modlitwę i wspólne działanie wszyscy stali się sobie wzajemnie bardzo bliscy.
Nie poprzestawaliśmy na modlitwie samej diakonii. Na początku ewangelizacji poprosiliśmy o błogosławieństwo księdza proboszcza. Za każdym razem prosiliśmy zgromadzonych o modlitwę za mówiących orędzie i świadectwa. W czasie spowiedzi zespół ewangelizacyjny posługiwał modlitwą wstawienniczą. Przed rozpoczęciem ewangelizacji był czas adoracji Najświętszego Sakramentu, w której uczestniczyli zarówno członkowie diakonii, jak i uczestnicy rekolekcji.
Zauważaliśmy, że modlitwa wspólnotowa najpierw dla nas była źródłem doznania głębi Bożej miłości, co pozwalało być świadkiem tego później przed ludźmi. Dokonywała się w nas samoewangelizacja. Łzy oczyszczenia pojawiały się nie tylko u uczestników, ale również w diakonii ewangelizacyjnej. Każdy temat potrójnie przeżyty najpierw na modlitwie, a potem dwukrotnie w parafiach już pośród ludzi, którym posługiwaliśmy, za każdym razem stawał się świeżym doznaniem Bożego działania. Przez modlitwę doświadczaliśmy, że nie jest to już nasze dzieło. Bóg działał naszymi rękami i ustami.
Nasz Ojciec Założyciel zapewnił nas kiedyś, że gdy jesteśmy oddani Chrystusowi, On może się nami posłużyć, żeby zmienić nasz świat na lepszy. Pierwsze owoce ewangelizacji były widoczne już w czasie samych rekolekcji. Spowiedzi po latach, rozmowy, chęć czynienia dobra, kontakty... Wiemy, że sami z siebie nic byśmy nie uczynili. Lecz doświadczenie Bożej opieki było bardzo namacalne. Bóg zatroszczył się o ludzi - gdy spośród zgłoszonych chętnych do posługi ludzie zaczęli się wykruszać, okazało się, że w rezultacie do dzieła ewangelizacji przystąpiło dwa razy tyle oazowiczów. Zatroszczył się o pokarm - to nic, że kotletów było za mało, bo wszyscy pojedli do syta i jeszcze zostało. A przecież byliśmy bardzo głodni. Skoro Bóg troszczy się o lilie wodne, dlaczego miałby się o nas nie zatroszczyć.
Był pierwszy dzień wiosny, kiedy młodzież wyznając w sposób zaskakujący swoją wiarę, prosiła Jezusa, by był ich Panem i Zbawicielem. Co do wiosny to aura była raczej tego dnia przekorna. Wiosna czyniona była w sercach ludzi. To oni odkrywali, że warto się modlić i kroczyć przez życie z Bogiem.
Odważna modlitwa w czasie ewangelizacji sprawia, że przepowiadanie jest pełne mocy. I tak, jak o tym czytamy w Ewangelii i Dziejach Apostolskich, Bóg poświadcza słowa cudami.
Ewangelizacja stała się dla nas ogromnym doświadczeniem modlitwy, a przez to bliskości kochającego Boga. Niech Jemu będzie chwała!!!