U schyłku lata pewne poruszenie w mediach wywołało opublikowanie fragmentów listów Matki Teresy z Kalkuty. Świat zdumiał się, że ta wielka kobieta, od której śmierci minęło właśnie 10 lat, przez wiele lat w ogóle nie odczuwała obecności Boga, wierzyła samą siłą woli.
Doświadczenia Matki Teresy wcale nie są wyjątkowe. Gdy czyta się życiorysy świętych, można znaleźć wiele podobnych przeżyć. Najbardziej znane to doświadczenie „nocy ciemnej” opisane przez św. Jana od Krzyża.
Święci, którzy przeżywali taką „ciemną noc” mogą być patronami wiary „na dalszym etapie”. Bo choć doświadczenie ciemności nie jest dane wszystkim (chyba na szczęście), każdy musi umieć znaleźć się na „dorosłym” etapie wiary. To zaś bywa niełatwe. Gdy skończyła się jasno określona droga podstawowej formacji, gdy nie ma animatora, który jest przewodnikiem, trzeba samemu umieć rozeznawać Bożą wolę, odnajdywać drogi do tego, by nadal wzrastać w wierze. Chodzi przy tym o to, by z jednej strony nie ulec pokusie pozostawienia dotychczasowej wspólnoty i szukania nowej po to, aby po raz kolejny zaznać „poczucia nowości”. Z drugiej jednak strony trzeba umieć odnajdywać się na nowych etapach życia, odpowiadać na Boże wezwania, umieć - gdy taka jest wola Boża - pozostawiać dotychczasowe miejsce i iść dalej.
Nasz Ruch, podobnie zresztą jak inne wspólnoty, pomaga we wzroście również na dalszych etapach. Wyrażają to choćby propozycje formacji animatorów czy formacji permanentnej w Domowym Kościele. Sama zresztą obecność we wspólnocie stwarza okazje do wzrostu - wspólnota mobilizuje do uczestnictwa w rekolekcjach, stawia nowe zadania. Jednak na te wszystkie wezwania trzeba chcieć i umieć odpowiadać. Nic nie zastąpi osobistej woli nieustannego wzrastania w Panu.