To szczególnie ciężki grzech, gdy ktoś kto ma pomagać ludziom w drodze do Boga, komu na tej drodze powierza się dziecko, zamiast prowadzić je do poznania Boga, molestuje je i od Boga odwodzi
To trudny temat. Najchętniej chciałoby się od niego uciec. Bo stajemy w tym momencie nie tylko wobec szczególnie ohydnego grzechu, ale jeszcze w dodatku grzechu popełnianego przez ludzi działających w imieniu Kościoła.
Pod koniec ubiegłego stulecia zaczęły coraz częściej i stopniowo coraz głośniej pojawiać się wypowiedzi o wykorzystywaniu seksualnym, jakie miało miejsce wobec osób małoletnich w rozmaitych instytucjach kościelnych (np. szkołach, parafiach). Najpierw była mowa o skandalach seksualnych w Irlandii i Stanach Zjednoczonych, później – już za pontyfikatu Benedykta XVI – z całą siłą pojawiły się zarzuty w kolejnych krajach.
Czy może być coś, co budzi większe oburzenie? Oto bezbronne dziecko zostaje skrzywdzone w miejscu, w którym nie tylko powinno czuć się bezpieczne i zostaje skrzywdzone w dziedzinie szczególnie wrażliwej i delikatnej.
Oburzające było nie tylko to, że takie zdarzenia w ogóle miały miejsce, ale również postępowanie wielu instytucji kościelnych, do których zwracali się pokrzywdzeni. Oto bardzo często kościelni przełożeni bardziej byli zainteresowani samym sprawcą niż pomocą ofierze, którą traktowano jak osobę „z zewnątrz”. Podejmowane środki zaradcze też bywały nieskuteczne – zdarzało się, że sprawca bywał przenoszony z jednego miejsca na drugie, gdzie ponownie dopuszczał się tych samych czynów.
Papież Benedykt XVI tak mówi o tej sytuacji w książce „Światłość świata”:
"To jest wielki kryzys, trzeba to przyznać. Był on dla nas wszystkich wstrząsem. Nagle tak wiele brudu. To było rzeczywiście prawie jak krater wulkanu, z którego nagle wydobywają się ogromne chmury pyłu, wszystko zaciemniającego i zabrudzającego. Kapłaństwo nagle stało się miejscem hańby a każdy ksiądz stał się podejrzany. Niektórzy księża tłumaczyli, że nie mają już odwagi podać dziecku ręki, nie mówiąc o wyjeździe z dziećmi na wakacyjny obóz. (…)
To szczególnie ciężki grzech, gdy ktoś kto ma pomagać ludziom w drodze do Boga, komu na tej drodze powierza się dziecko, zamiast prowadzić je do poznania Boga, molestuje je i od Boga odwodzi".
Te wydarzenia wykorzystywały i wykorzystują oczywiście rozmaite środowiska wrogie Kościołowi, w tym media. Usiłuje się wiązać nadużycia seksualne z celibatem, przedstawiać Kościół jako instytucję szczególnie podatną na tego typu wykroczenia. Nie jest to prawdą – najwięcej nadużyć seksualnych ma miejsce w rodzinach, a Kościół jest jedyną instytucją, która z problemem instytucjonalnie zaczęła walczyć (choć nie jest jedyną, której problem dotyczy). Szczególnie drastyczna sytuacja miała miejsce w Belgii, gdzie policja na kilka godzin praktycznie pozbawiła wolności biskupów zebranych na Konferencji Episkopatu w Brukseli i zarekwirowała materiały komisji zajmującej się badaniem nadużyć, w tym świadectwa ofiar powierzone w zaufaniu właśnie Kościołowi oraz wierciła grobowce nieżyjących biskupów. Sąd belgijski uznał te działania za bezprawne.
Papież wobec tego typu sytuacji, w szczególności wobec jednostronnych i agresywnych przekazów medialnych zajął jednoznaczne stanowisko:
"Nie można było przeoczyć, że nie tylko czyste pragnienie prawdy napędzało rewelacje prasy, ale także była w tym radość ze skompromitowania i zdyskredytowania Kościoła. Pomimo to zawsze musi być jasne, że o ile to jest prawda, musimy być wdzięczni za każde wyjaśnienie. Prawda połączona z właściwie rozumianą miłością jest wartością numer jeden. W końcu media nie mogłyby w ten sposób informować, gdyby w samym Kościele nie było zła. Tylko dlatego, że w Kościele było zło, mogło ono przez innych zostać przeciw Kościołowi wykorzystane".
Przesłanie Papieża jest więc jednoznaczne – nie mamy koncentrować się na niesprawiedliwych oskarżeniach (a dotykały i dotykają one samego Benedykta XVI) a działać w kierunku wyeliminowania zła z Kościoła.
Obecny Papież należał do osób, które najwcześniej z problemem się zetknęły – Jan Paweł II Kongregacji Nauki Wiary i jej prefektowi powierzył zajęcie się pojawiającymi się skargami i wypracowanie środków zaradczych. Już jako papież Benedykt XVI wielokrotnie spotykał się ofiarami molestowania – dzieje się tak właściwie w niemal każdej podróży zagranicznej – przede wszystkim zaś bardzo konsekwentnie walczy o stworzenie systemu przeciwdziałania i zarazem systemu reagowania. Z polecenia Papieża we wszystkich krajach mają zostać przyjęte przez Konferencje Episkopatu instrukcje ustalające zasady postępowania w takich sytuacjach – wejdą one w życie po zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską.
W ostatnich miesiącach miały miejsce dwa istotne wydarzenia dotyczące walki z nadużyciami seksualnymi. Od 6 do 9 lutego na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie odbyło się sympozjum „Ku uzdrowieniu i odnowie” współorganizowane przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej i inne dykasterie watykańskie, w tym Kongregację Nauki Wiary. Uczestniczyli w nim delegaci episkopatów z całego świata oraz przełożeni generalni największych zakonów. Sympozjum zorganizowano po to, aby, jak napisał do jego uczestników Benedykt XVI, „krzewić w całym Kościele kulturę skutecznego zapobiegania nadużyciom seksualnym oraz skutecznej ochrony i pomocy ofiarom”. Uczestnicy sympozjum słuchali fachowych referatów, mieli zajęcia warsztatowe w małych grupach.
Dwa momenty sympozjum były szczególnie ważne. Podczas sympozjum głos zabrała Marie Collins, Irlandka, która jako trzynastoletnia dziewczynka padła ofiarą molestowania przez kapelana szpitalnego. Mówiła wstrząsające świadectwo o swoich cierpieniach, związanych nie tylko z samym molestowaniem, ale również z niezrozumieniem, z jakim się stykała. Po raz pierwszy opowiedziała o molestowaniu, gdy miała 47 lat – spotkała się z sugestią, że to była jej wina. Ponownie odważyła się powiedzieć po kolejnych 10 latach – dodatkowym cierpieniem było dla niej to, że biskup diecezji bardziej skupiał się na obronie „dobrego imienia” księdza, który ją molestował, a nie na szukaniu sprawiedliwości. Nie straciła wiary w Boga, ale trudno jej powrócić do stałych praktyk religijnych i odbudować zaufanie do duchownych. Początkiem jej uzdrowienia był dzień, w którym jej oprawca przyznał się w sądzie do winy. Świadectwo pani Collins pokazało, że rozwiązywanie problemu pedofilii trzeba zaczynać od słuchania ofiar, i że nie można ich bagatelizować tylko dlatego, że wydarzyły się ileś lat wcześniej.
Drugim ważnym momentem sympozjum była liturgia pokutna pod przewodnictwem prefekta Kongregacji ds. Biskupów, kard. Marca Quelleta, odbyła się, podczas której proszono Boga o przebaczenie i miłosierdzie, a także o „nową wiosnę świętości i apostolskiej gorliwości” w Kościele. Nabożeństwo rozpoczęło się w zupełnie ciemnym kościele, a centrum celebracji stanowił krzyż. Podczas nabożeństwa jeden z biskupów wygłosił modlitwę: „Zgrzeszyliśmy, nie potrafiliśmy wsłuchać się w ból wielu najmniejszych, czuliśmy strach i przerażenie grzechem, który nas zranił”.
Uczestnikami sympozjum z Polski byli ks. bp Marian Rojek z Przemyśla, Ewa Kusz, przewodnicząca Światowej Konferencji Instytutów Świeckich (poprzednia odpowiedzialna główna Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła) oraz o. Jerzy Norel, wicegenerał zakonu franciszkanów konwentualnych.
Na Konferencji Episkopatu Polski, która odbyła się w dniach 13-14 marca biskupi przyjęli instrukcję w sprawie postępowania w przypadkach pedofilii wśród duchownych.
Cała ta sytuacja jest przede wszystkim wezwaniem do realistycznego patrzenia na Kościół i na ludzi Kościoła. Człowiek jest grzeszny i może się zdarzyć, że grzech nad kimś zapanuje. Musimy umieć dostrzegać możliwość grzechu w Kościele i musimy umieć mu się przeciwstawiać. Jest to również wezwanie do poważnego traktowania Kościoła jako wspólnoty. Ksiądz nie jest bardziej członkiem Kościoła niż najzwyklejszy wierny. W sytuacjach skandali seksualnych nie było tak, że naprzeciwko siebie stał członek Kościoła i ktoś spoza Kościoła. Było tak, że jeden członek Kościoła krzywdził drugiego członka Kościoła. Dlatego w takich sytuacjach powinno się troszczyć przede wszystkim o ofiarę nie tylko dlatego, że to jest osoba pokrzywdzona, ale również dlatego, że ofiara należy do tej samej wspólnoty, do której my należymy.
--------------------------------
Dla „Wieczernika” o sympozjum „Ku uzdrowieniu i odnowie” mówi jego uczestniczka Ewa Kusz
Co zrobiło na Tobie największe wrażenie podczas rzymskiego sympozjum?
Nie wiem czy jest jakaś jedna rzecz, która zrobiła na mnie szczególne wrażenie. Całość była bardzo dobrze przygotowana, tak pod względem informacji, czasu na rozmowy, pytania oraz pod względem przeżyciowym czy modlitewnym.
Może wymieniłabym na pierwszym miejscu otwartość i szczerość w mówieniu o problemach czy w zadawaniu pytań ze strony uczestników – zasadniczo byli to biskupi.
Czy jest szansa, że kiedykolwiek problem pedofilii w Kościele zostanie definitywnie rozwiązany?
Wydaje mi się, że nie – tak jak żaden z problemów czy grzechów nie zostanie wyeliminowany. Kościół, jak na razie jako jedyna instytucja na tyle poważnie mierzy się z tym problemem, tak jeśli chodzi o przeszłe, jak i teraźniejsze przypadki, że jest możliwość iż ilość kapłanów którzy będą nadużywać seksualnie nieletnich (nie tylko pedofilów!) będzie znacznie mniejsza. Znacznie szybsze będą też sposoby reagowania na ewentualne podejrzenia o takie czyny.