W latach siedemdziesiątych zespół ewangelizacyjny Living Sound śpiewał piosenkę pt. \"Why Me Lord?\" (Dlaczego ja, Panie?) Jej treść wyrażała przekonanie, że jako obdarowani niezasłużenie, tym bardziej jesteśmy zobowiązani do wdzięczności i troski o chwałę Bożą w świecie. Noblesse oblige - szlachectwo zobowiązuje. Miłość Chrystusa tym bardziej.
Ciekawe, że człowiek nigdy nie pyta \"dlaczego\" gdy jest mu dobrze. Przyjmujemy to jako oczywiste - przecież zasługujemy! Pytania stawiamy dopiero gdy jest nam źle. Wtedy przyjmujemy postawę sługi, żądającego raczej: \"Boże, oddaj coś winien\" (Mt 18,28), niż mówiącego zgodnie z ewangelią \"słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać\" (Łk 17,10). Innymi słowy: dobro, które otrzymujemy od Boga uważamy za rzecz normalną, natomiast często dziwimy się, gdy mamy Panu Bogu sami coś ofiarować.
Pan Jezus z miłością (Mk 10,21) patrzy na młodzieńca, który troszczy się o wierność przykazaniom. Jednak spodziewa się po nim, że ofiaruje coś więcej: \"Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!\" Mt 19,.21). Brakuje jednego - mówi mu Jezus - gotowości wyrzekania się. Młodzieniec jest zaskoczony. Jego przywiązania sprawiły, że nie potrafił zrobić dobrego użytku ze swojego bogactwa, tzn. nie umiał posłużyć się nim dla chwały Bożej i dobra bliźnich. Myślał tylko o sobie. Bał się tracić. Odszedł smutny.
W opisie grzechu pierworodnego, Księga Rodzaju (rozdział trzeci) ukazuje prawdę, że człowiek chcąc zdobyć coś po swojemu i dla siebie, traci. Pan Bóg ma swoją ekonomię zbawienia: \"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje...\" (J 15,13). A jeśli życie - to tym bardziej wszystko inne. W oczach Bożych liczy się nie to, co człowiek zdołał zagarnąć dla siebie, ale to, co umiał stracić dla chwały Bożej i dobra bliźnich. Dlatego największym przykazaniem jest przykazanie miłości, której miarą jest gotowość do tracenia.
Nad Jeziorem Galilejskim, przed podobnym wezwaniem co młodzieniec z ewangelii, stanął św. Piotr. \"A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham\" (J 21,15). Przed tymi samymi wezwaniami - \"miłuj więcej\", \"daj więcej\" - staje na swojej drodze do świętości każdy z nas. Gdy człowiek nie szuka dróg do okazania nowych znaków miłości, traci gorliwość, popada w oziębłość... Wtedy szuka tylko siebie, działa dla siebie i oczekuje dla siebie zysku. Zagrożeniem jego duszy staje się małoduszność.
Czy może być problemem dla kochającego syna, że ma wynieść śmieci po domownikach? On nie będzie myślał kategoriami: \"czy muszę\", \"czy to jest mój obowiązek\", \"a co będzie jak nie zrobię\", tylko odpowie według miłości, pamiętając, że i Pan Jezus nieustannie \"wynosi\" po nas śmieci naszych grzechów! Kochający syn odczuwa, że niedbalstwo w czynieniu dobra jest brakiem miłości, zwłaszcza gdy staje się ono przyzwyczajeniem.
Szatan umie wykorzystać naszą niechęć do umierania własnym zachciankom i egoizmowi. Popycha w grzech małoduszności i niedbalstwa. Doprowadza do zniewolenia przez lęk przed ofiarą. Uczy odmowy, przeciwstawia się gorliwości i wielkoduszności w pełnieniu ofiar, których żąda Bóg na drodze do świętości. J.F. Kennedy, rozpoczynając swoją prezydenturę, skierował do Amerykanów głębokie słowa - \"Nie pytaj o to, co Ameryka może dać tobie. Pytaj, co Ty możesz dać Ameryce\". To jakby echo słów Pana Jezusa: \"Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!\" (Mt 10,8).
Nasze czyny czerpią swoją wartość z miłości i dobrej intencji, która je rodzi. Pan Jezus zaprasza więc wszystkich: i młodzieńca z ewangelii, i św. Piotra, i każdego z nas, by zamiast tracić czas i siły - które i tak nam uciekają - dobrze je wykorzystać. W oczach Bożych \"dobrze\" znaczy: miłując \"Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego.\" (Łk 10,27). Miłości nikt nie ma większej od tego, który potrafi, w trosce o dobro innych, tracić...