„Jest tylko jedno Ale... Alleluja". Takimi słowami rozpoczyna się najnowsza płyta zespołu TGD. Jest to dwupłytowy (CD+DVD) zapis koncertów podsumowujących ostatnie dziesięć lat pracy zespołu.
Jak to szybko mija. Pamiętam jak w 1998 roku pierwszy raz usłyszałem Trzecią Godzinę Dnia. Oj, ciężko spisywało się słowa utworów z „magneciaka". Materiał na płycie „Liczy się każdy dzień - the best of 2000-2010" jest to profesjonalizm w każdym calu. Już przygotowując poprzednią płytę muzycy z TGD z Piotrem Nazarukiem na czele stwierdzili, że będą nagrywać na żywo. I to działa. Niby to płyta muzyczna, ale w połączeniu z obrazem (DVD) daje możliwość przeżywania wraz z zespołem każdego utworu. Chór, a właściwie cały zespół, żyje każdym utworem, a te są naprawę różne, np. „Alleluja" z oratorium Haendla, w połączeniu z tekstem rapera Koli.
Materiał ma właściwie same mocne strony. Teksty, które łatwo wpadają w ucho, mówiące o wierze i przeżywaniu jej na co dzień: „Choć mam wiele pytań, nie będę wróżyć z kart. Info zodiakalne to mało śmieszny żart. Kiedy patrzę w górę nieważny układ gwiazd. Bo tam trochę wyżej jest najpiękniejsze z miast, a w nim Ten co przyszłość zna".
Ale to dopiero początek. Na instrumentach klawiszowych szalejący Bzim (Paweł Zarecki), a na gitarze basowej Piotr Płecha; orkiestra symfoniczna oraz soliści - zawsze porywający i śpiewający z namaszczeniem Mietek Szcześniak, Natalia Niemen, MateO, Basia Włodarska (New Life M.) - po prostu „czad".
Uwielbienie, radość i zaduma, to wszystko na jednym krążku, a właściwe na dwóch, bo CD zawiera utwory, zaś DVD to całość koncertu oraz materiały dodatkowe. To wszystko w książeczce (40 stron) ze świadectwami artystów i historią zespołu.
Po prostu posłuchajcie, a na pewno któryś utwór będziecie nucić pod nosem.