Ewangelizacja bez granic
(166 -lipiec -sierpień2009)
z cyklu "Czego uczy nas Tora?"
Lew z Judy
Karol Madaj
Po „pobłogosławieniu” Rubena, Lewiego i Symeona Jakub zwrócił się do Judy. Ten krótki fragment ojcowskiego proroctwa przez wieki był bardzo szeroko komentowany w odniesieniu do Mesjasza. Choćby skrótowe pokazanie wszystkich jego interpretacji nie jest w tym miejscu możliwe, ograniczymy się więc tylko do kilku wybranych zagadnień. Dla nas, chcących odkryć sens moralny Pisma Świętego, najwartościowsze będzie nie znaczenie dosłowne tekstu, ale duchowe interpretacje zaczerpnięte z pism Ojców Kościoła
Starożytni chrześcijańscy egzegeci nie mieli wątpliwości, że zapowiadanym tu Mesjaszem jest Jezus Chrystus. On jest zwycięskim Lwem z pokolenia Judy (Ap 5,5). Wychodząc z takiego założenia, Ojcowie Kościoła każde słówko tego fragmentu odczytywali w sensie alegorycznym jako proroctwo opowiadające o Chrystusie i Kościele.
Już samo imię Judy, wskazuje na Chrystusa, gdyż tylko On może być uwielbiony jako Bóg. Słusznie zatem oddają Mu pokłon „bracia”, czyli Jego uczniowie (Mt 12,49n). Rozciągając swoje ramiona na krzyżu, Chrystus położył rękę na karku swoich wrogów. Tam nie tylko pokonał demony i upokorzone powiódł w tryumfalnym pochodzie, ale także wyciągnął pomocną dłoń do grzeszników (Rz 10,21), którzy odwrócili się plecami od swoich bożków i zwrócili się do Niego.
Syn Boży przedstawiony jest jako młody lew (w. 9a). Ten obraz symbolizuje Jego królewską i silną naturę. Użyte w oryginale słowa przykląkł i położył się (w. 9b) Ojcowie Kościoła odnosili do męki i śmierci Pana Jezusa. On – podobnie jak szczenię lwa, które, jak dawniej uważano, po swoich narodzinach śpi przez trzy dni w jaskini, zanim zostanie obudzone rykiem ojca – spał we wnętrzu ziemi przez trzy dni po swojej męce (Mt 12,40). Ojciec „ośmielił się go obudzić”, gdyż tylko Bóg ma moc wskrzeszania z martwych (Gal 1,1). W sensie moralnym młodym lwem jest każdy ufający Bogu sprawiedliwy. Nie obudzą go żadne lęki, groźby ani szatańskie pokusy. Śmiało może przeciwstawić się złu, gdyż wszystko może w Tym, który go umacnia.
Werset dziesiąty jest proroctwem zapowiadającym, że Mesjasz przyjdzie, zanim władza królewska w Izraelu zostanie odjęta od potomków Judy. Do czasów Heroda Izraelscy władcy byli Judejczykami. Gdy tylko zapanował idumejski uzurpator, narodził się zapowiadany Mesjasz. On był Tym, który przyjmując do Kościoła pogan, zdobył sobie posłuch u narodów. W tym miejscu Ojcowie pytają, czy Chrystus zdobył sobie posłuch u nas samych? A może duchowo nadal jesteśmy poganami i nie chcemy oczyszczenia naszych zmysłów z dawnych złych skłonności?
Kolejne wersety, pokazujące dobrobyt czasów mesjańskich, Ojcowie Kościoła także interpretowali alegorycznie. W obrazie winnego krzewu, do którego przywiązany jest osioł, widzieli Jezusa i Kościół (w. 11a por. J 15,1). Osioł, jako zwierzę żarłoczne i nieczyste, symbolizuje pogan. Chrystus przemienił ich, tak by mimo swojej nieszlachetnej natury mogli, bez szkody dla winorośli, zostać do niej „przy-wiązani”, czyli włączeni do mistycznego ciała Chrystusa.
Ojcowie rozwijają dalej porównanie Jezusa do krzaku winogron: Mesjasz wisiał na krzyżu jak kiść winogron na gałęzi winnego krzewu. On jest winnym gronem, z którego po przebiciu wypłynęła krew i woda. To w tej krwi Chrystus wyprał swój „płaszcz”, czyli odkupił wszystkich grzeszników. „Szaty”, bliższe ciału niż płaszcz, to ci, którzy dzięki misterium Kościoła zbliżają się do Boga. To ich Chrystus codziennie „pierze” w swojej eucharystycznej krwi.
Iskrzące się od wina „oczy” zapowiadanego w proroctwie potomka Judy to w interpretacji patrystycznej prorocy, którzy zobaczyli przyjście Chrystusa i rozradowali się w duchu. Zaś białymi od mleka „zębami Chrystusa” są ludzie, którzy potrafią rozgryzać stały pokarm Słowa Bożego i przekazywać go w postaci duchowego mleka innym. Oni powinni być jak czyste zwierzęta przeżuwające. Posługujący wyjaśnianiem Pisma Świętego mają być nie tylko czyści, ale – podobnie jak przeżuwające zwierzęta – powinni najpierw sami karmić się Słowem Bożym, nim nakarmią swoje „małe” przeżutym pokarmem. Tora uczy nas tu, byśmy, nauczając innych, nie zapomnieli o tym, że nasza skuteczność zależy od tego, czy sami codziennie „wgryzamy się” w Słowo Boże i czerpiemy z niego siły do życia duchowego.